W sobotę w Belgradzie to pogoda dyktowała warunki organizatorom. Z powodu burzy i opadów deszczu popołudniowy harmonogram musiał być zmieniany kilkukrotnie, zawody były też co jakiś czas przerywane, a walkę o medale na 1500 m stylem dowolnym mężczyzn z udziałem Bartosza Kapały przeniesiono na niedzielę, by nie narażać zdrowia zawodników. To wszystko spowodowało, że na pływalni zapanował chaos. Dość nieoczekiwanie przyspieszony został finał z udziałem Adeli Piskorskiej. Co za wyścig Polki. Mamy złoty medal mistrzostw Europy. Wielka Adela Piskorska Chaos na basenie i wojna nerwów. Adela Piskorska wyłowiła złoto - Na początku bardzo się zestresowałam. Wyjechałam z hotelu o godzinie 18.00, a start miał być chyba o 20.16. Myślałam, że wypiję kawę i odczekam. Robiłam wszystko na spokojnie, a o 18.30 dowiedziałam się, że o 19.20 mam start. Bardzo szybko się wszystko działo. Powiedziałam sobie wtedy, że tak może być, mogą być takie sytuacje i wyrobię się na pewno. Jakoś opanowałam emocje, ale tak naprawdę nie było czasu nawet pomyśleć - mówiła Piskorska. Polka znakomicie rozpoczęła wyścig. Prowadziła zdecydowanie na półmetku i choć rywalki mocno naciskały, to jednak pozwoliła sobie wydrzeć zwycięstwa. Piskorska na mecie zameldowała się w czasie 59,79 sek. Druga była Irlandka Danielle Hill - 1.00,19 sek., a trzecia Belgijka Roos Vanotterdijk - 1.00,58 sek. Podopieczna trenera Adriana Szajnickiego trzeci raz w życiu złamała barierę minuty. Do rekordu Polski Pauliny Pedy zabrakło jej 0,04 sek. Jest dopiero drugą Polką w historii z tytułem mistrzyni Europy To pierwszy medal - i od razu złoty - dla Polski w historii tej konkurencji u kobiet w mistrzostwach Europy. Mało tego. To jest pierwszy złoty medal zdobyty przez polską pływaczkę w czempionacie Starego Kontynentu od... 2006 roku. Piskorska miała wówczas niespełna trzy lata, więc mogła tego nie pamiętać. Ostatnią i jedyną naszą pływaczką, jaka zdobywała złote medale mistrzostw Europy w pływaniu, była Otylia Jędrzejczak. W 2006 roku obecna prezes Polskiego Związku Pływackiego triumfowała na 200 m st. dowolnym i 200 m st. motylkowym. W sumie Jędrzejczak zdobyła w karierze pięć tytułów mistrzyni Europy. Cztery na 200 m "delfinem" i jeden na 200 m "kraulem". Piskorska jest dopiero drugą Polką w historii, która sięgnęła po złoto ME na długim basenie. - Wiedziałam, jak chcę rozegrać ten wyścig i właściwie popłynęłam tak, jak chciałam. Jedną z dziewczyn miała lepszą życiówkę ode mnie, ale nie popłynęła tego w Belgradzie. Wiedziałam, że złoto jest w zasięgu, ale przed startem o tym nie myślałem. Poszłam i zrobiłam swoje. Wyszła z tego wygrana i to jest mój wielki sukces. Trochę mnie ścinało, ale przeczekałam ten moment i przyspieszyłam. Widziałam też, że dziewczyny nie płyną najszybciej. Złamałam minutę, więc byłam blisko rekordu Polski, blisko życiówki - cieszyła się nasza pływaczka. 20-letnia Polka rozpędza się, a przed nią igrzyska Piskorska po raz trzeci w karierze złamała granicę minuty na 100 m "grzbietem". By myśleć o sukcesach w świecie, trzeba jednak pływać nieco szybciej. - Na pewno trzeba urwać trochę z tego czasu. Uważam jednak ten wynik za bardzo dobry. Rywalizowałyśmy bowiem na otwartym basenie, a do tego w mocno niesprzyjających warunkach, bo padał deszcz i mocno wiało. Jak na te warunki, czas jest w porządku. Poza tym nie jest to też dla mnie impreza docelowa, bo tą są igrzyska. Tam powinno być szybciej. Mam jeszcze wiele do poprawy i świadomość tego, że na finał olimpijski taki czas nie wystarczy. Myślę, że na ten trzeba będzie pływać poniżej 59 sekund - przyznała 20-latka. Piskorska z roku na rok robi progres i to widać. W tych mistrzostwach Europy zdobyła też brąz na 50 m st. grzbietowym. Kilka miesięcy temu na tym dystansie była szósta w mistrzostwach świata. Przed rokiem została młodzieżową wicemistrzynią Europy na 100 m st. grzbietowym. Jest też dwukrotną mistrzynią Uniwersjady na 50 i 100 m st. grzbietowym. Co ciekawe, nigdy nie zdobywała medali w juniorskiej rywalizacji w mistrzowskich imprezach. Piskorska pochodzi z Oleśnicy koło Wrocławia. Tam stawiała swoje pierwsze pływackie kroki, choć początkowo zafascynowana była jeździectwem. W drugiej klasie liceum trafiła do Głogowa do trenera Szajnickiego. Na co dzień jest jednak zawodniczką AZS UMCS Lublin. Tam stworzono jej znakomite warunki. Tam też właściwie teraz przebywa na co dzień. W wolnych chwilach uwielbia spacery, ale też - w ramach odcięcia się od pływania - lubi obejrzeć zmagania w Cavaliadzie. Jeździectwo jest jej wciąż bliskie.