Mimo upływu 13 lat, w czołówce najdroższych piłkarzy w historii wciąż utrzymują się galaktyczne nazwiska Zinedine’a Zidane’a i Luisa Figo. Florentino Perez sięgnął po tych dwóch wybitnych graczy, by wprowadzić Real Madryt w inny wymiar sportowy i finansowy. Operacja zakończyła się powodzeniem, przynajmniej na początku, kiedy gwiazdozbiór sięgnął po siedem trofeów, z triumfem w finale Champions League 2002 roku. Wolej "Zizou" wszedł do sportowej klasyki, dziś jego wspomnienie uświadamia jednak kibicom, że było to tak dawno. Z tamtej drużyny w Madrycie gra już tylko Iker Casillas. Porażka Pereza, odejście w 2006 roku, a potem powrót po trzech latach niewiele zmieniło w jego podejściu do piłki. Stał się tylko chyba jeszcze bardziej niecierpliwy. 13 lat temu zaczynał od sprowadzania jednej, wielkiej gwiazdy co roku, latem 2009 wydał 160 mln na duet Cristiano Ronaldo-Kaka. Ponieważ Brazylijczyk okazał się niewypałem, trzeba ustanowić kolejny rekord stawiając na Garetha Bale’a. Kwota transakcji pierwszy raz w historii piłki przekroczy niebotyczną granicę 100 mln euro, ale trudno zagwarantować, że na tym się skończy. Po czasach galaktycznych wieszczono, iż kwoty transferowe w piłce spadną. Gareth Bale to piłkarz wybitny. Chciałby go mieć u siebie każdy klub na ziemi. Wydaje się jednak zaskakujące, że w erze szastających bez opamiętania groszem oligarchów i szejków, kolejny transferowy rekord znów stanie się dziełem Realu Madryt. Dla Pereza będzie to czterdziesty piłkarz sprowadzony do klubu, a łączna kwota jego wydatków otrze się o miliard euro. Patrząc od strony ekonomicznej klub wciąż trzyma się na pierwszym miejscu wśród najbogatszych, pod względem sportowym trudno znaleźć inny przypadek, gdzie sukces kosztuje tak drogo. Prezes Realu płacił innym klubom ponad 25 mln euro za gracza aż 16 razy! Transfer Bale’a to będzie coś specjalnego. Nie bardzo wiadomo jednak jak zareaguje Cristiano Ronaldo? Przestanie być najdroższym graczem na ziemi, ale też w drużynie pojawi się ktoś, kto będzie zarabiał więcej od niego. 12 mln netto rocznej pensji dla Walijczyka nie jest kwotą tak szokującą jak sam jego zakup z Tottenhamu, zmusi jednak prawdopodobnie Pereza do sporych zmian w całej siatce płac Realu. Jeden z kapitanów Sergio Ramos, dźwigający na swoich barkach odpowiedzialność za grę w defensywie, pobiera z kasy klubu zaledwie cztery miliony, patrząc na ławkę rezerwowych, gdzie siedzi gracz trzy razy lepiej wynagradzany od niego. Bale’a z pewnością nie czeka los Kaki, czy jednak zdoła wnieść do drużyny aż tyle, by uzasadnić horrendalne wydatki? Na pewno z dwoma takimi bombardierami jak Ronaldo i Bale Carlo Ancelotti pewniej ruszy po dziesiąty w historii klubu Puchar Europy. Real sportowo zyska dużo, gdyby jednak nie udało mu się wywalczyć "La Decima", rozczarowanie będzie proporcjonalne do nakładów. Kiedy rekordowy transfer zostanie oficjalnie ogłoszony, Perez będzie musiał przetrwać medialną burzę. W 2009 roku sprowadzając Ronaldo, Kakę, Benzemę, Xabiego Alonso sprawił, iż w sprawie "oburzających kwot płaconych za piłkarzy w czasach kryzysu" wypowiedział się nawet Watykan. Michel Platini utwierdził się w przekonaniu, że finansowe fair play to jedyne wyjście z sytuacji. Jak widać ani jego misterny plan, ani kryzys ekonomiczny nie powstrzymały spirali wydatków. Wygląda na to, że pomysły szefa UEFA są dla małych i średnich klubów. Kolosy rządzą się własnymi prawami, co pokazały tego lata Monaco, PSG, Manchester City, czy Barcelona. Real wciąż pozostawia ich wszystkich w głębokim cieniu. Bale nie poleciał z Tottenhamem na sparing do Monaco, bukmacherzy widzą go już w Madrycie. Nawet Jose Mourinho ogłasza, iż zaczyna się cieszyć razem z "Królewskimi", bo sprowadzenie Walijczyka zalecał Perezowi kilkakrotnie. Czas na kropkę nad "i". Sytuacja jest o tyle paradoksalna, że tego lata do Premier League wyemigrowało aż 13 wybitnych graczy z Primera Division. Ostatnio za 30 mln euro Tottenham odebrał Valencii Roberto Soldado. Najbogatsza liga świata nie jest jednak w stanie zatrzymać swojej największej gwiazdy. To jest może najlepszą miarą ekonomicznej siły Realu. Autor: Dariusz Wołowski Porozmawiaj o artykule na blogu Darka Wołowskiego