Piłkarze Tottenhamu przystępowali do tego spotkania ze świadomością, że w przypadku wygranej wskakują na czwartą lokatę, co na mecie sezonu oznacza gwarancję gry w Lidze Mistrzów. Przy okazali spychali szczebel niżej lokalnego rywala - Arsenal. Ale najpierw trzeba było wykazać wyższość nad najbardziej nieobliczalną ekipą tego sezonu. Tymczasem już w 3. minucie Manchester United objął prowadzenie. Błyskawicznie wyprowadzoną kontrę sfinalizował Rasmus Hojlund. Huknął pod porzeczkę nie do obrony i było 1-0. To już oficjalne. Manchester United potwierdził transfer wielkiej gwiazdy Manchester United znowu bez triumfu. Co dalej z posadą Erika ten Haga? Ale z prowadzenia "Czerwone Diabły" cieszyły się tylko kwadrans. Centrę z rzutu rożnego na gola uderzeniem głową zamienił Richarlison. Brazylijczyk potwierdził wyborną dyspozycję, trafiając do siatki w siódmym meczu z rzędu. Gospodarze kolejny powód do radości mieli jeszcze przed przerwą. Ponownie w jednej z głównych ról wystąpił Hojlund, tym razem jako autor ostatniego podania. A na listę strzelców wpisał się Marcus Rashford. Dla reprezentanta Anglii to dopiero pierwsza w tym sezonie bramka zdobyta na Old Trafford. Potrzebował do tego 14 występów i 32 strzałów. Oto lista najbogatszych klubów na świecie, jest Barcelona. Mamy też niespodziankę Po zmianie stron goście zaskoczyli rywala już pierwszą akcją. Zagrywał debiutujący w szeregach "The Spurs" Timo Werner, a Andre Onanę przytomnym uderzeniem pokonał Rodrigo Bentancur. Remis 2-2 w 46. minucie zwiastował istną kanonadę. Ale do strzelaniny ostatecznie nie doszło. Do końca spotkania żaden z bramkarzy już nie skapitulował. To oznacza, że MU do TOP4 nadal traci osiem punktów i wciąż musi drżeć o prawo gry na arenie europejskiej w przyszłym sezonie.