Zbyt duże stężenie pseudoefedryny u 24-letniego zawodnika wykryto przy okazji marcowego Grand Prix Polski w Lublinie. To substancja stosowana w lekach na zapalenie górnych dróg oddechowych (rozszerza oskrzela i ułatwia oddychanie). Ze względów proceduralnych jest już przesądzone, że Juraszek nie poleci na mistrzostwa świata, rozpoczynające się 12 lipca w koreańskim Gwangju, choć teoretycznie Panel Dyscyplinarny przy Polskiej Agencji Antydopingowej może go ukarać tylko naganą. Górna granica grożącej mu kary jest znacznie dotkliwsza. - Może zostać zdyskwalifikowany nawet na trzy lata. Z tego co się orientuję, wiele będzie zależało od wyjaśnień, jakie Paweł złoży. Niestety, cieniem kładzie się to, że przy badaniu w ogóle nie zgłosił faktu zażycia leku - zdradził Słomiński. - Jest mi przykro i współczuję Pawłowi. Nie chce mi się wierzyć, że mógł po doping sięgnąć celowo. Bardzo ubolewam, że nie wystartuje w Korei, ale mam nadzieję, że nałożona kara nie zamknie mu udziału w przyszłorocznych igrzyskach w Tokio. Na start w nich po prostu zasługuje - dodał prezes PZP. Podczas ubiegłorocznych mistrzostw Polski w Łodzi Juraszek wynikiem 21,45 poprawił własny rekord kraju na 50 m stylem dowolnym. W grudniu 2018 roku, na mistrzostwach świata na krótkim basenie w chińskim Hangzhou, Juraszek zajął piąte miejsce w finałowym wyścigu na tym dystansie. Cztery miesiące wcześniej w Glasgow był w swojej koronnej konkurencji ósmy w mistrzostwach Europy na basenie 50-metrowym. - Paweł to bardzo ambitny zawodnik. Etatowy finalista wielkich imprez, a takich naprawdę nie mamy teraz wielu - komplementował pływaka Słomiński.