"Bardzo się cieszę, że udało mi się zdobyć srebrny medal i wracam z nim do domu. To był srebrny rok, bo z każdych zawodów w tym roku wracam z medalem w tym kolorze, dlatego cieszę się. Zakończyłam ten rok naprawdę fajnie i mam powody do radości" - powiedziała Polka. Wasick popłynęła nieco słabiej niż w piątkowym półfinale, w którym miała najlepszy czas - 23,37. W decydującym wyścigu McKeon zdołała się wyraźnie poprawić. To czwarty złoty medal Australijki na tej imprezie. Wcześniej była najlepsza na 100 m kraulem oraz z koleżankami w sztafetach 4x100 m st. dowolnym i 4x50 stylem zmiennym. Katarzyna Wasick musiałaby pobić rekord "Emma jest naprawdę klasową zawodniczką i wiedziałam, że popłynie bardzo szybko. Żeby z nią wygrać, musiałabym popłynąć na poziomie rekordu życiowego. Tak się nie stało i cieszę się z tego, co mam" - przyznała Wasick. 30-latka po raz drugi w karierze stanęła na podium imprezy tej rangi. W ubiegłorocznych MŚ była w tej konkurencji trzecia. To drugi medal dla Polski w Melbourne. W piątek brązowy na 50 m stylem grzbietowym wywalczył Kacper Stokowski. Zakończenie mistrzostw w niedzielę.