W latach 70. XX wieku <a class="db-object" title="Polska" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-polska,spti,1592" data-id="1592" data-type="t">reprezentacja Polski</a> była notowana (czy jak się dziś mówi: pozycjonowana) znacznie wyżej niż dzisiaj. Po 3. miejscu na mistrzostwach świata w 1974 r., mający wsparcie partyjnej wierchuszki, <a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-gmoch-spelnione-pokolenie-pilkarzy-a-co-oni-wygrali,nId,5944653">selekcjoner Jacek Gmoch</a> wszem i wobec ogłaszał, że w 1978 r. do Argentyny jedziemy po złoto. Miał prawo tak myśleć i mówić. Medaliści mundialu sprzed czterech lat byli starsi, a kibice mogli oczekiwać, że będą nie tylko bardziej dojrzali piłkarsko, ale i lepsi. Nikt z kluczowych zawodników nie powiesił na butów na kołku: za ocean wybrali się <a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-tragiczna-smierc-pilkarza-otoczyla-go-jeszcze-wiekszym-kulte,nId,6257965">Kazimierz Deyna</a>, <a href="https://sport.interia.pl/mundial-2022/news-grzegorz-lato-najlepszy-prezent-dostal-od-huty-polskie-gwiaz,nId,6421533">Grzegorz Lato</a>, <a href="https://sport.interia.pl/mundial-2022/news-jan-tomaszewski-stracil-nadzieje-w-tym-momencie-opadly-mi-re,nId,6416916">Jan Tomaszewski</a>, <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-pilkarskie-legendy-orlow/sylwetki/news-pilkarskie-legendy-orlow-henryk-kasperczak-sylwetka,nId,4533642">Henryk Kasperczak</a>, <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-pilkarskie-legendy-orlow/sylwetki/news-pilkarskie-legendy-orlow-jerzy-gorgon-obronca-nie-do-przejsc,nId,4517508">Jerzy Gorgoń</a> i <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-pilkarskie-legendy-orlow/sylwetki/news-pilkarskie-legendy-orlow-andrzej-szarmach-sylwetka,nId,4553604">Andrzej Szarmach</a>. Brązowych medalistów zasiliła młoda, gorąca krew <a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-zbigniew-boniek-szczerze-o-szansach-reprezentacji-troszke-si,nId,6421391">Zbigniewa Bońka</a> i <a href="https://sport.interia.pl/klub-gornik-zabrze/news-adam-nawalka-wraca-na-karuzele-interia-ujawnia-prawde,nId,6095344">Adama Nawałki</a>. Dodatkowo, po długiej kontuzji do gry wracał <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/news-wlodzimierz-lubanski-konczy-75-lat-oto-jego-najwazniejsze-br,nId,5858809">Włodzimierz Lubański</a>. Jacek Gmoch jednak przekombinował, za dużo było intelektualizmu, za mało konkretów, a przecież piłka nożna to najprostsza z gier. Zaczęło się od 0-0 z <a class="db-object" title="Niemcy" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-niemcy,spti,1573" data-id="1573" data-type="t">RFN</a> na inaugurację mundialu na stadionie Monumental w Buenos Aires. Potem była wymęczona wygrana 1-0 z <a class="db-object" title="Tunezja" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-tunezja,spti,25466" data-id="25466" data-type="t">Tunezją</a>, gdy przyszedł czas na trzeci grupowym mecz z <a class="db-object" title="Meksyk" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-meksyk,spti,8477" data-id="8477" data-type="t">Meksykiem</a>. Piłkarski status "El Tri" był wtedy niższy niż obecnie. Do ostatniego meczu grupowego meksykanie przystępowali bez szans na awans - przed meczem z Polską na otwarcie stadionu w Rosario ulegli 1-3 Tunezji (pierwsza w historii wygrana drużyny afrykańskiej w historii mundiali) i 0-6 RFN. Meksyk, jako bezsprzecznie najsilniejsza drużyna strefa CONCACAF była etatowym uczestnikiem mistrzostw świata, na których regularnie dostawiali w skórę - dość napisać, że przed meczem z Polską na 23 mundialowe mecze przegrali aż 16, cztery zremisowali, a tylko trzy wygrali, z czego dwa na ojczystej ziemi w 1970 r. Wszyscy zawodnicy Meksyku grali w tamtejszej lidze, a jedyne nazwisko, które potem zaistniało na międzynarodowej arenie to 19-letni wtedy Hugo Sanchez, który za kilka lat zasłynie efektownymi strzałami "nożycami" i wymyślnymi saltami po bramkach w barwach <a class="db-object" title="Atletico Madryt" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-atletico-madryt,spti,3389" data-id="3389" data-type="t">Atletico</a>, a przede wszystkim <a class="db-object" title="Real Madryt" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-real-madryt,spti,3391" data-id="3391" data-type="t">Realu Madryt</a>. <a href="https://sport.interia.pl/na-zywo-relacja,nzId,3377">POLSKA - MEKSYK O GODZ. 17 NA STADIONIE 974</a> Chcemy przekazać wam tyle, że Polacy byli zdecydowanymi faworytami spotkania z Meksykiem, a jednak nie obyło się bez kłopotów. Najważniejszą zmianą w porównaniu z poprzednimi meczami była zmiana systemu na 1-4-4-2 i występ, po raz pierwszy w podstawowym składzie, Zbigniewa Bońka. 22-latek, który wcześniej wchodził na boisko z ławki rezerwowych, spłacił kredyt zaufania i strzelił dwa gole. Na pierwszego musieliśmy czekać aż do końcówki pierwszej połowy. Kazimierz Deyna podaniem wypuścił w bój na skrzydle Grzegorza Lato. Ten przebił się przez meksykańskiego obrońcę, dobiegł do linii końcowej i mocnym podaniem zgrał piłkę do środka. Tam już czekał Boniek, który atomowym strzałem umieścił piłkę pod poprzeczką. Na początku drugiej połowy konsternacja - w 52. minucie Meksykanie wyrównali. Ignacio Flores Ocaranza popędził skrzydłem, mocno podał w pole karne i w zasadzie trafił Victoria Rangela. Piłka odbiła się od napastnika Guadalajary i wpadła do siatki obok zaskoczonego Jana Tomaszewskiego. Polska - Meksyk o godz. 17 na stadionie 974 Na odpowiedź Biało-Czerwonych nie trzeba było długo czekać, tylko cztery minuty. Piłka niczym kauczukowa odbijała się na linii pola karnego, m.in. od Laty i Andrzeja Iwana, aż wreszcie trafiła do szefa polskiej drugiej linii i kapitana drużyny, Kazimierza Deyny, który bez namysłu przymierzył z 18 metrów z lewej nogi. Piłka wpadła idealnie pod poprzeczkę. Jeszcze bardziej efektowny był drugi gol Bońka w 84. minucie - pomocnik <a class="db-object" title="Widzew Łódź" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-widzew-lodz,spti,8072" data-id="8072" data-type="t">Widzewa</a> był 25 metrów od bramki i bez namysłu strzelił na bramkę. Piękny gol! Prasa pisała o efektownej wygranej, ale dziś oglądając skrót tego spotkania, wyraźnie widać, że Meksyk miał wiele (więcej od Polaków) sytuacji i wynik był lepszy niż gra. "Od początku do końca Polacy kierowali grą. Nie czynili tego w sposób porywający, jednak wystarczający do utrzymania przewagi. Nie musieli się uciekać do żadnych zawiłych kombinacji taktycznych, bo przeciwnik tego nie wymagał. Potwierdziły się opinie o przydatności Bońka. Nie tylko stwarzał kolegom dogodne sytuacje, lecz także sam strzelał celnie" - pisał Stefan Grzegorczyk w książce "Mundial po polsku". Zwycięstwo zapewniło Polakom pierwsze miejsce w grupie, przed mistrzami świata z RFN. W drugiej rundzie Biało-Czerwoni zmierzyli się z południowoamerykańską koalicją w składzie: <a class="db-object" title="Argentyna" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-argentyna,spti,9756" data-id="9756" data-type="t">Argentyna</a>, <a class="db-object" title="Peru" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-peru,spti,11137" data-id="11137" data-type="t">Peru</a> i <a class="db-object" title="Brazylia" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-brazylia,spti,9070" data-id="9070" data-type="t">Brazylia</a>. Ostatecznie Polska zajęła wtedy 5-6 miejsce na świecie, co zostało przyjęte w kraju z ogromnym rozczarowaniem. Ale to już temat na inne opowiadanie. 10 czerwca 1978 r., Rosario Polska - Meksyk 3-1 (1-0) Bramki: Zbigniew Boniek 43’, 84’, Kazimierz Deyna 56’ - Victor Rangel 52’. Polska: Jan Tomaszewski - Antoni Szymanowski, Jerzy Gorgoń, Władysław Żmuda, Wojciech Rudy (83’ Henryk Maculewicz), Henryk Kasperczak, Kazimierz Deyna, Zbigniew Boniek, Bohdan Masztaler, Grzegorz Lato, Andrzej Iwan (76’ Włodzimierz Lubański). Meksyk: Pedro Soto - Ignacio Flores, Carlos Gomez, Rigoberto Cisneros, Arturo Vazquez, Leonardo Cuellar, Antonio de la Torre, Javier Cardenas (46. Guilermo Mendizabal), Cristobal Ortega, Victor Rangel, Hugo Sanchez. Maciej Słomiński, INTERIA