Reprezentacja Polski na Mistrzostwa Świata w pływaniu udała się do Dohy w mocnym składzie. Kibice największe nadzieje wiązali z występem Krzysztofa Chmielewskiego. 19-latek podczas poprzedniej edycji imprezy w Fukuoce sięgnął po srebrny medal. Jako że na turnieju miało zabraknąć obrońcy tytułu sprzed roku - Leona Marchanda, Polacy mogli liczyć się w walce o medale. Nie tak dawno Krzysztof Chmielewski mógł cieszyć się z innego wielkiego osiągnięcia. Podczas XXIV edycji plebiscytu na najlepszych sportowców Warszawy zajął pierwsze miejsce. Eliminacje nie sprawiły mu większych problemów. Do półfinału awansował z piątym czasem, ale dopiero na niego zachowywał siły. Zgodnie z planem 19-latek spisał się znakomicie i z rezultatem 1:54.52 zameldował się w finale, dodatkowo będąc posiadaczem najlepszego czasu. Świetnie spisał się również jego brat bliźniak - Michał Chmielewski. On również uzyskał przepustkę do finału. Radość była niestety krótka. Kolejny policzek dla Rosjan. Już mają odpowiedź. Odbyło się pierwsze spotkanie Bolesna dyskwalifikacja Krzysztofa Chmielewskiego. Drobny błąd pozbawił go możliwości walki o medal Sędziowie podczas jednego z nawrotów dopatrzyli się u Krzysztofa Chmielewskiego błędu. Pojawiły się wątpliwości, czy aby pływak dotknął ściany obiema dłońmi, tak jak wymagają tego przepisy. Po chwili z tablicy wyników obok nazwiska Polaka zniknęła wartość z czasem, a zamiast tego pojawiły się bolesne literki oznaczające dyskwalifikację. Pomyłka była na tyle widoczna, że sztab szkoleniowy nie składał nawet protestu. W finale szanse na medal wciąż ma Michał Chmielewski. W trakcie pierwszego półfinału zajął pierwsze miejsce z czasem 1:55.38. Wśród pozostałych finalistów mógł się pochwalić trzecim najlepszym rezultatem. Walka o medale na 200 metrów stylem motylkowym odbędzie się w środę podczas sesji popołudniowej. Wyścig zaplanowano na godzinę 17:53.