Słomiński objął posadę szkoleniowca Kawęckiego w połowie ubiegłego roku. Wcześniej przez prawie 10 lat zawodnik z Głogowa trenował pod okiem Jacka Miciula. Ten ostatni zarzucał pływakowi pod koniec współpracy m.in. zbyt duże zaangażowanie się w sprawy pozasportowe. "Nie mam z Radkiem żadnych problemów. Zdarzają się nam męskie rozmowy, ale wynikają bardziej ze zmęczenia materiału niż innych oczekiwań i rozwiązań treningowych. To jest zawodnik, jakiego życzę każdemu trenerowi" - podkreślił Słomiński. Szkoleniowiec stał się znany, gdy prowadził z sukcesami Otylię Jędrzejczak. Zaznaczył jednak, że w duecie z Kawęckim nie pełni roli mistrza. "Obowiązuje u nas partnerstwo i bardzo mnie to cieszy" - zaznaczył. Z zakończonych w niedzielę w Kazaniu mistrzostw świata jego podopieczny wrócił ze srebrnym medalem. Powtórzył tym samym osiągnięcie z poprzedniej edycji tej imprezy. "Jesteśmy z Radkiem zgodni co do oceny jego występu. Z medalu jak najbardziej cieszymy się, jest on satysfakcjonujący. Natomiast rozegranie samego wyścigu absolutnie nas nie zadowala. I wynik powinien być lepszy. Powinien być zupełnie inny rozkład tempa. Bardzo słabe było wykończenie tego wyścigu. Mamy więc elementy do poprawienia" - podsumował Słomiński. Zaznaczył jednak, że świadomość, iż jest jeszcze coś do poprawienia, może być także powodem do optymizmu. "To daje nam nadzieję na to, że nie zatrzymamy się na wyniku w okolicach rekordu Europy i jego rekordu życiowego, tylko Radek będzie się ścigał z takim Larkinem albo i będzie pływał jeszcze szybciej" - argumentował szkoleniowiec, wspominając o mistrzu świata Australijczyku Mitchellu Larkinie. Mimo krytycznej oceny taktycznego rozegrania finału wyścigu na 200 m st. grzbietowym przez Kawęckiego Słomiński starał się go jednak też przynajmniej częściowo usprawiedliwić. "Każdy jest tylko człowiekiem i emocje mu się udzielają. Myślę, że to też tu odegrało rolę. Mimo że Radek jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, to niestety rozkład tempa, który sam sobie narzucił, absolutnie nie przystawał do tego, by walczyć o wynik lepszy niż osiągnął. Uważam, że to i tak cud, że przy tym rozkładzie tempa z ostatniego miejsca na półmetku wyciągnął na srebrny medal. Duże słowa uznania. To świadczy o tym, że potrafi walczyć i ma potencjał. Natomiast musimy popracować nad tym elementem, bo miał z tym problem nie tylko na tych zawodach, ale i na innych. Gorzej by jednak było, gdyby pływał dobrze, w każdy elemencie na 100 procent i byłby taki efekt jaki był. Jak mówiłem już wcześniej, jeśli jest coś do poprawienia, to jest nadzieja, że będzie pływał szybciej" - podsumował. Po powrocie z Kazania Kawęcki ma mieć dwa lub trzy tygodnie przerwy od pływania. "To, ile dokładnie będzie odpoczywał, będzie zależało od tego, jak będzie czuł. Dłużej niż trzy tygodnie na pewno nie będzie odpoczywał. W tym roku prawdopodobnie jeszcze czekają go mistrzostwa Europy na krótkim basenie w grudniu. Radek lubi taki obiekt, dwukrotnie zdobył na nim złoty medal mistrzostw świata. A później prawdopodobnie ostatnie miesiące przygotowań do igrzysk i zobaczymy, co z tego wyniknie" - wyliczał Słomiński. Jak zaznaczył dokładny plan przygotowań do startu w Rio de Janeiro opracuje dopiero po spokojnej analizie startu w mistrzostwach globu w Kazaniu. Nie planuje jednak rewolucyjnych zmian w treningu w porównaniu z tym, co przerabiał z podopiecznym dotychczas. "Wprowadziliśmy trening siłowy. Radek wygląda w tej chwili bardziej siłowo w wodzie jak płynie. Generalnie wiele w treningu zmieniać nie będziemy. Może jakieś elementy, ale prawdopodobnie będziemy robić rzeczy podobne do tego co dotychczas. Więcej uwagi poświęcimy na przygotowanie szybkościowe, bo Radkowi wśród 200-metrowców brakuje prędkości początkowej na pierwszych odcinkach. Ma mniejszy potencjał w tym elemencie, jego rekord życiowy na 100 m jest słabszy i trudniej mu zaczynać tak wysokim tempem jak jego przeciwnicy" - uzasadnił trener zawodnika AZS AWF Warszawa.