Niektóre wydarzenia, które miały miejsce w pierwszej połowie tego spotkania, były wręcz nie do wiary. Wszyscy spodziewali się, że to Manchester City będzie zdecydowanie lepszą drużyną, a tymczasem to Chelsea stworzyła sobie kilka stuprocentowych sytuacji. Złe wieści dla kibiców "The Blues" były takie, że zarówno Nicholas Jackson, jak i Raheem Sterling, zmarnowali swoje "setki". Mimo wszystko goście w tym meczu bardzo mocno zaskoczyli "Obywateli" i zawiesili im poprzeczkę niezwykle wysoko. Chelsea była bliska zwycięstwa. Nagle piłka spadła pod nogi Rodriego W pierwszej połowie mistrzowie Anglii nie zdołali "dowieźć" czystego konta. W 42. minucie przed kolejną znakomitą sytuacją stanął Raheem Sterling - tym razem jednak angielski skrzydłowy nie zachował się fatalnie, a wręcz wzorowo. Piłka po jego strzale minęła bezradnego Edersona i wpadła w wewnętrzną część bocznej siatki. W drugiej połowie Manchester City zdołał stworzyć sobie kilka dobrych okazji, ale ani jednej naprawdę stuprocentowej. Erling Haaland dochodził do strzałów, ale wszystkie mijały bramkę strzeżoną przez Dorde Petrovicia. Fenomenalną akcję za to stworzyła sobie Chelsea, jednak tym razem przed strzałem Sterlinga swój zespół kapitalnie ustrzegł Ederson. Długo czekał Manchester City na swojego gola, ale w 83. minucie wreszcie się doczekał. Piłkarze Pepa Guadrioli w tej akcji oddali kilka zablokowanych strzałów, aż piłka trafiła pod nogi Rodriego. Niezawodny Hiszpan huknął bez przyjęcia i piłka po tym uderzeniu zatrzepotała w siatce. Więcej goli w tym meczu już nie padło. Manchester City stracił punkty w meczu z Chelsea FC i skomplikował sobie tym samym sytuację w czołówce tabeli Premier League. Walka z Liverpoolem i Arsenalem o mistrzostwo w tym sezonie może być wyjątkowo zacięta. Niebawem Manchester City zmierzy się u siebie z Brentford FC w ramach zaległej 18. kolejce Premier League. Chelsea natomiast swoje następne spotkanie rozegra już w kolejce 27 - jej rywalem będzie... również Brentford FC.