Ferguson karierę trenerską rozpoczął w wieku 32 lat. W czerwcu 1974 roku objął występujący w szkockiej niższej lidze East Stirlingshire. Z "ManU" związał się 6 listopada 1986 roku, a w niedzielę "Czerwone Diabły" pod jego wodzą na boisko wybiegną po raz 1500. Na wyjeździe zmierzą się z West Bromwich Albion. "Przebyłem niesamowitą drogę. Od momentu, kiedy miałem do dyspozycji tylko ośmiu piłkarzy i żadnego bramkarza, aż do dziś, gdy mam sześciu bramkarzy i stu piłkarzy. W tym czasie zmieniło się bardzo wiele. Nie było agentów, media miały inny charakter, pojawiły się nowoczesne technologie, ale myślę, że ja zmieniłem się niewiele" - powiedział Ferguson. "Przyjście do Manchesteru było dla mnie olbrzymim wyróżnieniem, a odejście po tylu latach to wielki zaszczyt. Jestem bardzo szczęśliwy, że byłem tu tak długo" - dodał. Z angielską drużyną zdobył 38 trofeów. W sezonie 2012/13 po raz 13. wywalczył z nią mistrzostwo kraju. W poniedziałek razem z zawodnikami przejechał odkrytym autobusem ze stadionu do centrum miasta. "Kiedy wróciłem z fety do domu, zasnąłem na dziesięć godzin. Po raz pierwszy w życiu spałem tak długo i to mimo iż moja żona Cathy zachowywała się bardzo głośno. Pewnie chciała się upewnić, czy jeszcze żyję" - przyznał. Ferguson nie rozstaje się jednak zupełnie z klubem. Po miesięcznym urlopie i operacji biodra obejmie stanowisko ambasadora oraz członka zarządu. O długim odpoczynku nie ma więc mowy. "To po prostu nie jest w moim stylu. Czekają na mnie kolejne wyzwania. Teraz będę miał więcej czasu dla mojej drugiej pasji, czyli wyścigów konnych oraz dla rodziny" - zdradził. Od nowego sezonu "Czerwone Diabły" będzie prowadził 50-letni David Moyes.