Najważniejszą imprezą dla wszystkich sportowców w 2020 roku miały być igrzyska olimpijskie w Tokio, ale ze względu na pandemię COVID-19 zostały przesunięte o rok. W takim wypadku dla pływaków na pierwszy plan wysunęły się mistrzostwa Europy w Budapeszcie. Te jednak najpierw zostały przesunięte maja na sierpień a w zeszłym tygodniu poinformowano, że odbędą się dopiero w 2021. "Wszystko zostało przełożone, a więc można leżeć i nic nie robić. Oczywiście żartuję, bo nie ma takiej możliwości. Jedyną imprezą w tym roku, która nie została odwołana, są mistrzostwa świata na krótkim basenie, które są zaplanowane na grudzień. To teraz nasza docelowa impreza. I oczywiście memoriał Marka Petrusiewicza we Wrocławiu w październiku" - podkreśliła w rozmowie z PAP Tchórz. W tym roku będzie to już XXXI memoriał pierwszego polskiego rekordzisty świata w pływaniu na 100 m stylem klasycznym. W ostatnich latach impreza wyraźnie urosła i ma coraz lepszą obsadę. "To bardzo ważne zawody i jeżeli dojdą do skutku, to możemy się spodziewać bardzo fajnej obsady, bo wszyscy będą spragnieni ścigania. Niestety, pewnie odbędą się bez kibiców, ale może bardziej zainteresuje się tą imprezą telewizja. Przede wszystkim najważniejsze, aby się memoriał odbył, bo bardzo wszyscy tego pragniemy" - powiedziała mistrzyni Europy na krótkim basenie w sztafecie. Tchórz przyznała, że ostatnie tygodnie to dla niej nie jest łatwy czas, bo baseny zostały pozamykane i w najlepszym wypadku pozostaje jej trening tylko na świeżym powietrzu. "Czekamy na otwarcie centralnych ośrodków sportu. Rozbrat z basenem był bardzo długi. Będziemy się starali wrócić do dyspozycji jak najszybciej. Oczywiście cały czas trenowaliśmy, ale ćwiczenia lądowe nie zastąpią pływakom metrów przepływanych w wodzie. Może ktoś ma basenik ogrodowy, to może coś tam dłubać, ale to są zamienniki, na których nie do końca da się przeprowadzić trening. Nawet to 'nie do końca' jest złym określeniem, bo po prostu się nie da trenować" - dodała. Pierwsze centralne ośrodki sportu mają zostać otwarte w Wałczu i Spale. Część zawodników nie chce jednak tam jechać i woli pozostać w rodzinnych miastach i trenować na swoich obiektach. Tchórz stwierdziła, że to rozumie, ale wyjaśniła, że sytuacja pływaków jest nieco inna. "Lekkoatleci mają otwarte stadiony, kolarze mogą trenować na szosach i ja ich rozumiem, że wolą zostać w domu. Pływacy są innej sytuacji, bo nie zapowiada się, aby baseny zostały szybko otarte. Zaplanowano to na czwarty etap. W większości basenów woda została spuszczona i teraz trzeba je napełnić, a to też trwa, czasami nawet kilka tygodni, bo trzeba jeszcze przebadać wodę. Jesteśmy w najtrudniejszej sytuacji. My w jeziorze czy rzece nie potrenujemy, bo to zupełnie inna dyscyplina. Dlatego dla nas otwarcie centralnych ośrodków jest ważne" - wyjaśniła Tchórz. Autor: Mariusz Wiśniewski