1. Manchester City kontra Liverpool F.C. - wieloletni pojedynek, który już przeszedł do historii Tego zestawienia nie sposób jest nie zacząć od dwóch najpoważniejszych kandydatów do mistrzostwa, czyli Manchesteru City i Liverpoolu F.C. i to nich też będzie kilka pierwszych punktów, choć spokojnie - absolutnie każda ekipa angielskiej ekstraklasy będzie mieć swoje pięć minut. Nie ukrywajmy jednak, że w najbliższych miesiącach to właśnie "The Citizens" i "The Reds" będą skupiać niczym w soczewce zdecydowaną większość uwagi kibiców i mediów - to właśnie to współzawodnictwo "grzeje" najbardziej, choć przecież jeszcze kilka sezonów obie ekipy nie walczyły ze sobą bezpośrednio o tytuł. Teraz mamy jednak przed sobą dwie potężne, naoliwione maszyny, za których sterami stanęli dwaj bez wątpienia wybitni szkoleniowcy - Juergen Klopp i Pep Guardiola. Pierwszą kampanią, w której obaj panowie pracowali w PL, był przełom 2016 i 2017 roku - natomiast dopiero z czasem wszystko nabrało rumieńców - wystarczy spojrzeć na tabelę z zeszłego sezonu, w której MC i LFC zdobyły kolejno 93 i 92 punkty - to zupełny kosmos, a jeszcze ciekawszy jest fakt, że w ostatnich trzech kampaniach obie drużyny uzyskały... równo po 260 "oczek". Trudno będzie wbić teraz klin między te dwie potęgi, które być może znów będą walczyć o mistrzostwo do ostatniej kolejki. Wiadomo jednak - futbol ogląda się dla zdarzeń nieprzewidywalnych... 2. Rywalizacja Edersona i Alissona Beckera o Złotą Rękawicę Od ogółu warto dojść do pewnego wyjątkowego szczegółu. Sukcesy City i Liverpoolu zapewne byłyby dla obu klubów dużo trudniejsze do osiągnięcia, gdyby nie posiadanie pewnych "jedynek" między słupkami bramki. A tak się składa, że obie ekipy mają w składzie naprawdę wyśmienitych golkiperów - Edersona i Alissona Beckera. Tutaj znów warto posłużyć się statystykami - od 2019 roku Złotą Rękawicę, a więc nagrodę dla bramkarza, który zachowa najwięcej czystych kont, zdobywali kolejno: Alisson, Ederson, Ederson... oraz ex aequo Alisson i Ederson, bowiem obaj panowie nie dali się pokonać w sezonie 2021/2022 równo w 20 meczach. Próbował ich jeszcze gonić Hugo Lloris, aczkolwiek bezskutecznie. Warto też wspomnieć, że tym samym po latach bramkarskiej posuchy reprezentację Brazylii dotknęła klęska urodzaju - trener Tite na pewno będzie uważnie śledził angielską ekstraklasę, bo będzie musiał zadecydować, kto trafi do pierwszego składu "Canarinhos" na mundial - a w odwodzie ma jeszcze przecież Wevertona z Palmeiras. 3. Nowy Haaland w Manchesterze, czyli transferowy hit Po tygodniach niepewności Manchester City dopiął swego i przypieczętował jeden z największych hitów transferowych lata - na Etihad Stadium trafił bowiem Erling Braut Haaland, wciąż bardzo młody superstrzelec z Bundesligi, o którym nie bez powodu mawia się, że jest "futbolowym potworem". 29 bramek zdobytych dla Borussii Dortmund w zeszłym sezonie każe sądzić, że "Obywatele" właśnie zyskali nową, potężną siłę rażenia - a syn byłego gracza MC, Alfiego Haalanda, ma szansę napisać nowy, piękny rozdział w historii klubu. Norweg już zdołał zdobyć pierwszą bramkę w nowych barwach w meczu towarzyskim z Bayernem, ale za to... spektakularnie spudłował w przegranym meczu o Tarczę Wspólnoty z Liverpoolem. W każdym razie - nudzić się z nim nie będziemy. 4. Luis Diaz i Darwin Nunez, czyli nowe pazury "The Reds" Liverpoolczycy również się zbroją - a ich sztandarowym wzmocnieniem stał się Darwin Nunez, bardzo utalentowany, 23-letni gracz, który ostatnio zachwycał w Benfice, a o którego walczyło co najmniej kilku europejskich gigantów. W poprzednim sezonie zdobył w sumie 34 gole - a tego lata zdążył już zdobyć sympatię kibiców LFC strzelając cztery bramki w meczu towarzyskim z RB Lipsk, a następnie dokładając cegiełkę do zdobycia wspominanej już Tarczy Wspólnoty. Luis Diaz oczywiście z "The Reds" związał się jeszcze zimą, natomiast teraz będziemy mieć szansę obserwować go na przestrzeni całego sezonu - a dotychczas, jak warto zaznaczyć, stanowił on doskonałe uzupełnienie składu wicemistrzów Anglii. Dawniej o potędze ofensywnej Liverpoolu stanowiło trio Mane - Firmino - Salah - w obliczu odejścia tego pierwszego i możliwego wytransferowania tego drugiego, Salah będzie musiał się odnaleźć już w zupełnie nowej rzeczywistości. On - oraz inny napastnik, Diogo Jota - mogą jednak chyba spać spokojnie, bo Diaz z Nunezem mają w sobie mnóstwo, mnóstwo jakości. 5. Chelsea w nowej erze Poprzednia kampania była wyjątkowo trudna dla londyńskiej Chelsea - jednak nie ze względu na ligowe zmagania, a z powodu zamieszania - delikatnie rzecz ujmując - związanego ze strukturą właścicielską klubu. Dotychczasowy posiadacz CFC, Roman Abramowicz, stał się na Wyspach persona non grata po rosyjskiej agresji na Ukrainę i gdyby nie szybkie rozstanie z, bądź co bądź, twórcą klubowej potęgi, to "The Blues" utonęliby wśród nałożonych na drużynę sankcji. Teraz jednak pieczę nad ekipą ze Stamford Bridge trzyma już Todd Boehly - człowiek, który również ma ogrom pieniędzy i równie wielkie ambicje co do tego, by Chelsea ponownie wspięła się na szczyt Premier League, a może i nawet powalczyła znów o triumf w Lidze Mistrzów. Już teraz chce on dokonać paru głośnych transferów na otwarcie nowej ery w dziejach zespołu - niebieską koszulkę przyodział już m.in. Kalidou Koulibaly oraz przede wszystkim... 6. Raheem Sterling - piłkarz wyjątkowy Przejście Sterlinga z City do Chelsea to bez wątpienia ruch nieco dziwaczny - piłkarz bowiem w ostatnich miesiącach niezmiennie regularnie zjawiał się na boisku w błękitno-białym stroju i niezmiennie pomagał "The Citizens" w kolejnych zwycięstwach. Nie zawsze na murawie przebywał od pierwszego do ostatniego gwizdka, ale jednak na brak występów narzekać nie mógł. Podobnie jak na brak bramek i asyst - tych miał odpowiednio 17 i dziewięć. Po siedmiu latach na Etihad zawodnik uznał jednak, że czas dla niego na nowe wyzwanie - a tym ma być śrubowanie wyników w barwach "The Blues". Czy urodzony na Jamajce 27-latek będzie w Londynie tak samo ważnym ogniwem, jak w Manchesterze? Wiele na to wskazuje. A dlaczego Raheem Sterling to piłkarz wyjątkowy? Jest jednym z zaledwie trzech futbolistów, którzy w erze Premier League zdołali zagrać dla Liverpoolu, City i Chelsea - oprócz niego ta sztuka udała się tylko Danielowi Sturridge’owi i Nicholasowi Anielce. Nie ma co - doborowe pod pewnymi względami towarzystwo. 7. Cristiano Ronaldo i niesnaski w United Sporo było już o ekipie z błękitnej części Manchesteru - teraz warto przyjrzeć się nieco ich zatwardziałym rywalom z United. A zwłaszcza jednemu z "Czerwonych Diabłów" - Cristiano Ronaldo, który być może jeszcze tego lata zdoła opuścić Old Trafford. "CR7" ma być niezadowolony z wielu rzeczy w MU - z braku gry w Lidze Mistrzów, z nieefektywności klubu w kwestii transferów i z faktu, że większość odpowiedzialności za wyniki ciąży niemal zawsze za nim. Wygląda na to, że słynny Portugalczyk naprawdę chce rozstać się przedwcześnie z klubem, w którym jego talent niegdyś naprawdę eksplodował - zarząd zespołu jednak nie kwapi się do tego, by go wypuścić, no ale komu by nie było żal żegnać genialnego gracza... od którego tak naprawdę zależy większość rezultatów? Przy Sir Matt Busby Way atmosfera jest więc gęsta - i nie wiadomo, na ile się to zmieni do końca trwania umowy Ronaldo, czyli do czerwca 2023 roku. 8. Erik ten Hag, czyli nowa miotła na Old Trafford Ten niełatwy orzech do zgryzienia będzie też powodem do zmartwień dla Erika ten Haga - nowego trenera United, który stara się od pierwszego dnia trzymać w drużynie bezwzględny porządek, a od którego też oczekuje się wiele - bo w Ajaksie Amsterdam potrafił on stworzyć naprawdę mocny i ciekawie grający zespół. Teraz jednak przeskok wydaje się być duży - Premier League to zupełnie inne rozgrywki, niż Eredivisie. Jak na razie Holender wygląda na pewnego tego, co chce osiągnąć i tego, jak ustawiać drużynę - podczas przedsezonowego tournée wielokrotnie otwarcie krytykował błędy ekipy, u której steru obecnie stoi, zdając sobie sprawę, że poustawianie wszelkich kloców jeszcze trochę mu zajmie. Ma z czego budować - zwłaszcza, że do MU właśnie dołączyli Malacia, Eriksen i Martinez, a to zapewne nie koniec wzmocnień. Warto więc śledzić, jak rozwija się sytuacja w klubie, który na mistrzostwo czeka już niemal dekadę... 9. Martin Odegaard - człowiek, który ma odczarować opaskę Martin Odegaard to przypadek szczególny - w bardzo młodym wieku został okrzyknięty wielkim talentem i - razem z Chorwatem Alenem Haliloviciem, związanym niegdyś z "Barcą", miał dzielić i rządzić w Primera Division. O Haliloviciu już mało kto pamięta, za to Norweg ostatecznie się wybronił swoją grą, choć gdy nie mógł się zakotwiczyć w Realu i tułał się po wypożyczeniach, wiele osób wróżyło mu przepadnięcie w odmętach dziejów. Teraz piłkarz nie dość, że cieszy się zaufaniem w Arsenalu, to jeszcze otrzymał opaskę kapitańską "Kanonierów" - i ma odczarować ten artefakt, bowiem w ostatnich latach londyńczycy mieli sporego pecha co do funkcji lidera zespołu. Najpierw na zwarcie z klubem poszedł Koscielny, potem Xhaka popadł w kibicowską niełaskę, następnie Aubameyang pokłócił się z zarządem i trenerem, a Lacazette... cóż, bardzo szybko po otrzymaniu opaski odszedł. Kto dźwignie w końcu wyzwanie, jak nie Odegaard, któremu ambicji z pewnością nie brak? 10. Mikel Arteta i jego pomysły na odmianę Arsenalu Bywały w przeszłości takie momenty, w których niemal pewne wydawało się to, że Mikel Arteta zostanie z hukiem wyrzucony z Emirates Stadium - wyniki Arsenalu nie były bowiem zadowalające, a kamery telewizyjne nie raz, nie dwa uchwyciły Hiszpana, jak ten załamany obserwuje poczynania swoich podopiecznych. Koniec końców jednak "Kanonierzy" wyszli na prostą, a w ostatnim sezonie dotarli do piątego miejsca w tabeli, co zapewniło im udział w Lidze Europy. W klubie wszyscy jednak tęsknią za mistrzostwem, którego nie widziano od kilkunastu lat. Czy "to będzie ten sezon"? Na razie się na to nie zapowiada, ale Arteta ma na pewno parę ciekawych koncepcji - przy których przyda się zwłaszcza świeżo kupiony Gabriel Jesus, wielka nadzieja, jeśli mowa o ofensywie Arsenalu. 11. Tottenham - klub, który nie chce być już memem Brzmi to okrutnie - ale Tottenham Hotspur, który nie jest w stanie od wielu lat sięgnąć po żadne znaczące trofeum, chce już tylko przestać być obiektem drwin i odczarować klubową gablotę, zamkniętą na trzy spusty od 2008 roku, kiedy to "Koguty" po raz ostatni sięgnęły po puchar (ligi). Poprzedni sezon zakończyły w PL na czwartym miejscu - ale przecież nie tak dawno były też wicemistrzami i występowały w finale Ligi Mistrzów... Jeśli ktoś miałby wynieść "Spurs" na piedestał, to chyba właśnie ktoś taki, jak Antonio Conte. Co prawda Włoch w ubiegłej kampanii czasami wręcz wyglądał na załamanego tym, jak wygląda drużyna, ale koniec końców wyszedł z Tottenhamem na prostą. Tylko czy dostanie wystarczająco dużo czasu od prezesa Daniela Levy’ego? Jego poprzednicy w ostatnich latach nie mieli takiego szczęścia, nie licząc Mauricio Pochettino - a ten swoją drogą znów jest "wolnym strzelcem"... 12. "A New Newcastle", czyli czysta karta "Srok" Newcastle United to kolejny klub, który w ostatnim czasie zmienił strukturę właścicielską - drużyna została przejęta przez międzynarodowe konsorcjum, w którym pierwsze skrzypce gra fundusz zarządzany przez Saudyjczyków - to z jednej strony budzi kontrowersje, bo Arabia Saudyjska częstokroć była oskarżana o łamanie praw człowieka, z drugiej zaś rozbudza nadzieje wśród fanów "Srok" - bo zespół otrzymał potężny zastrzyk gotówki i tej już na pewno brakować nie będzie. Nie można na razie powiedzieć, by w składzie NU dokonała się rewolucja, natomiast zatrudnienie jako trenera Eddiego Howe’a oraz kupienie m.in. Kierana Trippiera, Nicka Pope’a czy Svena Botmana zapowiada się obiecująco. United w połowie poprzedniego sezonu byli niemal pewni spadku - niebawem być może staną się kandydatami do walki o tytuł, o ile oczywiście cały ten wielki projekt będzie dobrze zarządzany. 13. Everton i... kolejny niełatwy sezon? Inną drużyną, która "uciekła spod kosy" i uniknęła - dosłownie w ostatniej chwili - spadku do Championship był Everton, któremu obecnie jest już naprawdę daleko od poziomu, który reprezentują ich rywale zza miedzy, Liverpool F.C. Jak na razie na rynku transferowym "The Toffees" również szału nie robią - choć Tarkowski i McNeil ze spadkowicza Burnley mogą się przydać, podobnie jak wypożyczony z lizbońskiego Sportingu Ruben Vinagre. Niemniej na Goodison Park istnieją realne obawy co do tego, czy i tym razem drużynie poszczęści się na tyle, by mogła ona dalej rywalizować na poziomie angielskiej ekstraklasy. Dużą niewiadomą jest też to, czy uda się dokończyć sezon z jednym i tym samym menedżerem, a jest nim... 14. Frank Lampard - pierwszy do odstrzału? Zwolnienie Franka Lamparda z Chelsea na początku 2021 roku było bez wątpienia smutnym obrazkiem dla wszystkich fanów "The Blues" - natomiast drużyna była wówczas w zupełnym marazmie i dopiero Thomas Tuchel był w stanie ją dźwignąć z powrotem na nogi. Niestety, ale istnieje groźba, że "Lamps" niebawem po raz kolejny zostanie usunięty ze stanowiska - z podobnego powodu. Na Wyspach bowiem uważają Anglika już na starcie sezonu za najmocniejszego kandydata do pierwszego zwolnienia - "The Toffees" pod jego wodzą co prawda wyratowali się przed relegacją, ale daleko było mu do zachwycenia zarządu. Biorąc pod uwagę fakt, że Everton stracił swój motor napędowy, Richarlisona, przed byłym futbolistą naprawdę trudne zadanie. Z drugiej jednak strony ma sporo do udowodnienia. 15. West Ham United - czy młot rozbije mur? WHU od dwóch sezonów stara się dobijać do absolutnej czołówki ligi - najpierw "Młoty" zajęły szóste miejsce w lidze, rok później były siódme. Jak na możliwości klubu, to naprawdę dużo - a architektem tego sukcesu jest David Moyes, który udowadnia, że absolutnie nie jest tak złym szkoleniowcem, za jakiego go uważano, gdy był zwalniany swego czasu z Manchesteru United. Czy w końcu uda mu się rozbić "top 6" Premier League? W teorii West Ham ma wszystko, by być ekipą z czołówki - duży, ładny stadion, całe rzesze wiernych fanów i nienajgorszy skład, wzmocniony ostatnio chociażby Gianlucą Scamaccą z Sassuolo. Między słupkami bramki "Młotów" niepodzielnie rządził dotychczas Łukasz Fabiański - i miejmy nadzieję, że to się nie zmieni nawet po przybyciu Alphonse’a Areoli. 16. Niepozorni superasystenci - Jarrod Bowen i Harvey Barnes Najlepszym asystentem poprzedniego sezonu był - bez zaskoczenia - Mohamed Salah. Nie dziwi też jego bezpośrednie towarzystwo w tej klasyfikacji: Alexander-Arnold, Robertson, Mount i wtem... zawodnicy West Hamu i Leicester City. Mowa tu o Jarrodzie Bowenie i Harvey’u Barnesie - a więc zawodnikach, którzy wśród "Młotów" i "Lisów" wyrośli na prawdziwe gwiazdy. Obaj zaliczyli po 10 ostatnich dograń, znacząco wpływając na wyniki swoich klubów. To nie do końca oczywiste wybory do szczegółowego śledzenia - ale na pewno warto się przyglądać, czy znów, w wieku odpowiednio 25 i 24 lat nie zrobią kolejnego skoku jakościowego w swojej grze i czy niebawem nie dołączą do silniejszych ekip... 17. Leicester City, czyli "drugi West Ham" Skoro już jesteśmy przy zawodniku "Lisów" - to warto napisać też nieco o Leicester City, które podobnie jak West Ham od dwóch lat stara się dobijać do szczytu tabeli. LC idzie to nawet lepiej, niż "Młotom", bowiem klub ten dwukrotnie zajmował piąte miejsce. Czy jednak stać go na przełom porównywalny do tego, jaki zdarzył się przed laty, gdy zespół z Leicester sensacyjnie sięgnął po tytuł mistrza? Dobrym pytaniem jest to, czy we wszelkich planach "Lisom" pomoże w tym sezonie James Maddison - pomocnik, który w ostatnim sezonie zdobył 18 bramek i 12 asyst, wyrastając na piłkarza, za którego można wyciągnąć niemałą fortunę. Czy Leicester City zdecyduje się na oddanie kluczowego gracza? Trudno będzie oprzeć się - podobno - nawet 50 mln funtów... a wszystko w tej kwestii powinno się rozstrzygnąć do końca miesiąca. 18. Matty Cash i Aston Villa Stevena Gerrarda Steven Gerrard przejął Aston Villę w listopadzie 2021 roku i przez kilka miesięcy nie zdołał jej wywindować bliżej szczytu tabeli - na wszystko jednak powinien przyjść jeszcze czas, a zaufanie względem legendy Liverpoolu może zaprocentować, bowiem wcześniej pokazał się od dobrej strony jako trener Rangers F.C. - choć wiadomo, specyfika ligi szkockiej jest zupełnie inna... Niemniej nazwisko Gerrarda otwiera wiele drzwi - to m.in. z jego powodu do "The Villains" tak chętnie dołączył Philippe Coutinho. W Polsce jednak bez wątpienia największą ciekawość wzbudza inny gracz AVFC, Matty Cash. Nasz reprezentant nie tylko stał się ważnym elementem kadry Czesława Michniewicza, ale i na Wyspach poczynił wielkie postępy - nagroda dla gracza sezonu według kibiców Aston Villi trafiła w jego ręce nie bez kozery. Trzeba mieć więc nadzieję, że także i kampania 2022/2023 będzie równie udana dla obrońcy! 19. Leeds United z Klichem i Boguszem, ale... bez Raphinhi i Phillipsa W Leeds United nie mają powodów do zadowolenia z siebie po ostatnim sezonie - "Pawie" zajęły ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli, chroniąc się o włos od spadku i wiele wskazuje na to, że również i w tym sezonie czeka je batalia o utrzymanie się w elicie. Będzie to tym trudniejsze, że dwaj ważni zawodnicy - Raphinha i Kalvin Phillips właśnie opuścili zespół. W klubie pozostają jednak jak na razie niezmiennie Mateusz Klich i Mateusz Bogusz - choć ten pierwszy z dużym prawdopodobieństwem "wróci na stare śmieci" i zostanie wypożyczony do Holandii, a ten drugi na razie leczy kontuzję więzadła krzyżowego. Być może jednak - gdy już wydobrzeje - otrzyma jakąś szansę od Jessego Marscha. 20. "Biało-Czerwone" Brighton z ambicją na puchary Polska ma też niezłą reprezentację w Brighton & Hove Albion, ale... sytuacja jest skomplikowana. Jakub Moder zmaga się teraz z problemami zdrowotnymi i po drugiej z rzędu operacji kolana będzie musiał odpoczywać od futbolu jeszcze przez długie miesiące. Michał Karbownik jest już na wypożyczeniu w Fortunie Duesseldorf, a w kadrze z Polaków został w zasadzie tylko Kacper Kozłowski - choć i on może liczyć albo na grę w młodzieżówce, albo - tak jak Karbownik - na następne wypożyczenie. Nawet bez naszych kadrowiczów "Mewy" są jednak wdzięcznym tematem do analizy, bowiem być może pokuszą się one o walkę o europejskie puchary. Co prawda mówimy tu raczej o Lidze Konferencji, niż o czymkolwiek innym, ale to zawsze byłby powiew świeżości na międzynarodowym poletku klubowym. 21. Southampton, czyli Bednarek i wszyscy "Święci" chcą sięgnąć nieba Southampton to drużyna, której losy są przedziwne w ostatnich dekadach - z jednej strony ma doskonałą szkółkę i rokrocznie "produkuje" w niej naprawdę ciekawe, młode talenty, z drugiej zaś nie jest w stanie od dawien dawna osiągnąć niczego ekscytującego. Nas jednak najbardziej interesuje to, czy wśród "Świętych" wiele szans będzie otrzymywać Jan Bednarek - Polak jest niezmiennie prawdziwą podporą klubowej obrony i... niech tak zostanie. Sytuacja w klubie jest stabilna - trener Ralph Hasenhuettl) ten sam od kilku lat. Może to pora na nowy szturm po europejskie puchary? 22. "Portugalskie" Wolverhampton i marzenie o lepszych czasach Sąsiadem z tabeli dziewiątego Brightonu był dziesiąty w ubiegłym sezonie zespół Wolverhampton Wanderers - choć "Wilki" jeszcze kilka lat temu zdawały się mieć ambicje na to, by doskoczyć do czołówki Premier League. Od kiedy nastąpiło jednak rozstanie z Nuno Espirito Santo na Molineux Stadium nastały nieco skomplikowane czasy - brakuje punktów, ale nie brakuje... Portugalczyków. Espirito Santo oparł bowiem znaczną część drużyny na zaciągu złożonym ze swoich krajan - a jego kolejny rodak, obecny szkoleniowiec "Wolves" Bruno Lage wcale nie zmienił w temacie tak wiele; Sa, Neto, Neves, Silva, Semedo czy Moutinho - to jedynie kilku z przedstawicieli "portugalskiej kolonii", która w mniejszym lub większym stopniu ma wpływ na rezultaty osiągane przez Wanderers. Ta niezwykła zbiorowość, dowodzona przez rodowitego Anglika Conora Coady’ego może nas jeszcze zaskoczyć. 23. Wilfried Zaha - zbyt dobry na Crystal Palace, za słaby na większy klub? Bez wątpienia jedną z najciekawszych postaci Premier League jest Wilfried Zaha. Nie dlatego, ze jest on gwiazdą czołowego zespołu, ale... no właśnie. Piłkarz ten zdaje się przewyższać swoich kolegów z ekipy "Orłów" umiejętnościami - i to o kilka poziomów - ale mimo wszystko wciąż tkwi na Selhurst Park. By nie być gołosłownym - w ubiegłym sezonie zdobył w ogólnym rozrachunku 15 bramek i był znów wyróżniającą się postacią na tle całego CP. Dlaczego nie sięgnie więc po niego jakiś naprawdę duży klub, np. z top 6 Premier League? Cóż, Zaha już raz zapuścił się w te rejony - i sparzył się mocno na Manchesterze United. Być może teraz jednak byłoby zupełnie inaczej? Czy dojdzie do jakiegoś transferu, czy nie, warto przyglądać się przypadkowi Iworyjczyka - bo on po prostu potrafi naprawdę dobrze zagrać! 24. Fulham i wieczna tułaczka Trzeba powiedzieć sobie wprost - Fulham już na starcie sezonu jest jednym z faworytów do spadku, bo zespół z Londynu po prostu wszystkich nauczył, że na przemian awansuje do Premier League i natychmiast spada na zaplecze ekstraklasy. Tak jest regularnie od sezonu 2017/2018 i na razie nie ma wskazówek co do tego, by "The Cottagers" stali się nagle pewną swego ekipą. Football Conspiracy Theories, popularny na Twitterze profil satyryczny, zażartował sobie ostatnio, że Fulham i Norwich City to jedna i ta sama drużyna, która cały czas spada z PL - tylko po prostu zmienia się jej szyld. "Wieśniacy" chcieliby, aby takie docinki w końcu się skończyły - ale czy stać ich chociaż na to, umówmy się, niezbyt wymagające, 17. miejsce w tabeli? 25. Bournemouth i Scott Parker - człowiek, który ma coś do udowodnienia Będąc przy Fulham warto wspomnieć nazwisko pewnej postaci - a konkretnie Scotta Parkera, trenera AFC Bournemouth. Wszystko to dlatego, że 41-latek to były gracz... i były trener "The Cottagers", z którym klub ze stolicy Anglii rozstał się po jednym z jego ostatnich spadków. W poprzedniej kampanii, w Championship, "Wisienki" pod wodzą Parkera znalazły tuż za plecami Fulhamu - teraz nadeszła jednak okazja do tego, aby utrzeć FFC nieco nosa i spróbować przeskoczyć go w tabeli. Bournemouth potrzebuje teraz przede wszystkim stabilizacji. Po wielu latach pracy Eddiego Howe’a miejsca po nim nie zagrzał długo Jason Tidall. Parker na pewno wolałby nawiązać do wyników obecnego szkoleniowca Newcastle, niż do swojego bezpośredniego poprzednika - skład, jakim dysponuje, może mu jednak nie wystarczyć na zrobienie cudów. 26. Lot pszczoły, czyli Brentford chcący powtórzyć swój mały sukces Drużyn z Londynu w Premier League nigdy za mało - chciałoby się rzec. W poprzednim sezonie do elity dołączył Brentford i trzeba przyznać, że poradził sobie nad wyraz dobrze - 13. miejsce i spokojne utrzymanie można uznać za sukces jak na beniaminka. Pytanie tylko - co dalej? Ciekawie będzie śledzić, czy w swoim drugim sezonie w PL "Pszczoły" będą żądlić równie sprawnie - a to może być o tyle trudniejsze, że z zespołem pożegnał się gracz o najgłośniejszym nazwisku, czyli Christian Eriksen, który odszedł do Manchesteru United. Z piłkarzami takimi, jak choćby Ivan Toney i z nowymi nabytkami - m.in. Strakoshą czy Mee - może jednak nie być wcale źle. 27. Dawni mistrzowie i... dawna nadzieja, czyli Jesse Lingard i Nottingham Forest Nottingham Forest to naprawdę zasłużona dla angielskiego futbolu ekipa - dość powiedzieć, ze zdobyła ona swego czasu dwa Puchary Europy z rzędu, a to już naprawdę nie lada wyczyn. "The Reds" od dawna nie byli jednak obecni na mapie wielkiego futbolu - ale kto wie, czy awansem z Championship nie wykonali pierwszego kroku, by móc w przyszłości nawiązać do dawnych tradycji. Trzeba przyznać, że wzmocnili się przy tym naprawdę ciekawymi nazwiskami - uwagę przykuwa zwłaszcza Jesse Lingard, ostatecznie odrzucony przez Manchester United, który jednak całkiem niedawno na wypożyczeniu w West Hamie pokazywał się od bardzo dobrej strony. Pomocnik chce z pewnością pokazać, ze wciąż potrafi co nieco zagrać, a fakt, że nie kosztował nawet pensa, działa tylko na jego korzyść. W NF wylądowali ponadto jego kolega z MU, Dean Henderson (wypożyczenie), a także m.in. Omar Richards, Neco Williams i Wayne Hennessey. Będzie się więc działo na City Ground! 28. Przerwa na mundial Odchodząc od tematyki czysto klubowej, warto pamiętać w najbliższym sezonie o tym, że czekają nas mistrzostwa świata w dosyć nietypowym terminie - na przełomie listopada i grudnia. Premier League przerwie rozgrywki 12 listopada i powróci dopiero w drugi dzień Bożego Narodzenia - i to może być bardzo ważny moment w sezonie. Przede wszystkim niektóre drużyny mogą w ten sposób wypaść ze swojego rytmu - zwłaszcza, że wielu świetnych graczy, powołanych na mundial, będzie musiało też po nim chwilę odpocząć, jeśli ich kadry przebrną do dalszych faz turnieju. Nie mówiąc o możliwych kontuzjach - choć akurat to grozi również futbolistom też oczywiście przy zwyczajnych ligowych zmaganiach. Niemniej wyjazdy na reprezentacje miewają w tej kwestii czasem "magiczną aurę"... 29. Boxing Day, czyli czy wierzyć w przesąd? Tak jak było już wspomniane w poprzednim podpunkcie, Premier League powróci triumfalnie po ponad miesięcznej przerwie dokładnie 26 grudnia, a więc w dzień, który Brytyjczycy nazywają tradycyjnie "Boxing Day". Ukuło się stwierdzenie, że ten, kto owego dnia jest na szczycie tabeli, ten sięga z reguły po mistrzostwo kraju. W przesądy nie ma co wierzyć - ale warto ze zwykłej ciekawości zerknąć wówczas na aktualną klasyfikację i sprawdzić po tym, czy i tym razem wspomniany scenariusz się spełnił. A jakie mecze będziemy oglądać, racząc się ostatnimi świątecznymi przysmakami? 26 grudnia zagrają m.in. Arsenal z West Hamem, Aston Villa z Liverpoolem czy Leeds United z Manchesterem City. Miejmy nadzieję, że oprócz śniegu za oknem będzie nas wówczas czekał również grad goli! 30. Najlepsze kolejki, czyli kiedy wyczekiwać hitów? Są takie kolejki, w których brak naprawdę wielkich rywalizacji - a są też takie, podczas których jesteśmy w stanie wytypować 2-3 piłkarskie hity (lub nawet więcej). Na której kolejki warto zwrócić szczególną uwagę? Na przykład chociażby na kolejkę 6. (3-4 września), podczas której czekają nas derby Liverpoolu, pojedynek Arsenalu z MU i starcie Chelsea z West Hamem. Intrygująca zdaje się też kolejka 20. (14 stycznia), gdy jednocześnie rozpoczną się derby Manchesteru oraz derby północnego Londynu (Tottenham - Arsenal), a na boisku zmierzą się też "polskie kluby" - Aston Villa i Leeds United. W 33. Kolejce (25-26 kwietnia) "Spurs" zagrają z kolei z MU, Man City z Arsenalem, a WHU podejmie Liverpool. Takich przykładów można podać więcej - prawda jest jednak taka, że Premier League warto śledzić co tydzień, bo niemal zawsze rywalizacja jest w niej wywindowana na niespotykany nigdzie indziej poziom. Chciałoby się już tylko zakrzyknąć: "Let’s go! Zaczynajmy ten sezon!".