Rosjanie przywróceni do rywalizacji. Tylko Polka się sprzeciwiła. "Nie wyobrażam sobie"
Zgodnie z zarządzeniami światowej federacji pływackiej World Aquatics rosyjscy i białoruscy sportowcy mają zostać dopuszczeniu do udziału w imprezach rangi mistrzostw świata i Europy. Jedyną przeciwniczką takiego postanowienia jest Otylia Jędrzejczak. Prezes Polskiego Związku Pływackiego zapowiada, że na głosie sprzeciwu się nie skończy. - Do pism ustosunkuję się w oparciu o aktualne przepisy prawa w Polsce - zadeklarowała.

W dniach 2-7 grudnia na basenie 25-metrowym w Lublinie odbędą się mistrzostwa Europy w pływaniu. Kilka dni temu zarząd światowej federacji pływackiej World Aquatics wysłał pismo do europejskiej federacji (European Aquatics), aby ta zaakceptowała możliwość udziału rosyjskich i białoruskich sportowców (pod neutralną flagą) w imprezie. Tej, jak i kolejnych z cyklu ME i MŚ.
Spośród 41-osobowego gremium przeciwniczką takiego rozwiązania była tylko Otylia Jędrzejczak. - Jako jedyna byłam temu przeciwna podczas głosowania przeprowadzonego online. Argumentowałam, że starając się o organizację mistrzostw Europy, zresztą nadal ta uchwała European Aquatics obowiązuje, miałam świadomość, że pływacy z Rosji i Białorusi w seniorskich zawodach nie mogą startować na naszym kontynencie - opowiadała.
Jędrzejczak nie składa broni. Zamierza postawić się pływackiej federacji
Decyzje zapadły podczas spotkania online. Pochodzący z Kuwejtu prezydent światowej federacji tłumaczył, że nie chce dyskryminować zawodników z tych krajów. Najwyraźniej zapomniał o wojnie, która toczy się za naszą wschodnią granicą, kilkaset kilometrów od Lublina, gdzie za miesiąc odbędą się mistrzostwa Europy. - W World Aquatics uznano, że choć wojna wciąż trwa, to pora już zdjąć sankcje ze sportowców i po prostu zapytano członków zarządu czy ktoś jest przeciw. Nasze gremium liczy kilkadziesiąt osób, a tylko ja powiedziałam, że jestem przeciw - mówi w rozmowie ze "Sport.pl" prezes Polskiego Związku Pływackiego.
41-latka tłumaczyła, z czym wiążą się takie postanowienia. - Podkreśliłam, że nie wyobrażam sobie, że jako organizator mistrzostw Europy mielibyśmy podjąć takie ryzyko, jakim byłoby przyjęcie u nas rosyjskich i białoruskich sportowców (...) Lublin leży zaledwie 100 kilometrów od granicy z Ukrainą i że w tym mieście żyje bardzo wielu Ukraińców z 2,2 mln obywateli tego kraju mieszkających w Polsce. Powiedziałam szczerze, że mogłoby dojść do różnych protestów na trybunach czy przed halą - dodała.
Dowiadujemy się, że obecnie PZP i European Aquatics czekają na oficjalne pismo w tej sprawie ze strony World Aquatics, jednak najprawdopodobniej będzie to "prośba o uszanowanie decyzji". Mimo to Otylia Jędrzejczyk nie zamierza odpuszczać. - Do pism ustosunkuję się w oparciu o aktualne przepisy prawa w Polsce. A te nie pozwalają Rosjanom i Białorusinom uzyskać wiz. Ważne jest to, że w momencie, kiedy dostawaliśmy organizację mistrzostw, obowiązywała uchwała o zakazie startów dla Rosjan i Białorusinów i w European Aquatics do tej pory ta uchwała obowiązuje - zadeklarowała.
Nawet jeśli federacja będzie chciała ukarać Polski Związek Pływacki bolesnymi sankcjami, na tej płaszczyźnie prezes nie zmieni zdania. - Nie ugięłabym się, nawet gdyby nam zagrożono odebraniem mistrzostw. Ale nie obawiam się tego. Jestem wyjątkowo spokojna - oznajmiła.















