Otylia Jędrzejczak w przeszłości była znakomitą pływaczką i przez wiele lat stanowiła o sile polskiej reprezentacji. Po zakończeniu kariery zawodniczej przez pewien czas pozostała poza związkiem, ale nieco ponad rok temu została prezesem Polskiego Związku Pływackiego. W rozmowie z PAP oceniła, jak minęło jej pierwsze dwanaście miesięcy urzędowania. Otylia Jędrzejczak: Moją rolą jest czasem się wtrącać - Nie spodziewałam się, że będzie lekko, bo znam nasze środowisko. Są w nim cudowni ludzie, ale niektórzy bywają trudni, a oczekiwania są zawsze bardzo duże. Jednak jako osoba nauczona doświadczeniem sportowym wiem, że generalnie w życiu nie jest łatwo. Nie podejmowałam się tego stanowiska, tego wyzwania licząc, że będzie łatwo, tylko żeby coś zmienić. Moją rolą jest czasem wtrącać się i podejmować decyzje, które nie wszystkim się podobają. Bardzo ważne jest jednak to, aby służyły one środowisku - powiedziała Otylia Jędrzejczak. W tym roku kilkoro zawodników, w tym m.in Alicja Tchórz, narzekało, że nie znalazło się na imprezach rangi mistrzowskiej, bo minimum kwalifikacyjne wyznaczone przez związek było zbyt wysokie. Pojawiły się też zarzuty, że czas na jego wypełnienie był zbyt krótki. Jednak prezes PZP odrzuca je i przypomina, że za jej czasów normą było trzymanie się wcześniej ustalonych zasad. Czytaj także: Mistrzostwa bez polskiej gwiazdy. "To dla mnie upokarzające" - Nie przemawia do mnie np. mówienie, że związek nie poszedł mi w czymś na rękę. W moich czasach były pewne zasady, których się trzymaliśmy i po ich spełnieniu jechało się na imprezę. To nie znaczy, że nie można ze mną rozmawiać, ale na pewno trzeba mieć trochę odwagi - stwierdziła Jędrzejczak w rozmowie z Polską Agencją Prasową.