Wayne Rooney w swojej ostatniej książce napisał, że nie było "niczego gorszego", niż tak zwana "suszarka" Fergusona, ale szkocki menedżer rzucił teraz trochę więcej światła na tę sprawę i stwierdził, że tylko próbował wydobyć pozytywne nastawienie w swoim zespole. "Powstało na ten temat wiele mitów. To zdarzyło się z pół tuzina razy na 27 lat mojej pracy i piłkarze powinni to powiedzieć" - mówił Ferguson, cytowany przez "The Sun". "W takim wypadku problemem dla mnie było, gdy piłkarz odpowiadał. Wtedy kierowałem się w jego stronę i to był mój problem. Jock Stein (legenda szkockiej piłki - przyp. red.) zawsze mówił mi: 'Zostaw rozmowy z piłkarzami do poniedziałku', ale ja nie mogłem czekać. Dlatego w sobotę, po meczu, mówiłem im dokładnie, co czuję, ponieważ w ciągu tygodnia trenowaliśmy na takim poziomie, że oczekiwałem zwycięstwa w każdym spotkaniu" - stwierdził Sir Alex. "Mówiłem im całą prawdę i to działało. Wszyscy piłkarze rozumieli to i nigdy nie było to wykorzystywane przeciwko mnie. Następnego dnia odsuwaliśmy wszystko na bok i znowu drużyna była gotowa do wygrywania. Nigdy nie rządziłem za pomocą strachu. Sama nazwa Manchester United wywoływała strach u naszych przeciwników. Moim zadaniem było wywołać pozytywne nastawienie w zespole, spowodować, żeby zawodnicy nigdy się nie poddawali i cieszyli grą dla tego klubu. To jest święte" - powiedział legendarny szkoleniowiec "Czerwonych Diabłów". Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Premier League