- To prawda, że mamy zaległości wobec zawodników. Ale też nie ukrywaliśmy przed nimi sytuacji. Mimo wcześniejszych deklaracji, nie została w październiku przedłużona umowa ze sponsorem. Gdybyśmy o tym wiedzieli wcześniej, na pewno nie przystąpilibyśmy do rozgrywek - powiedział Domogała. Do końca sezonu zasadniczego zostały cztery kolejki. Katowiczanie zajmują siódme miejsce i na pewno zagrają w play off. - Zwróciliśmy w niedzielę kibicom pieniądze za bilety, liczymy się z karami finansowymi za walkower. Odmowa gry była suwerenną decyzją hokeistów, nie byłem o niej uprzedzony. Kiedy zjechali z lodu, poczułem się tak, jakby mnie ktoś spoliczkował. Z tego, co wiem, drużyna zamierza trenować i dokończyć sezon, ale pewności nie mam - dodał wiceprezes katowickiego klubu. Przyznał, że zdaje sobie sprawę, iż jest przez część kibiców obwiniany za trudną sytuację finansową. - Może niektórzy myślą, że ja jakieś kokosy tu zbijam. A przecież przez wiele lat starałem się, by hokej nie zniknął z Katowic. I to wcale nie jest tak, że jesteśmy jakoś straszliwie zadłużeni. Zaległości wobec ZUS wynoszą ok. 15 tysięcy złotych, a fiskusa - dwa razy więcej - podsumował Domogała, który przeżył w klubie wzloty i upadki, od wicemistrzostwa Polski na początku wieku, przez spadek do 1. ligi w marcu 2005 i powrót do elity po siedmiu latach. Zobacz terminarz i wyniki oraz tabelę ekstraligi hokeja