Jewgienij Ryłow jest modelowym przykładem sportowca ukształtowanego przez kremlowską propagandę. I ma przez to gigantyczne problemy. Zaczęło się od utraty sponsora. Firma Speedo wypowiedziała umowę dwukrotnemu mistrzowi olimpijskiemu w pływaniu, bo nie chciała mieć nic wspólnego z człowiekiem, który wziął udział w prowojennym wiecu poparcia dla Putina. Później do skóry pływakowi dobrała się Światowa Federacja Pływacka (FINA). Najpierw wszczęto specjalne postępowanie wobec Rosjanina, a następnie podjęto decyzję o jego zawieszeniu na dziewięć miesięcy. Co ciekawe, taki ruch federacji oznacza, że Ryłow nie weźmie udziału także w mistrzostwach Rosji w Kazaniu (24-29 kwietnia), ponieważ dyskwalifikacja obejmuje wszystkie zawody organizowane pod auspicjami FINA. Z wypowiedzi trenera pływaka wynika, że decyzja federacji była szokiem. "Wiedzieliśmy, że zapadnie jakaś decyzja, ale nie byliśmy gotowi, że będzie ona taka" - przyznał Andriej Szyszin w rozmowie z Match.tv. Znacznie ostrzejsi w deklaracjach i ocenie sytuacji są inni Rosjanie związani ze środowiskiem sportowym. W Rosji podniesiono larum. A to dowodzi tylko, jak celny cios wymierzyła FINA. "Mariupol to zbrodnia na większą skalę niż Bucza czy Irpień" Rosjanie wściekli po dyskwalifikacji Ryłowa. Podnoszą larum. FINA wymierzyła celny cios Rosyjscy politycy są wściekli. "Międzynarodowe federacje sportowe, usuwając rosyjskich sportowców, po prostu rywalizują o to, kto zrobi głupsze rzeczy. (....) Działają absolutnie bez reguł. Po raz kolejny widzimy, że sport jest częścią ich politycznych idei i poglądów" - zżyma się w Match.tv była łyżwiarka, a obecnie członkini partii Jedna Rosja, Irina Rodnina. W podobnym tonie wypowiada się rosyjski minister sportu, Oleg Matytsin. Tak formułuje swoje kuriozalne stanowisko: "Decyzja jest zła. Chociaż każda federacja ustala własne zasady działania, jest to decyzja upolityczniona. Ryłow jest dumą światowego pływania. Niestety, stanowisko poszczególnych federacji nie jest konstruktywne i wprowadza dodatkowe trudności w naszym dialogu z nimi". Prezes Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego usunięcie Ryłowa określił "pośmiewiskiem". Rosjanie w swoich oderwanych od rzeczywistości wypowiedziach "zapominają", że to Władimir Putin już dawno temu zmieszał sport z polityką. Od lat wykorzystuje sportowców do szerzenia swojej propagandy i do manipulacji społeczeństwem. Nawet teraz, w trakcie wojny w Ukrainie, nie marnuje okazji, by w blasku fleszy spotkać się z zawodniczkami i zawodnikami. Już za kilka dni będzie gościł na Kremlu rosyjskich olimpijczyków z Pekinu. "Rusofobia granicząca z nazizmem". Kreml reaguje na zawieszenie mistrza Jewgienij Ryłow zabrał głos po dyskwalifikacji. Nie wyklucza, że pójdzie do sądu Tymczasem głos w sprawie zawieszenia zabrał sam Jewgienij Ryłow. Niespodzianek nie ma. Nie zgadza się z decyzją FINA i nie wyklucza, że ją zaskarży. Już konsultuje sprawę z prawnikami. Interesujące światło na sprawę, chyba nieco nieświadomie, rzuciła Swietłana Żurowa. Była łyżwiarka i deputowana do Dumy wygadała się, że jeszcze przed rozpoczęciem wiecu w Łużnikach ktoś rozsyłał do sportowców wiadomości ostrzegające ich przed konsekwencjami udziału w kremlowskiej propagandzie. Przyznała też, że ruchy wykluczające Rosjan z międzynarodowych zawodów są bolesne. "Słyszałam, że chłopaki, którzy wybierali się na ten koncert w Łużnikach, otrzymywali telefony, pisano do nich z nieznanych numerów, mówiono, że grożą im za udział sankcje. (...) Nic więc dziwnego, że takie zawieszenia naszych sportowców mają teraz miejsce. Oczywiście ku naszemu ubolewaniu" - wyznała. Milcząca większość. Jeden chlubny wyjątek przeciwko Putinowi