Yang w niedzielny wieczór po raz czwarty z rzędu triumfował na 400 m kraulem, a Horton wywalczył srebro. Australijczyk nie stanął podczas ceremonii medalowej obok Azjaty i odmówił uściśnięcia mu dłoni. W ten sposób wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że Chińczykowi w ogóle zezwolono na start w tej imprezie. Yang w 2014 roku był zawieszony na trzy miesiące za doping. W ubiegłym roku we wrześniu doszło do nieprawidłowości przy wizycie kontrolerów w jego domu, którzy mieli pobrać próbki moczu i krwi. Międzynarodowa Federacja Pływacka (FINA) uniewinniła jednak utytułowanego zawodnika. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) ma jednak wątpliwości i na wrzesień wyznaczyła termin przesłuchania pływaka. W najczarniejszym dla niego scenariuszu może zostać nawet dożywotnio zdyskwalifikowany. Mimo to został dopuszczony do startu w MŚ, co nie spodobało się Hortonowi, który stanął za podium i nie brał udziału w tradycyjnym zdjęciu medalistów. - Nie sądzę, bym musiał cokolwiek mówić. Jego zachowanie i to, jak ta sprawa jest załatwiana, przemawiają głośniej niż jakiekolwiek słowa - skwitował. Pływak z antypodów jako jedyny w ostatnich ośmiu latach pokonał na wspomnianym dystansie Yanga. Miało to miejsce podczas igrzysk w Rio de Janeiro. Wówczas także nie podał ręki Azjacie, a na późniejszej wspólnej konferencji prasowej nazwał go wprost oszustem dopingowym. Chińska federacja domagała się wówczas przeprosin, ale nic takiego nie nastąpiło. - Brak szacunku wobec mnie nie jest problemem, ale nieokazywanie go Chinom jest przykre - podsumował wydarzenie w Gwangju złoty medalista. Wśród pływaków od dawna wiadomo, że jego relacje z Australijczykiem są złe. Lilly King przyznała, że wielu z zainteresowaniem czekało na rozwój wypadków podczas ceremonii medalowej. Amerykanka później była w stołówce, gdy pojawił się w niej Horton. - To było świetne, że zawodnicy zjednoczyli się i poparli Macka. Nie sądzę, by ktokolwiek z FINA stanął w obronie sportowców, więc musimy to robić sami nawzajem - podsumowała. Kolega z reprezentacji Hortona Mitch Larkin ocenił, że jego rodaka popiera w tej sprawie 99 procent zawodników. - Nie jest w tym sam. To, co zrobił, było bez wątpienia bardzo odważne. Bardzo go za to szanuję - zapewnił. W podobnym duchu wypowiedział się główny trener ekipy z antypodów Jacco Verhaeren. Nie wszyscy wśród pływaków jednak podzielają taki pogląd. - To jest opinia Macka, nie moja - zaznaczył Brytyjczyk James Guy, który opisuje siebie jako bliskiego znajomego Hortona. Brązowy medalista z Gwangju Włoch Gabriele Detti w rozmowie z rodzimymi mediami przyznał, że Australijczyk spytał go przed ceremonią medalową, czy nie dołączy do niego. Ten odmówił, tłumacząc, że zbyt wiele pracy włożył w to, by zdobyć ten krążek i chce się nim nacieszyć. Kontrowersje wokół Yanga nie wpłynęły na postrzeganie jego osoby w ojczyźnie, gdzie jest gwiazdą. Fani w internecie domagają się dla niego szacunku, a na trybunach w Korei Płd. mógł liczyć na głośny doping i liczne banery.