"Mało mi było pływania w zimnej wodzie. To jest coś nowego, ciekawego, to taki niewyeksplorowany obszar jeszcze" - dodał pływak, który pokonał w lodowatej wodzie milę na północy i kilometr na południu Ziemi. "Na Antarktydzie woda miała minus 1,2 stopnia, nikt w takich warunkach wcześniej kilometra nie pokonał. Mila na północy też była pierwsza w historii" - dodał. Rekord pływacki w jeziorze Titicaca długo wynosił 16 km. "Nastawiałem się dlatego na przepłynięcie ok. 17. Tymczasem w marcu wynik został poprawiony na 20 km, co mnie zmartwiło" - przyznał Naziemiec. Jak tłumaczył, chce się zbliżyć do granicy ludzkich możliwości, otworzyć drogę do pływania wysokogórskiego. "Woda będzie miała temperaturę 11-14 stopni. W tych warunkach nawet na nizinie pokonanie 20 km nie jest łatwe. Największą niewiadomą jest oczywiście niedobór tlenu, związany z wysokością. Potrafię się dobrze rozgrzać w chłodnej wodzie, jednak ten czynnik tlenowy może sprawić, iż w "piecu" nie da się rozpalić, zimno będzie bardzo odczuwalne, pojawią się jakieś kryzysy" - analizował. Naziemiec wraz z żoną, lekarzem i fotografem wyruszy do Peru w piątek. "Robię wszystko, by być jak najlepiej przygotowanym. Od lutego współpracuję z rekordzistką świata w podwodnym pływaniu Julią Kozerską, pływam przy wstrzymanym oddechu, częściowo zatykam sobie rurkę do oddychania pod wodą" - wskazał. Katowiczanka Kozerska w czerwcu przepłynęła bez płetwy na basenie w Stambule 196,5 metra na jednym oddechu, co zajęło jej 4 minuty i 5 sekund. Naziemiec dodał, że w takich warunkach nie pływał nigdy, natomiast podczas trekkingu w Kirgistanie wysokość pięciu tysięcy metrów nie wpłynęła na jego samopoczucie. Dokładna trasa na jeziorze zostanie wyznaczona na miejscu. Do bicia rekordu nie są wymagane w Peru administracyjne zgody, nie wolno tylko przecinać szlaków żeglugowych. Temperatura powietrza w dzień powinna wynieść ok. 15 stopni, w jeziorze nie ma groźnych dla ludzi zwierząt, natomiast problemem mogą być... ścieki komunalne w okolicy większych miast. "W związku z tym woda może nie być najczystsza. Nie jestem tym przerażony, bo w Polsce zdarza się podobnie" - skomentował Naziemiec. Zadeklarował, że w przypadku nieudanej próby wejdzie do wody jeszcze raz. "Dam sobie dwa dni na regeneracje i spróbuję jeszcze raz. Nie chcę tam jechać na wycieczkę, tylko sprawdzić limity, dojść do granicy, powalczyć, naprawdę powalczyć" - powiedział. Podkreślił, że podczas świąt zamierza się "oszczędzać" przy stole. "Wiem, że kiedy sobie pofolguję, mam gorsze wyniki. Będę też musiał uważać na siebie po przyjeździe do Peru, gdzie jest inne jedzenie, inna woda" - dodał. Podczas cyklicznych zawodów w pływaniu wodnym organizowanych w Katowicach wygrywali zawodnicy o raczej szczupłych sylwetkach. "Grubszym jest może łatwiej w zimnej wodzie, ale liczy się przede wszystkim trening. Ci, którzy zaczynają - cierpią. Po pięciu, sześciu latach treningów łatwiej się znosi zimno, szybciej wychodzi z hipotermii. Ważna jest też ogólna kondycja, poziom wytrenowania" - ocenił. Siemianowiczanin już myśli o kolejnych wyzwaniach. "Po powrocie zajmiemy się przygotowaniem MP w lodowym pływaniu. Za rok w lutym organizujemy - też w Katowicach - mistrzostwa świata. A z takich "grubych" rzeczy marzy mi się całoroczna wyprawa dookoła świata wspólnie z rodziną i zaliczenie tego, co mnie kusi - Islandii, Grenlandii, USA, Pacyfiku, może jeziora Tanganika w Afryce. Cały czas byłaby to wyprawa po "dzikie pływanie", po pokonanie nietkniętych akwenów" - zaznaczył. Leszek Naziemiec jest wykładowcą na katowickiej AWF i zajmuje się rehabilitacją małych dzieci. "Jako psycholog nie jestem jednak tak do końca związany z sportem. W głowie tkwią decyzje, by realizować to, czego się chce. Trzeba przy tym wsłuchiwać się w swój organizm. Nie robić niczego na siłę" - podsumował. Autor: Piotr Girczys