Od rozpoczęcia przez wojska Władimira Putina wojny na terytorium Ukrainy, Rosjanie są wykluczeni z rywalizacji pod barwami swojego państwa. W grudniu ubiegłego roku dowiedzieli się jednak, że mogą wystąpić w letnich igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Muszą jednak podporządkowywać się określonym zasadom, a więc mogą rywalizować tylko pod neutralnymi flagami i bez odgrywania hymnów. Oświadczenie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego wywołał ogromne poruszenie na Kremlu. Do sprawy odnieśli się nie tylko politycy, ale również sami sportowcy, którym twierdzą, że od początku wojny w Ukrainie są niesprawiedliwe traktowani przez MKOl. ''Do zawodów międzynarodowych powinniśmy wrócić tylko na własnych zasadach, z flagą, hymnem i innymi symbolami narodowymi. W ten sposób albo w żaden inny'' - denerwował się swego czasu legendarny pływak Aleksandr Popow, cytowany przez agencję TASS. Surowej polityki w sprawie zawodników pochodzących z krajów agresorów trzyma się World Aquatics. Jak się okazuje, pływacy w końcu nie wytrzymali tych restrykcji i podpadli działaczom. O co poszło? Światowej klasy wynik Polaka. Niesamowity sprint i szalona walka weteranów Rosyjscy sportowcy pod ostrzałem. "Doszło do wyraźnego naruszenia zasad" Do zaskakujących scen doszło w turnieju organizowanym w dniach 27-28 kwietnia 2024 roku w Banja Luka (Bośnia i Hercegowina). Według doniesień zagranicznych mediów, Międzynarodowa Organizacja Pływacka podejrzewa Rosjan o naruszenie zasad neutralności w trakcie rywalizacji. Poinformowano, że Rosjanie mieli występować w barwach narodowych, mimo że zabroniono im udziału w konferencjach prasowych eksponowania publicznie flagi i symboli. Zawodnicy wystąpili w strojach, na których widniały rosyjskie barwy. Restrykcje musiały zostać wyegzekwowane, ponieważ Bośnia i Hercegowina jest członkiem World Aquatics. Sama organizacja wydała oświadczenie w sprawie zawodników pochodzących z kraju agresora. Wielki sukces Polek w Pucharze Świata. Taki wynik tuż przed igrzyskami