Przypomnijmy, że na zgrupowanie w Krynicy-Zdroju bez sprzętu przyjechało czterech zawodników Comarch Cracovii: Bartosz Dąbkowski, Patryk Wajda, Sebastian Kowalówka oraz Grzegorz Pasiut. Krakowski klub nie pozwolił im zabrać klubowego sprzętu. Wcześniej na podobne rozwiązanie rozważali jastrzębianie, o czym na łamach Dziennika Sport zapewniał ich wiceprezes Jan Miszek. - To była próba bojkotu zgrupowania reprezentacji, ale na szczęście zakończyła się ona niepowodzeniem. Niektórzy działacze klubowi zaczęli w ten sposób szafować dobrem reprezentacji klubowej. To jest niedopuszczalne i niesmaczne - mówi Dawid Chwałka, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Nad podobnym rozwiązaniem zastanawiali się także działacze pozostałych klubów. Po rozmowach z prezesem hokejowej centrali stwierdzili, że nie będą robić problemów. Powodem ich irytacji był fakt, że związek nie wywiązał się z obietnic. Miał wyposażyć zawodników w niezbędny sprzęt i ubezpieczyć ich na czas zgrupowań. - Związek na bieżąco wyposaża zawodników w kije, stroje i kaski. Kadrowiczom na bieżąco uzupełniamy zapasy. Każdy z nich zamiennie korzysta ze sprzętu klubowego, jak i tego otrzymanego od nas, tak by oba były gotowe do użytku. Przecież tak to wygląda na całym świecie i do tej pory nie było z tym problemu - wyjaśnia prezes PZHL. I dodaje: - Mamy zestawienie, z którego jasno wynika, co poszczególny zawodników od nas otrzymał i co otrzyma w najbliższym czasie. Chodzi mi o stałych uczestników zgrupowań. Najbardziej zależało nam na tym, by zawodnicy zabrali ze sobą rozjeżdżone łyżwy. Resztę otrzymaliby od nas. Jeśli chodzi o kwestię ubezpieczeń, to zleciliśmy tę sprawę trzem firmom. Z naszych informacji wynika, że do klubów wpłynęły już prośby o udostępnienie danych zawodników i kontraktów, celem wyceny składki ubezpieczeniowej. A jak wygląda kwestia sprzętu? - W tej kwestii odpuściliśmy, może nawet zbyt pochopnie. Dostaliśmy zobowiązanie od związku, że do 5 listopada otrzymamy łyżwy dla trzech naszych zawodników. Wróciłem właśnie z biura i żadnej paczki nie dostaliśmy. Związek póki co nie wywiązał się z obietnic, które przesłał do nas pisemnie - zwrócił uwagę Wojciech Matczak. Ostatecznie kluby pozwoliły zabrać zawodnikom sprzęt już rozegrany. - Mieliśmy na uwadze przede wszystkim ich dobro. Nie chcę nawet myśleć, co mogłoby się stać, gdyby zagrali w świeżym sprzęcie, a zwłaszcza w łyżwach. Jestem pewny, że kilku z nich wróciłoby z kontuzjami i obtarciami. Wiemy, co stało się z Mikołajem Łopuskim, który dostał w klubie nowe łyżwy i tak go obtarły, że musiał pauzować przez dwa tygodnie - przyznaje Matczak.