Manchester City w sobotę zremisował na własnym stadionie z Chelsea, a już we wtorek musiał rozegrać kolejne spotkanie ligowe. "Obywatele" w zaległym meczu 18. kolejki podjęli Brentford, który ostatnio został wręcz rozbity przez Liverpool (1:4) i plasował się na 14. miejscu w tabeli. Podopieczni Pepa Guardioli z kolei przed spotkaniem zajmowali trzecią pozycję w lidze ze stratą dwóch punktów do Arsenalu i czterech do liderującego Liverpoolu. Premier League. Manchester City szybko zdominował Brentford Zgodnie z przewidywaniami, gospodarze od początku spotkania ruszyli do ataków - aktywny był Erling Haaland, który pod koniec stycznia wrócił do gry po kontuzji, a w meczu z Evertonem strzelił pierwsze gole od listopada. Norweg już w 3. minucie sprawdził czujność Marka Flekkena, oddając celny strzał z dystansu, z którym jednak bramkarz Brentford poradził sobie bez większych problemów. Mistrzowie Anglii w kolejnych minutach mieli problem z przedarciem się przez dobrze ustawioną defensywę rywali i szukali swoich szans w uderzeniach zza szesnastki, jednak bez efektu. Brentford ciągle mądrze się broniło i czekało na swoją szansę, taką jaka przydarzyła się w 11. minucie - Ivan Toney posłał kapitalne podanie do Yoanne Wissy, ale John Stones świetną interwencją wślizgiem ostudził zapały gości. Kilka minut później kontratak strzałem prosto w Edersona wykończył Frank Onyeka. W pierwszej połowie przewaga City była bardzo wyraźna - gospodarze raz po raz nękali defensywę rywali. W 28. minucie z dystansu groźnie przymierzył Julian Alvarez, ale piłka minęła lewy słupek. Kilka minut później blisko wpisania się na listę strzelców był Bernardo Silva - bardzo dobrym dośrodkowaniem popisał się Rodri, futbolówka trafiła do Kyle'a Walkera, który odegrał głową przed bramkę, a tam akcję kończył Portugalczyk, który niecelną główką posłał piłkę za linię końcową. Mało brakowało, a City wyszłoby na prowadzenie w 37. minucie - Oscar Bobb wykorzystał zamieszanie w polu karnym i uderzył, ale piłkę z linii bramkowej wybijał Ben Mee. I chociaż "Obywatele" w pierwszej odsłonie spotkania oddali aż 17 strzałów, w tym sześć celnych, to do przerwy było 0:0. Erling Haaland błysnął. Gol Norwega dał prowadzenie Manchesterowi City Po zmianie stron gospodarze ruszyli do ataków, ale ponownie mieli problem ze sforsowaniem czujnej defensywy Brentford. Popularne "Pszczoły" zresztą bardzo dobrze się broniły i sprawiły, że z minuty na minutę rosła frustracja mistrzów Anglii, a Haaland był skutecznie odcinany od podań. W 71. minucie Norweg potwierdził jednak, że wraca do wysokiej formy. Haaland otrzymał podanie od Alvareza, wykorzystał potknięcie się Kristoffera Ajera, ruszył w kierunku bramki i płaskim uderzeniem przy lewym słupku dał swojej drużynie prowadzenie. Tym samym gwiazdor City dokonał kolejnego imponującego wyczynu w karierze - do tego momentu Brentford był bowiem jedynym zespołem w Premier League, któremu 23-latek nie strzelił gola. Gospodarze nie zadowalali się jednobramkowym prowadzeniem i dalej szukali swoich szans. W 80. minucie blisko ustrzelenia dubletu był Haland, który wykończył celną główką dogranie Walkera. Gol nie został jednak uznany, ponieważ sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Wynik 1:0 nie uległ zmianie do końca spotkania, chociaż w doliczonym czasie stuprocentową okazję miał Foden, którego zatrzymał Flekken. Tym samym "Obywatele" zainkasowali cenne trzy punkty, wyprzedzili Arsenal i tracą już tylko punkt do pierwszego w tabeli Premier League Liverpoolu.