Manchester City ma poważne kłopoty - i nie chodzi tu wcale o sytuację w tabeli Premier League czy w europejskich pucharach, a o rzekome łamanie zasad finansowych angielskiej ekstraklasy, do którego miało dochodzić w latach 2010-2018. Jeśli wina zostanie "The Citizens" bezsprzecznie udowodniona, to... może się to skończyć dla klubu naprawdę tragicznie. Najniższym wymiarem kary - jak się zdaje - byłaby tu potężna grzywna finansowa, która jednak mimo wszystko byłaby raczej dla "Obywateli" do przełknięcia, patrząc na ich możliwości budżetowe. Dużo gorsza jest jednak perspektywa odjęcia punktów w klasyfikacji PL, albo i nawet... degradacji do Championship, co ma forsować swoista "koalicja" w skład której wchodzą najwięksi rywale ekipy z Etihad Stadium. Jest jednak jeszcze gorsza opcja, obejmująca odebranie MC kilku krajowych mistrzostw, a konkretnie tych z lat 2012 (słynny triumf w rozgrywkach po bramce Aguero w ostatnich sekundach meczu z QPR), 2014 i 2018. To byłby już wizerunkowy cios niebywałych rozmiarów, choć należy powiedzieć sobie szczerze - taki rozwój wypadków jest wielce nieprawdopodobny. Manchester City oskarżony o poważne naruszenia zasad. David Pannick "ugasi pożar"? City oczywiście nie odpuszcza sobie sprawy i postara się wyjść z sytuacji suchą stopą. By to osiągnąć zarząd postanowił zatrudnić do bronienia swych interesów nie byle kogo, a lorda Davida Pannicka, który - jak opisuje "The Lawyer" - jest na Wyspach uważany za prawdziwą gwiazdę w swym zawodzie. Pannick ostatnio jest znany chociażby z tego, że podjął się doradzania byłemu premierowi Zjednoczonego Królestwa Borisowi Johnsonowi przy sprawie tzw. partygate (skandalu dotyczącym imprez organizowanych przez polityków Partii Konserwatywnej w dobie restrykcji podczas pandemii COVID-19). Ponadto prawnik już wcześniej przysłużył się klubowi. David Pannick wybroni Manchester City? Finansowo może się równać z... De Bruyne W 2020 roku dzięki m.in. jego staraniom przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu "The Citizens" uniknęli wykluczenia z rozgrywek Ligi Mistrzów. Nie dziwi więc wcale, że zdolny obrońca zażądał stawki... większej niż ta, którą otrzymują wszyscy (piłkarscy) obrońcy w składzie City. Zresztą nie tylko oni. Jak wylicza "The Lawyer", Pannick z reguły bierze za godzinę pracy ok. pięciu tys. funtów, ale w tym przypadku mógł wskazać kwotę nawet 10 tys. To by oznaczało, że jego tygodniówka może wynosić nawet do 400 tys. funtów, czyli tyle, ile zarabia najlepiej opłacany gracz w zespole, Kevin De Bruyne. Zresztą nawet gdyby prawnik wziął standardową stawkę, to i tak przeskoczyłby większość futbolistów wśród "Obywateli". Mimo wszystko właścicielom Manchesteru City ta inwestycja i tak się opłaci, jeśli zdołają uniknąć grożącego im surowego wyroku. Gwiazda z sal sądowych niebawem zabierze się więc do wytężonej pracy, a gwiazdy boiskowe... do dalszej walki o kolejne mistrzostwo, bo londyński Arsenal dalej jest w ich zasięgu.