Pływanie to jeden ze sportów, który najmocniej ucierpiał z powodu pandemii. Ostatnią dużą imprezą były rozegrane w grudniu 2019 roku mistrzostwa Europy na krótkim basenie w Glasgow. Walka o krajowe laury to dla polskich pływaków nowe otwarcie przed największymi zawodami. W Lublinie walka będzie się toczyła nie tylko o olimpijskie minima, ale również o prawo startu w mistrzostwach Europy, które w dniach 17-23 maja odbędą się w Budapeszcie. W Tokio Polska będzie mogła wystawić aż pięć sztafet, ale indywidualne kwalifikacje wywalczyło na razie tylko troje zawodników: Katarzyna Wasick (50 m stylem dowolnym), Jakub Majerski (100 m st. motylkowym) i zaledwie 15-letnia Laura Bernat (200 m st. grzbietowym). - Wierzę, że to grono ulegnie znacznemu powiększeniu. Nie zamierzam jednak dywagować ile dokładnie olimpijskich kwalifikacji uda się wywalczyć. Nie chcę przypadkiem kogoś pominąć, bo mogłoby zostać to odebrane, że w kogoś nie wierzę. Jestem przekonany, że wszyscy dołożyli wszelkich starań, aby na mistrzostwa Polski być świetnie przygotowanymi - powiedział prezes Polskiego Związku Pływackiego Paweł Słomiński. Polski system kwalifikacji na igrzyska wygląda tym razem inaczej, niż w przypadku walki o prawo startu w wielkich imprezach w ostatnich latach. Minimum można wypełnić nie tylko na jednej konkretnych zawodach, ale przez kilka miesięcy. Oficjalnie proces zdobywania olimpijskich kwalifikacji zakończy się 30 maja. - Być może do końca maja będzie można jeszcze wystartować gdzieś za granicą, ale w Polsce mistrzostwami w Lublinie zamkniemy okres kwalifikacji. Oczywiście minimum będzie można też wypełnić na mistrzostwach Europy w Budapeszcie, ale najpierw trzeba się na nie zakwalifikować - podkreślił Słomiński. Prezes PZP nigdy nie ukrywał, że prywatnie jest zwolennikiem walki o kwalifikacje tylko na jednych zawodach. Jako szef związku postanowił się przychylić do głosów części środowiska, która domagała się takiej zmiany. - Rozumiem, że dla niektórych zawodników samo zdobycie olimpijskiej kwalifikacji będzie wielkim sukcesem. Natomiast ci, którzy poważnie myślą o ściganiu nie mogą miesiącami gonić za minimum. Muszą być w stanie zbudować formę na jeden konkretny dzień, a następnie znieść presję. Na wielkiej imprezie będzie bowiem jeszcze trudniej - stwierdził. Zawodnicy będą w Lublinie walczyć w także o przepustki na dwie juniorskie imprezy - mistrzostwa Europy w Rzymie (6-11 lipca) oraz mistrzostwa świata w Kazaniu (24-29 sierpnia).