Polska Agencja Prasowa: Kolejny medal do bogatej już kolekcji, ale wydaje się pan być rozczarowany. Nie podoba się panu jego wygląd? Paweł Korzeniowski: Wygląda bardzo ładnie, ale kolor mi nie pasuje. Medale w kształcie łezki były także w Eindhoven w 2006 roku, tylko zdecydowanie mniejsze. Wtedy zdobyłem swój pierwszy złoty medal mistrzostw Europy. Gdybym dziś był trzeci, ale osiągnął wynik poniżej 1.55 min, to może miałbym lepszy nastrój. Wiedziałbym, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy, a tak jest niedosyt, bo podobny rezultat miałem podczas czerwcowych mistrzostw Polski. Czego w takim razie zabrakło? - Trudno powiedzieć. Jakoś dziwnie mi się od początku płynęło. Znacznie lepiej byłem dysponowany podczas środowego półfinału. Wtedy czułem się dobrze i w drugiej części dystansu mogłem trochę odpuścić. Te mistrzostwa pokazały, że chyba czas już się rozstać z tą konkurencją. 200 m stylem motylkowym to pana koronny dystans, na którym odniósł pan mnóstwo sukcesów, ale o zamiarze skupienia się na 100 m wspominał pan już w ubiegłym roku. Czy to definitywna decyzja? - Myślę, że tak. 200 m może będę jeszcze pływał na krótkim basenie, bo tam jednak specyfika jest inna. To wymagający dystans, a tyle lat ciężkiego treningu odcisnęło piętno na organizmie. Już się tak szybko nie regeneruje. W dodatku, jak pokazał ten wyścig, młodzież naciska. Przyszła nowa fala. W finałowej stawce byłem zdecydowanie najstarszy, a pozostali medaliści są aż o osiem lat młodsi. W Berlinie czeka pana jeszcze rywalizacja na 100 m stylem motylkowym i w sztafecie 4x100 m stylem zmiennym. Jakie ma pan oczekiwania wobec tych startów? - Indywidualnie będę płynął już jutro. Ciężko mi powiedzieć na jaki wynik mnie stać, bo nie wiem na ile wpłynęła na mnie dzisiejsza rywalizacja. Natomiast w niedzielnej sztafecie myślę, że jak przy okazji 4x100 m kraulem, ustanowimy rekord Polski. Trudno szacować, na które miejsce się to przełoży, bo sztafety mają swoją specyfikę. Myśli pan o igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro? - Myślę, choć właśnie w kontekście rywalizacji na 100 m. Nie zamierzam jeszcze kończyć kariery. Chciałbym przez te dwa lata poprawić rekord życiowy o sekundę. Wtedy byłby to naprawdę dobry rezultat. W Berlinie rozmawiał Wojciech Kruk-Pielesiak