Mimo zaciekłego ataku Rosjan Ukraina nie poddaje się, wytrwale broniąc się przed najeźdźcą. Swoją cegiełkę do ratowania ojczyzny postanowiła dołożyć Ajuna Morozowa, która została wolontariuszką i wydawała posiłki żołnierzom. Wtedy rozpoczął się jej koszmar... Po ataku rakietowym Rosjan Ukrainka znalazła się pod gruzami. Z jej relacji wynika, że spędziła tam dwie godziny, błagając o pomoc we wszystkich znanych jej językach. - Myślałam, że zostanę zakopana żywcem - napisała Morozowa po wszystkim w mailu skierowanym do Ukraińskiej Federacji Pływackiej. Spod gruzów pomógł jej wydostać się inny wolontariusz, który usłyszał jej płacz i prośby o pomoc. Wojna w Ukrainie. Ajuna Morozowa przeżyła piekło. Mąż robił wszystko, by ją uratować - W moich uszach wciąż słyszę hałas. Pracowałam jako wolontariusz i nalewałam żołnierzom herbatę, gdy uderzyła rakieta. Głośno krzyczałam i skuliłam się. Potem pamiętam, że leżałam pod ziemią. Wokół było bardzo tłoczno. Nie mogłam się ruszyć i z trudem oddychałam. Płakałam i modliłam się, aby to się skończyło - opisuje dramatyczne zdarzenia Morozowa w wiadomości przesłanej do portalu Swimswam.com. - Po pewnym czasie moje krzyki usłyszał ratownik, ale później uderzyła druga rakieta i zostałam jeszcze bardziej zasypana odłamkami. Mój mąż jednak wciąż mnie szukał i zmusił ratowników, by jeszcze raz sprawdzili miejsce ataku. Jeden z ratowników-wolontariuszy usłyszał mój płacz i zaczęli mnie odkopywać. Jestem żywa - kontynuowała swoją opowieść Morozowa. Jak przyznała, nieustannie próbuje kontaktować się z ukraińskimi pływakami, chcąc ich ochronić. To tylko jedna z wielu historii, obrazujących piekło wojny, którą rozpętał Władimir Putin, rządzący Rosją.