"Cieszy mnie przede wszystkim to, że jest dużo lepiej niż w Londynie, gdzie zająłem ósme miejsce. Ciężko pracowałem i potwierdziłem, że należę do światowej czołówki. Nie ukrywam jednak, że to jeszcze nie jest to, na co liczę. Na pewno stać mnie na dużo więcej" - powiedział Czerniak, który przed dwoma laty w MŚ w Szanghaju przegrał tylko z Michaelem Phelpsem. Rozstrzygnięcia w konkurencjach sprinterskich są trudne do przewidzenia. Także w tym wyścigu kilku pływaków zaskoczyło swoją postawą. Na plus srebrny medalista Węgier Laszlo Cseh, który pokonał Czerniaka o 0,01 s. Na minus przede wszystkim Amerykanin Ryan Lochte, który był najlepszy w piątkowych półfinałach, a w decydującym wyścigu zajął dopiero szóste miejsce. Wygrał Chad Le Clos z RPA (51,06). "Zdziwiło mnie trochę drugie miejsce Cseha. Widziałem go przed sobą, podgoniłem, ale nie zdołałem dotknąć ściany przed nim. Lochte rzeczywiście był słabszy niż się spodziewałem, ale zawiódł także Niemiec Steffen Deibler. Przecież przed finałem do niego należał najlepszy wynik w tym sezonie, a nawet się do niego nie zbliżył" - ocenił Czerniak, który osiągnął swój drugi czas w karierze (51,46). "Stawka jest naprawdę bardzo wyrównana i równie dobrze mogłem być czwarty, co już jest zdecydowanie gorszym scenariuszem. Dlatego ten medal sprawia mi mnóstwo radości. Choć oczywiście najbardziej cieszyłby mnie złoty krążek" - dodał. Czerniak na co dzień trenuje w Madrycie, pod okiem Bartosza Kizierowskiego, a jego osiągnięcia nie umykają hiszpańskim mediom. Duży artykuł już wcześniej poświęciła mu "Marca", a po sobotnim wyścigu zatrzymała hiszpańska telewizja. "Wiedzą, że mówię w ich języku i poprosili o wywiad. Przyzwyczaili się do mnie, bo podczas mistrzostw Hiszpanii jestem w gronie faworytów, a wyścigi z moim udziałem są ciekawe. Bardzo często rywalizuję z rekordzistą świata Rafaelem Munozem Perezem" - zdradził Czerniak. Mistrzostwa w Barcelonie są dla polskiej reprezentacji najlepszymi od sześciu lat. W Melbourne złote medale zdobywali Mateusz Sawrymowicz i Przemysław Stańczyk. Srebrny i brązowy dołożyła Otylia Jędrzejczak. Z kolejnych zawodów tej rangi w Rzymie i w Szanghaju biało-czerwoni przywozili tylko po jednym srebrnym krążku, odpowiednio Pawła Korzeniowskiego i Czerniaka. W tym roku oprócz 24-letniego puławianina na podium stali jeszcze Korzeniowski i Radosław Kawęcki, obaj na jego drugim stopniu. Ostatniego dnia zmagań w stolicy Katalonii cała trójka wystartuje jeszcze sztafeta 4x100 m stylem zmiennym. Skład uzupełnia Dawid Szulich. "Jesteśmy pozytywnie nastawieni, bo każdy z nas wie, że jest w formie. Starty sztafetowe mają to do siebie, że wyzwalają jeszcze więcej adrenaliny, więc powinno być dobrze. Fajnie będzie jeśli poprawimy rekord Polski" - przyznał Czerniak. Z Barcelony Wojciech Kruk-Pielesiak