Wszystko o Premier League - Wyniki, tabela, strzelcy - Kliknij! Niebieska lokomotywa wciąż rozpędzona Rozpędzona jak chyba nikt w Europie na początku tego sezonu Chelsea Londyn w 9. kolejce Premier League podejmowała na Stamford Bridge Wolverhampton Wanderers. "Wilki" przyjechały do stolicy bez wielkich nadziei na punkty i w starciu z "The Blues" nie pokazały instynktu drapieżców. Chelsea potrzebowała tylko 23 minut by zadać pierwszy cios gościom. Jurij Żirkow znalazł się na lewej stronie boiska, wyłożył piłkę Florentowi Maloudzie, a Francuzowi, który od początku obecnych rozgrywek znajduje się w wybornej formie, pozostało dostawić nogę do piłki. Potem przez niemal godzinę podopieczni Carlo Ancelottiego męczyli się z "Wolves", którzy tego popołudnia dobrze się bronili, a gdy było gorąco - dopisywało im szczęście. Nawet szczęście nie mogło jednak uratować "Wilków" z potrzasku, w który wpadły w 81. minucie. Piłka kursowała jak krążek na hokejowej tafli pomiędzy piłkarzami Chelsea, a koronkową akcję gospodarzy wykończył wprowadzony na boisko po przerwie Salomon Kalou. "The Blues" ostatecznie wygrali 2-0, a po 9 kolejkach bilans bramek 25-2 i 22 punkty na koncie musi robić wrażenie. Koguty wylądują w... rosole? Piłkarze Tottenhamu Hotspur nie zdołali poprawić sobie nastrojów po środowej porażce 3-4 z Interem Mediolan w Lidze Mistrzów. Na Giuseppe Meazza niebywałe 45 minut rozegrał w drugiej połowie meczu lewoskrzydłowy Gareth Bale, który trzykrotnie pokonał Julio Cesara. Obwołany przez dziennikarzy następcą Ryana Giggsa Walijczyk woli chyba ciepłe włoskie powietrze niż chłodny angielski klimat, bo tym razem bramki nie zdobył. Mało tego, w 17. minucie na prowadzenie wyszli goście - precyzyjnie z rzutu wolnego strzelił Leighton Baines. Euforia Evertonu, który tydzień temu pokonał w derbach Liverpool, trwała tylko trzy minuty. Potem prawym skrzydłem pognał Alan Hutton, dośrodkował na długi słupek do Petera Croucha, a ten zgrał piłkę do Rafaela van der Vaarta. Holender z najbliższej odległości skierował piłkę do bramki gości i przypomniał sobie chyba radosne lata gry w trampkarzach, bo strzelanie goli w Premier League to zazwyczaj znacznie trudniejsze zadanie. Po ciekawym początku kibice na White Hart Lane w drugiej części meczu mieli prawo narzekać na deficyt emocji. Spotkanie zakończyło się remisem 1-1, a w następnej kolejce Tottenham czeka ciężka podróż do Manchesteru na spotkanie z United. Dla "Kogutów" może to być wyjątkowo nieprzyjemna wycieczka i kto wie, czy Wayne Rooney i spółka nie wcielą się w rolę lisów w kurniku. Sroki lecą do Europy? Powoli wracające na właściwe tory Birmingham City pokonało dzielnego beniaminka z Blackpool. Bramki Liama Ridgewella i serbskiego wieżowca, Nikoli Żigicia, dały podopiecznym Alexa McLeisha cenne trzy punkty. 12 miejsce w tabeli i raptem 2 zwycięstwa w 9 kolejkach to jednak nie jest to, na co liczył szkocki menedżer Birmingham. Zamykający tabelę zespół West Ham United, znowu zawiódł kibiców. Na Upton Park starcie z Newcastle zaczęło się dla "Młotów" całkiem dobrze, bo w 12. minucie gola zdobył Carlton Cole. Potem jednak obrońcy West Ham zrobili wiele, by zniweczyć trud napastnika. Na efekty nie trzeba było długo czekać - w 23. minucie wyrównał Kevin Nolan, a na 20 minut przed końcem spotkania zwycięskiego gola dla "Srok" zdobył Andy Carroll. Czarne koty tym razem szczęśliwe Dobre wyniki osiągnęły w 9 kolejce do tej pory specjalizujące się w remisach Sunderland i Bolton Wanderers. "Czarne Koty" pokonały Aston Villę 1-0, a jedynego gola spotkania zdobył... obrońca Richard Dunne z Aston Villi. Samobój twardziela z Irlandii wystarczył Sunderlandowi do zwycięstwa, bo tego popołudnia Darren Bent i Danny Welbeck nie potrafili znaleźć sposobu na Brada Friedela, starego wyjadacza w bramce "The Villans". Bolton - a jakże - zremisował na wyjeździe z Wigan Athletic 1-1, a mogło być znacznie gorzej, bo po godzinie gry to gospodarze prowadzili, za sprawą Hugo Rodallegi. W 66. minucie instynkt snajpera nie zawiódł Szweda Johana Elmandera i Skandynaw doprowadził do wyrównania. Bez większych problemów z Fulham poradził sobie zespół West Bromwich Albion. Mimo słabszego dnia bramkarza, Scotta Carsona, WBA, zdołało pokonać na The Hawthorns podopiecznych Marka Hughesa, a bramki zdobyli Youssuf Mulumbu i Marc-Antoine Fortune.