Piotr Biankowski to były rugbista Arki Gdynia, z którą zdobywał tytuły mistrza kraju. Co ciekawe, w Gdyni nosił ksywę "Lechia", bo w Gdańsku się urodził i Lechii Gdańsk kibicował. Potem przeprowadził się do Rumi, gdzie mieszka do dziś. Po przygodzie z rugby Biankowski oddał się sportom ekstremalnym: triathlonowi, a potem pływaniu w zimnej wodzie. To coś jak morsowanie, tyle że na dłuższym dystansie. Pływał w zawodach m.in. na Syberii, przepłynął kanał La Manche jako 11 Polak w historii (60 kilometrów w 15 godzin), a potem jezioro Loch Ness. Po tym ostatnim wyczynie Biankowski mówił tygodnikowi "Zawsze Pomorze" po pokonaniu 37 km w akwenie głębokim na 230 metrów: Potwór? Był, widziałem go na 28 kilometrze. Mrugnął do mnie okiem i pozwolił dalej płynąć. Wreszcie jak na człowieka kochającego wodę przyszła pora na skok za ocean i Stany Zjednoczone Ameryki. We wtorkowy poranek czasu obowiązującego na wschodnim wybrzeżu USA (wczesne popołudnie w Polsce) Biankowski postanowił opłynąć nowojorską wyspę Manhattan - przez 8 godzin przepłynął pod 20 mostami, pokonując wpław dokładnie 49,5 km. Biankowski mierzył się z silnymi prądami, lodowatą wodą i ogromnym zmęczeniem, by propagować zbiórkę pieniędzy na rzecz Fundacji Ronalda McDonalda, która prowadzi "Domy poza Domem" dla rodziców dzieci długotrwale hospitalizowanych. Celem jest zebranie 20 tysięcy złotych na drzwi do domu, który powstanie przy Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Maciej Słomiński, Interia