Brighton nie jest w ostatnim roku łatwym przeciwnikiem dla Manchesteru United. Było tak, kiedy trenerem "Mew" był jeszcze Graham Potter (wygrane 4:0 i 2:1), jest też tak za kadencji Roberto de Zerbiego, bo w niedawnym półfinale Pucharu Anglii co prawda lepsze były "Czerwone Diabły", ale mecz rozstrzygnął się dopiero po rzutach karnych. W lidze piłkarze Erika ten Haga muszą pilnować, by nie uciekło im miejsce dające prawo gry w Lidze Mistrzów, a Brighton wciąż ma spore szanse, by w przyszłym sezonie zagrać w Europie, dodatkowo rozbudzone przez ostatni koncert w postaci wygranej 6:0 z Wolverhampton. Niebywały popis byłego selekcjonera kadry. Anglia pęka ze śmiechu Premier League. Brighton remisuje bezbramkowo z Manchesterem United Gdyby piłkarze obu zespołów wykazali się większą skutecznością, to już po 5 minutach powinniśmy mieć wynik 1:1. Najpierw sam na sam znalazł się Antony, ale chociaż strzałem minął wychodzącego Steele`a, tak minął także bramkę rywali. Po chwili wyśmienitą sytuacją po drugiej stronie wypracował sobie Kaoru Mitoma. Japończyk przytomnie ruszył do za lekkiego podania Lindelofa, uprzedził Wan Bissakę i został przed nim tylko David de Gea. Zamiast jednak zdobyć gola, Mitoma znokautował golkipera gości, trafiając go swoim strzałem prosto w głowę. Kosmiczny wyczyn Haalanda! Fabiański nie dał rady temu zapobiec Kolejne fragmenty pierwszej połowy to rosnąca przewaga United, które regularnie gościło w okolicach szesnastki rywali, przy dosyć rwanych próbach Brighton. Steele miał więc kilka okazji do wykazania się, a najbardziej musiał się napracować przy próbie Marcusa Rashforda. Reprezentant Anglii urwał się łatwo obrońcom i szukał strzału w kierunku dalszego słupka, ale czujnie przypilnował go golkiper gospodarzy. Z drugiej strony strzałem z dystansu próbowali postraszyć MacAllister i Enciso, ostatecznie jednak żadnego gola przed przerwą nie oglądaliśmy. Po zmianie stron goście mocno spuścili z tonu, a coraz bardziej rozkręcali się piłkarze Robert de Zerbiego. Znów w roli głównej był Mitoma, który najpierw lewą nogą nieudanie szukał strzału w kierunku bliższego słupka, a po paru minutach spróbował znowu, tym razem prawą nogą. Znów jednak nieco przekombinował, bo chciał zaskoczyć de Geę technicznym strzałem, ale źle trafił w piłkę i Hiszpan spokojnie ją złapał. Szalony plan szejka. Czy to się może udać? Piłkarska Anglia nasłuchuje wieści Kiedy wydawało się, że nic w tym spotkaniu już się nie wydarzy, to Brighton otrzymało ostatni stały fragment gry. Po nim zrobiło się bardzo gorąco w polu karnym United, a kiedy piłka ostatecznie nie wylądowała w bramce, to niemal wszyscy piłkarze "Mew" zwrócili się w stronę arbitra, sugerując ewentualną jedenastkę. Powtórki pokazały, że rzeczywiście Luke Shaw interweniował ręką i w efekcie gospodarze otrzymali genialną szanse na zgarnięcie kompletu punktów. Nie zmarnował jej Alexis MacAllister i Amex Stadium mogło wybuchnąć radością. Zespół Erika ten Haga tą porażką znów wyciągnął rękę w kierunku Liverpoolu, mającego cień nadziei na wskoczenie do miejsc dających prawo gry w Lidze Mistrzów. Brighton z kolei zrobiło ogromny krok w kierunku historycznego awansu do Europy.