Chilijczyk był wyborem Josepa Guardioli. Nowy menedżer "Obywateli" chciał mieć w kadrze bramkarza, który gra dobrze nogami, dlatego bez żalu zrezygnował z Joe'ego Harta, kupując Bravo za 15,4 mln funtów. Bramkarz dwukrotnych ostatnio mistrzów Ameryki Południowej od razu wskoczył do pierwszego składu City, ale na razie jego gra nie wygląda na zbyt pewną. W 12 meczach przepuścił już 16 goli, w tym siedem w dwóch ostatnich kolejkach Premier League. W swoim najlepszym sezonie w Barcelonie dał się pokonać tylko 19-krotnie, a w Manchesterze na sześć ostatnich strzałów w kierunku jego bramki, aż pięć zakończyło się golami. Bravo słabo mówi po angielsku, nie zaadaptował się do brytyjskiego stylu życia, brakuje mu pogody i sposobu życia w w Barcelonie, dlatego ponoć gotów jest wrócić do Katalonii już w styczniu, godząc się nawet z rolą rezerwowego. "Członek najbliższego otoczenia piłkarza mówi, że ten bez wahania przyjąłby teraz rolę rezerwowego w Barcelonie, gdzie numerem jeden obecnie Marc-Andre ter Stegen. Jego duma i egoizm spowodowały, że odszedł z katalońskiego klubu i tej decyzji żałuje od kilku tygodni" - powiedziało źródło "Don Balon".