W złotej sztafecie 4x50 w Glasgow popłynęły: Alicja Tchórz, Dominika Sztandera, Kornelia Fiedkiewicz i Katarzyna Wasick. Trzy pierwsze na co dzień reprezentują barwy Juvenii Wrocław i trenują pod okiem Widanki. Wasick natomiast jest zawodniczką AZS AWF Katowice. Widanka przyznał, że chociaż od mistrzostw upłynęło już kilka dni, kiedy ogląda powtórki wyścigu, robi to na stojąco, bo emocje ciągle biorą nad nim górę. "Na taki dzień się czeka całe życie. To niezwykłe wydarzenie i ewenement, że trzy zawodniczki w tej sztafecie były z jednego klubu. I to akurat moje podopieczne. Emocje były niesamowite, aż straciłem głos. W momencie, kiedy skakała Kasia do wody, czułem, że to się może udać. Przewaga Włoszek i Rosjanek nie była na tyle duża, aby nie można tego odrobić" - dodał. Polki od początku płynęły bardzo dobrze. Po pierwszej zmianie, na której stylem grzbietowym rywalizowała Tchórz, zajmowały trzecie miejsce z minimalną stratą. Drugi wynik na swojej zmianie osiągnęła żabkarka Sztandera. Nieco słabiej spisała się najmłodsza w drużynie, 18-letnia Fiedkiewicz. Wasick jednak nie dała rywalkom żadnych szans, osiągnęła najlepszy wynik wśród kraulistek i z nawiązką odrobiła stratę. Widanka zdradził, że przed startem robił obliczenia, aby sprawdzić, czy jest szansa na medal. "To była końcówka mistrzostw i można było teoretycznie wiele przewidzieć. Kiedy liczyłem wyniki, jakie wcześniej uzyskiwały poszczególne zawodniczki, to w żaden sposób mi nie wychodziło, że możemy popłynąć po złoty medal. Okazało się, że matematyka, matematyką, a walka walką" - cieszył się szkoleniowiec. Dla Tchórz złoty medal był drugim na imprezie, bo wcześniej była trzecia na 50 m stylem grzbietowym. Urodzona w Kaliszu pływaczka powiedziała PAP, że trudno porównać medale, bo oba mają swoją wielką wartość. "Medal zdobyty w sztafecie jest historyczny, bo pierwszy dla polskiej drużyny na imprezie mistrzowskiej. Dla mnie to jedne z lepszych zawodów w życiu. Mówiłam, że jadę po medal i słowa dotrzymałam. Udało się indywidualnie grzbietem zdobyć brąz, ale czułam, że w sztafecie też możemy powalczyć. Złoto przerosło jednak moje oczekiwania. Nie tylko moje, ale chyba wszystkich. To pokazuje piękno sportu i że nie można wieszać medali na szyjach przed zawodami" - zaznaczyła. Widanka przyznał, że dobry występ w Glasgow był celem pośrednim, bo tym podstawowym są przyszłoroczne igrzyska olimpijskie. Zarówno on, jak i Tchórz przyznali, że sukces na krótkim basenie, może mieć bardzo dobry wpływ na start w Tokio. "To będzie bodziec dla całej reprezentacji. Okazało się, że potrafimy walczyć z powodzeniem z najlepszymi na świecie. Teraz kwalifikacje, a później igrzyska, czyli najważniejsza impreza czterolecia. Mistrzostwa w Glasgow wlały dużo pozytywnej energii i jestem przekonana, że teraz będzie się pracować znacznie lepiej" - dodała Tchórz. Szkoleniowiec mistrzyń natomiast zwrócił uwagę, że sukces przyszedł w najlepszym z możliwych momentów. "Gorzej by było, gdyby to się zdarzyło dwa lata wcześniej. Teraz jest entuzjazm, wiara w sukces, a wszystko tuż przed igrzyskami. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki i musimy to wykorzystać. Przystanek w Galasgow pokazał moc drużyny. Zostało nam pięć miesięcy. Chcemy, jak najszybciej zakwalifikować się na igrzyska, aby później spokojnie zbudować formę na igrzyska. Bo nie kwalifikacje, ale igrzyska są najważniejsze. Ten medal pokazuje, że możemy powalczyć o bardzo dobry wynik" - podsumował Widanka. W sumie w Glasgow Polacy zdobyli pięć medali. Poza złotem sztafety i brązem Tchórz, Radosław Kawęcki był najlepszy na 200 metrów stylem grzbietowym, sztafeta mężczyzn 4x50 m stylem dowolnym przywiozła srebro, Marcin Cieślak był trzeci na 100 m stylem motylkowym. Autor: Mariusz Wiśniewski