Amerykanin zasłynął pracą z wielką gwiazdą światowego pływania Węgierką Katinką Hosszu, która po jego kierunkiem wywalczyła cztery medale igrzysk olimpijskich (w tym trzy złote) i 64 krążki mistrzostw świata i Europy. Wojdak w 2017 roku, na mistrzostwach świata w Budapeszcie, zdobył srebrny medal dystansie na 800 m stylem dowolnym, ale potem nie osiągał już tak dobrych wyników. Podczas lipcowych mistrzostw świata w Gwangju na 800 metrów zajął trzynaste miejsce, czternaste na 400 metrów i dwudzieste trzecie na 1 500 metrów. Te wyniki go nie zadowoliły. - Spodziewałem się, że popłynę trochę lepiej. Dlatego chciałem coś zmienić, ale nie wiedziałem do końca co. Zastanawiałem się, czy ma to być nowy trener, nowe otoczenie czy nawet inny kraj. Wtedy wspólnie z żoną doszliśmy do wniosku, że taką osobą, która słynnie z mocnych treningów i która potrafi podczas nich znakomicie motywować, jest Shan Tusup. Napisaliśmy do niego maila z pytaniem czy jest szansa wspólnej pracy i zgodził się od razu. Oczywiście zanim ja podjąłem decyzję, to on przedstawił mi plan treningowy, który miałbym realizować. Bardzo mi się spodobał, gdyż jest całkiem inny od tego, jaki miałem do tej pory. Są zupełnie inne obciążenia, więcej ćwiczeń poza basenem i odmienne zadania podczas zajęć w wodzie. Ja jestem osobą, która lubi pracować i liczę na efekt - wyjaśnił. Wojdak treningi z nowym szkoleniowcem rozpoczął w miniony czwartek, we włoskiej miejscowości Lignano Sabbiadoro. Pod kierunkiem Tusupa pracuje tam pięcioosobowa grupa, w której jest m.in. włoska pływaczka Ilaria Cusinato, wicemistrzyni Europy na 200 i 400 metrów stylem zmiennym. Cała ta grupa będzie przygotowywać się do startu w igrzyskach olimpijskich w Tokio. - Dla mnie strat w igrzyskach to cel numer jeden. Polski Związek Pływacki nie pokrywa kosztów mojego pobytu tutaj, za wszystko płacę z własnej kieszeni. Można powiedzieć, że to taka inwestycja w siebie. Nie mam nic do stracenia. Mogę sprzedać samochód i dam radę się jakoś utrzymać - stwierdził Wojdak, który utrzymuje kontakt z prezesem PZP Pawłem Słomińskim. - Nie ma do mnie urazy. Jeśli chcę spróbować czego nowego, to mogę to zrobić. Prezes powiedział mi tylko jasno, że musi to być moja decyzja. Pomiędzy mną, a PZN jest wszystko w porządku. Tak samo z moim klubem AZS-em Warszawa, w barwach którego wystartuję w najbliższych mistrzostwach Polski - wyjaśnił. Pochodzący z Brzeska pływak jest zadowolony z pierwszych dni współpracy z nowym szkoleniowcem, gdyż treningi są bardzo ciężkie. - Po porannych zajęciach jestem tak zmęczony, że muszę chwilę odczekać, abym mógł o własnych siłach wyjść z wody. W sumie pracujemy osiem godzin dziennie, od szóstej rano. Najpierw trzy godziny na siłowni, potem od dziewiątej do jedenastej w wodzie. A po południu godzina ćwiczeń na lądzie i dwie kolejne na basenie. Kończymy o dziewiętnastej - opisał. Tusup to znakomity, ale dość ekstrawagancki trener, a jego metody i zachowanie wzbudzają kontrowersje. W ubiegłym roku rozstał się ze swoją żoną i podopieczną Hosszu, z którą pracował od 2012 roku. Zdaniem Wojdaka te negatywne opinie są mocno przesadzone. - Wiele osób źle go musiało odebrać. Już go trochę zdążyłem poznać. Poza tym potrafił jako szkoleniowiec osiągać znakomite wyniki - podkreślił. Wojdak ma już opracowany plan startowy do końca roku. Za tydzień wystąpi w Kanadzie w Pucharze Świata, potem w kolejnych zawodach w Katarze. A pierwszym sprawdzianem, czy nowe metody treningowe przynoszą efekt, będą grudniowe mistrzostwa Europy na krótkim basenie w Glasgow. Grzegorz Wojtowicz