- Moim celem jest, by pływanie stało się profesjonalne i widowiskowe, a zawodnicy wreszcie zarabiali pieniądze stosownie do swojego talentu, żeby ich praca wreszcie została wynagrodzona - mówił Grigoriszin podczas prezentacji projektu w Paryżu. Biznesmen, który majątku dorobił się w branży metalurgicznej jeszcze w latach 90. XX wieku na gruzach upadłego ZSRR, ale w czasie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego zdecydowanie poparł Ukrainę, w pływanie zaangażował się dzięki swojemu synowi. Mówi dziś, że to jeden z najpiękniejszych sportów, ale niedoceniany i niewykorzystywany komercyjnie. Postanowił w końcu to zmienić. Nowa fala pływania - Zainspirowały mnie sporty zespołowe. Tam trwa prawdziwy boom. Te sporty zwiększają swoje przychody co roku o 10 procent. Dlaczego pływanie ma nie uczestniczyć w tym procesie? Jeśli tysiące piłkarzy z pięciu najlepszych lig europejskich zapewnia 14 mld dol. wpływów, to 400 pływaków może też zarabiać pieniądze dla siebie i dyscypliny - tłumaczy Grigoriszin. Zdaniem ukraińskiego miliardera i skupionych wokół niego trenerów Międzynarodowa Federacja Pływacka (FINA) nie robi nic, by uatrakcyjnić tę dyscyplinę. - Od stu lat zawody pływackie się nie zmieniają. To jest pięć godzin eliminacji, dwie godziny finałów i to jest bardzo nudne, mało ekscytujące. Ten pomysł, to nowa fala - zapowiada brytyjski trener James Gibson. Kto, gdzie, za ile? W International Swimming League wystartują światowe gwiazdy. Popłyną: Włoszka Federica Pellegrini, Amerykanka Katie Ledecky, Francuzka Florent Manaudou, Brytyjczycy Ben Proud, Adam Peaty. Zawody będą odbywać się przez dwa dni na krótkim basenie. Rozegranych zostanie 38 konkurencji męskich, żeńskich i sztafet mieszanych. Z konkurencji olimpijskich zabraknie jedynie 800 i 1500 m. Do ligi przystąpi osiem drużyn, z których każda liczy 12 pływaczek i 12 pływaków. Cztery drużyny pochodzą z USA: Cali Condors, New York Breakers, DC Trident i LA Current; a cztery z Europy - Aqua Centurions (Włochy), Energy Standard (z siedzibą w Antalyi, której właścicielem jest Grigoriszin), Iron (Węgry), London Roar (Anglia). Czwórka Polaków: Kawęcki, Majchrzak, Świtkowski, Wasick popłyną w barwach amerykańskiej drużyny Cali Condors. W tegorocznej edycji od października do grudnia rozegranych zostanie sześć mityngów, trzy w USA: Indianapolis (5-6 października), Lewisville (19-20 października), College Park w Maryland (16-17 listopada) i trzy w Europie: Neapol (12-13 października), Budapeszt (26-27 października), Londyn (23-24 listopada). Na koniec 20-21 grudnia dojdzie do wielkiego finału w Las Vegas, do którego przystąpią cztery najlepsze drużyny. Tegoroczny budżet ISL wynosi 25 milionów dolarów, z czego 4 miliony zostanie przeznaczonych na nagrody dla pływaków. Podczas Final Four zwycięska drużyna otrzyma 450 tys. dol., a za każdy wygrany wyścig pływak dostanie 6 tys. dol. To wciąż mało w porównaniu na przykład z lekkoatletami (60 tys. za wygraną w mistrzostwach świata w Doha), ale twórcy pływackiej Ligi Mistrzów myślą o stopniowym powiększaniu budżetu i liczby zawodów. W przyszłym roku ISL ma liczyć 29 mityngów, a za dwa lata nawet 60 z budżetem 110 mln dol. Światowa federacja się boi Międzynarodowa Federacja Pływacka początkowo była niechętna projektowi i zamierzała dyskwalifikować uczestników cyklu, ale wiosną doszła do porozumienia z organizatorami ISL. W odpowiedzi na projekt Grigoszina FINA zamierza wiosną przeprowadzić w Chinach, na Węgrzech i w USA zawody z cyklu Champions Swim Series z pulą nagród 3,9 mln dol. Pływacy mogą się więc cieszyć, będą mieli okazję do dodatkowego zarobku, choć być może przeciąży ich kalendarz startów. W każdym razie jak widać w sporcie - jak w gospodarce - nic tak nie sprzyja rozwojowi dyscypliny jak zdrowa konkurencja. Olgierd Kwiatkowski