Jest Pan zadowolony z występu Kawęckiego w finale 200 m stylem grzbietowym? Jacek Miciul: - Oczywiście, Radek nie dał się ponieść na pierwszej 50. Płynął spokojnie, może nawet za spokojnie, ale tak naprawdę nie byliśmy pewni na co go stać, bo od czerwcowych mistrzostw Polski w Olsztynie nigdzie nie startował. Dlaczego zrezygnowaliście z innych startów? - Wiosną Radek miał kontuzję mięśnia uda. Nie mógł trenować przez trzy tygodnie z użyciem nóg i te zajęcia przełożyliśmy na połowę lipca. Stwierdziliśmy, że lepiej będzie jeśli skupi się na zajęciach i dlatego odpuściliśmy kontrolne zawody. Dziś tak naprawdę wystartował w ciemno, znając tylko swoje osiągnięcia z treningów. Sam Kawęcki zadowolony ze swojego wyniku jednak nie był. Zdradził, że liczył na popłynięcie poniżej 1.54, a było 1.54,25. - Rzeczywiście tak zakładaliśmy. Pomyłka o ćwierć sekundy nie jest jednak dużą. Nawet w żartach zakładaliśmy się o wynik 1.53,99. Te 0,25 s, które zabrakło do tego wyniku, to prawdopodobnie efekt zbyt wolnej pierwszej 50. Ale od igrzysk Kawęcki poprawił się o prawie półtorej sekundy, więc progres w wynikach jest. - Radek jest młodym zawodnikiem i robi systematyczne postępy. Przed igrzyskami delikatnie wprowadziliśmy zajęcia na siłowni, teraz jest już ich więcej. Cały czas pracujemy nad elementami technicznymi. Szybciej pływa innymi stylami. Krok po kroku wszystko poprawiamy. Trzeba spokojnie pracować, by nie zaburzyć tego, co ma się już dobrze opanowane. Kawęcki niemal na każdym kroku powtarza, że nie wyobraża sobie pracy z innym trenerem. Co jest sekretem waszej udanej współpracy? - Ja mam dzieci, które są starsze od Radka. Mam też syna od niego młodszego. Wiem po prostu, że czasem dzieci nie zachowują się tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Wiem, co młody człowiek potrafi "nawywijać". Ja po prostu Radka traktuję, jak własnego syna i to jest chyba sekretem naszych dobrych relacji. Kiedy źle coś robi, dyscyplinuję go tak samo, jak własne dzieci. Kawęcki razem z kolegami wystartuje jeszcze w niedzielę w sztafecie 4x100 m stylem zmiennym. Na co pana zdaniem stać tę drużynę? - Mają szansę na naprawdę dobry wynik. W bardzo dobrej dyspozycji jest nie tylko Radek, ale również Konrad Czerniak i Paweł Korzeniowski. Także płynący żabką Dawid Szulich poprawił tutaj rekord Polski. Plany na najbliższy czas? - Już w przyszłym tygodniu są zawody Pucharu Świata w Eindhoven i Berlinie. Potem dwa tygodnie urlopu i 26 sierpnia rozpoczynamy zgrupowanie w Cetniewie. Pod kątem mistrzostw Europy na krótkim basenie? - Nie, pod kątem igrzysk w Rio. Oczywiście po drodze będzie kilka imprez, jak mistrzostwa świata w Kazaniu, na których trzeba będzie potwierdzić olimpijskie aspiracje, ale wszystko będzie już podporządkowane rywalizacji w Brazylii. W Barcelonie rozmawiał Wojciech Kruk-Pielesiak.