Wynik Kawęckiego to 1.57,71, czyli o 0,77 s lepiej od minimum wyznaczonego przez Polski Związek Pływacki. Zawodnik Korneru Zielona Góra kolejny raz pokazał, że w kraju nie ma sobie równych. Drugi czas eliminacji osiągnął Mateusz Wysoczyński, który był o ponad sześć sekund wolniejszy. Pochodzącemu z Głogowa pływakowi w zdobyciu biletu do Barcelony nie przeszkodziła nawet kontuzja. "Ma naderwane mięśnie uda i brzucha. Jest w trakcie rehabilitacji i dopiero od ubiegłego wtorku delikatnie pływa z użyciem nóg. Przez trzy tygodnie pływał tylko na rękach, a w stylu grzbietowym bardzo ważna jest koordynacja. Na szczęście nie uległa zbyt dużemu zaburzeniu" - powiedział Miciul. W grudniu ubiegłego roku Kawęcki zdobył w Stambule złoty medal mistrzostw świata na krótkim basenie. Trener przyznał, że ten niewątpliwy sukces był również zalążkiem obecnych kłopotów. "Zaczęły się schody wynikające ze sławy - wywiady w telewizji, wyjazdy na spotkania promocyjne. Później jeszcze przyplątała mu się choroba. Ja też niestety swoje odleżałem w szpitalu. A ta ostatnia kontuzja jest właśnie wynikiem źle przepracowanych dwóch pierwszych miesięcy roku" - zdradził szkoleniowiec. Miciul wierzy jednak, że razem z podopiecznym limit pecha już w tym roku wyczerpali. "Co się źle zaczyna, to się dobrze kończy, łącznie z dzisiejszym dniem. Wyjechaliśmy planowo, ale postanowiłem skorzystać ze znanego mi skrótu. Jednak odcinek, który powinniśmy pokonać w 20 minut zajął nam prawie godzinę" - podkreśli. Kawęcki do mistrzostw świata będzie przygotowywał się w podobny sposób, jak do ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Londynie, czyli najpierw na Słowenii, a następnie w kraju. Tym razem jednak nie czekają go już żadne starty kontrolne. "Jedziemy do Kopru na prawie trzy tygodnie wykonać ciężką pracę. Potem wracamy na stare śmieci do Drzonkowa. Bardzo przyjazny obiekt, prawie w domu, więc niemal można do własnej lodówki zajrzeć" - powiedział trener. MŚ w Barcelonie rozpoczną się 28 lipca i potrwają do 4 sierpnia.