Od kilku dni Manchester City jest już pewny mistrzostwa Anglii. Oficjalnie matematyczne szanse Arsenal na dogonienie przeciwnika stracił po przegranej z Nottingham Forest 0-1. "Obywatele" do starcia z Brighton podchodzili z serią 23 kolejnych spotkań bez porażki. W ostatnim czasie rozbili 4-0 Real Madryt w półfinale Ligi Mistrzów, a następnie rezerwowym składem pokonali 1-0 Chelsea FC. Foden dał prowadzenie, Enciso wyrównał pięknym strzałem Na spotkanie z Brighton Pep Guardiola wystawił już znacznie silniejszą jedenastkę. Piłkarzami, którym zwykle daleko do wyjściowego składu byli na boisku jedynie Stefan Ortega i Rico Lewis. Spotkanie dla mistrza Anglii rozpoczęło się zgodnie z planem. Man City wyszedł na prowadzenie w 25. minucie. Wtedy to Erling Haaland dostał prostopadłe podanie, wdał się w drybling z bramkarzem i zobaczył nadbiegającego Phila Fodena. Podał mu piłkę, a Anglik skierował ją do bramki. Po tej bramce dalszy ciąg pierwszej połowy należał jednak do rewelacyjnego w tym sezonie Brighton. I to na tyle, że gospodarze strzelili aż trzy gole, nim sędzia oznajmił koniec pierwszej połowy! Problem w tym, że jedynie jedna z tych bramek mogła zostać uznana. Trafienie za to mogło konkurować z najpiękniejszymi golami Premier League ostatnich lat. 19-letni Julio Enciso uderzył zza pola karnego przepięknie, prosto w "okienko" bramki Ortegi. Bramkarz nie miał absolutnie żadnych szans. A skoro już o nieuznanych golach mowa - sędzia w drugiej połowie nie uznał także trafienia głową Erlinga Haalanda, słusznie dopatrując się wcześniej faulu norweskiego napastnika. Brighton "urwało" tym samym punkt mistrzom Anglii i kolejkę przed końcem sezonu jest już pewne 6. miejsca w ligowej tabeli. To oznacza, że Brighton w przyszłym sezonie zagra w Lidze Europy.