INTERIA.PL: Może się okazać, że zmiana systemu rozgrywek, czyli podział na mocniejszą szóstkę i słabszą czwórkę po rozegraniu dwóch rund był dobrym pomysłem, bo liga jest wyrównana i nie ma outsiderów. U siebie każdy zespół się bije. Wiktor Pysz, trener Wojasa Podhala Nowy Targ: - Zgadza się, tylko nie bierze się pod uwagę tego, że my mało co trenujemy, bo są same mecze. A niestety czasem trzeba trochę odnowić siły czy inne elementy z motoryki. A już sobie nie wyobrażam, jak to będzie, bo zawsze mieliśmy w grudniu dwa tygodnie przerwy na odnowę, żeby przygotować się do play offu i przede wszystkim kadrowicze do mistrzostw świata, a w tym roku tej przerwy nie ma. W tym czasie będzie Puchar Polski i cztery drużyny będą wyeliminowane z przygotowań. Kij ma dwa końce. Więcej ucierpi na tym czołówka. Obawia się pan, że może powtórzyć się sytuacja z mistrzostw świata w Gdańsku przed trzema, czy czterema laty, kiedy dostał pan zawodników wyprutych po grze w polskiej lidze i Interlidze i okazało się, że nie ma ich jak przygotować. W efekcie stracił pan pracę, Bogu ducha winien. - Zawodnicy byli tak wyjechani po sezonie - mieli po osiemdziesiąt spotkań. To prawie tyle co w NHL. Nasi hokeiści nie są przygotowani na taką ilość spotkań o takiej randze, a dwa: to nie ma tak szerokiej kadry. Bo trzeba mieć co najmniej pięć piątek, żeby przejść taki sezon bez większego uszczerbku. Można przeglądnąć NHL pod kątem tego, ilu zawodników przechodzi przez kadrę. W Chicago naliczyłem czterdziestu pięciu. Nie wiem czy jesteśmy na to przygotowani i czy nie będzie to kosztem zawodników. W taki sposób skraca się karierę. Hokeista przegra osiem - dziesięć sezonów i niewiele z niego zostanie. Liga, Puchar Polski, Puchar Kontynentalny, dołóżmy dziesięć - dwanaście - czternaście spotkań przed sezonem, mistrzostwa świata czy challenge - to taka polityka rabunkowa w stosunku do zawodników. Ja wziąłbym ich w obronę, bo to jest ich zawód, ich praca. Później się właśnie z tego biorą kontuzje. Najczęściej bardzo poważne - urazy kręgosłupa, barku, stawu kolanowego. Czym wytłumaczyć sytuację w tabeli, bo przed sezonem każdy stawiał, że liderem od początku będzie ktoś z wielkiej trójki: Wojas Podhale, Comarch Cracovia i GKS Tychy, ewentualnie Zagłębie Sosnowiec, które poczyniło wielkie wzmocnienia. Tymczasem żaden z tych zespołów do niedawna nie był liderem, tylko TKH Toruń. Czy to słabość tej czwórki, czy to pozostałe zespoły dokooptowały do nich? - Pierwsze mecze w lidze to zawsze badanie przeciwnika. Też trochę kwestia psychiki, bo grając ze słabszym zespołem nagle robi się problem, bo grają dobrze taktycznie, są bardzo dobrze przygotowani fizycznie, jest bardzo ciężko ich ograć. To też jest gdzieś w głowach zawodników, że w trzeciej tercji zrobi się dwie - trzy akcje i będzie po herbacie, A tu jednak okazuje się, że te zespoły kąsają do końca meczu i niejednokrotnie w dogrywkach. Uważam, że po dwóch rundach sytuacja się ustabilizuje. Będą jakieś wpadki, bo hokej się wyrównał. U tych lepszych drużyn też jest różnie z formą, a czasem decyduje forma dnia.