Tyszanie pewnie wygrali dwa pierwsze mecze na własnym lodzie (5-0, 6-0), dlatego katowiczanie potrzebowali w niedzielę zwycięstwa, aby mocnej uwierzyć, że są jeszcze w stanie odwrócić losy walki o złoto. Zespół trenera Toma Coolena rozegrał znacznie lepsze spotkanie niż w Tychach, ale dysponujący szerszym i bardziej wyrównanym składem rywale potwierdzili, że są niezwykle zdeterminowani, aby sięgnąć po tytuł. Tyszanie nie mieli zamiaru oglądać się na to, jak zareagują rywale po dwóch porażkach i od początku mocno ruszyli do ataku. Nie minęła minuta, a wypracowali stuprocentową okazję, lecz gospodarzy uratował Shane Owen broniąc strzał Jakuba Witeckiego. Katowiczanie poszli na wymianę ciosów i groźne akcje przenosiły się spod jednej pod drugą bramkę. "GieKSa" odczarowała w końcu bramkę Johna Murraya. Po podaniu Tomasza Malasińskiego łopatkę kija sprytnie dostawił Bartosz Fraszko i krążek trafił w "okienko". Gol nie zmienił obrazu gry i tyszanie szybko wyrównali. Po akcji i strzale Filipa Komorskiego, odbity przez Owena krążek z bliska dobił Bartłomiej Jeziorski. W 7. minucie Malasiński wywalczył krążek pod bandą za bramką rywali, podał go do Fraszki, a ten dostrzegł wjeżdżającego Patryka Wronkę i Murray po raz drugi skapitulował. Kontuzje Radosława Sawickiego i Bogusława Rąpały skomplikowały zadanie trenerowi Tauronu KH GKS zwłaszcza, że tyszanie dysponują czterema bardzo silnymi formacjami. Właśnie zawodnicy czwartej piątki byli bardzo bliscy wyrównania w 11. minucie. Po kapitalnej kontrze na bramkę rywali jechali Gleb Klimienko i Jeziorski, lecz Owen obronił strzał polskiego napastnika. Katowiczanie zaczęli wreszcie strzelać gole, ale niewiele zmieniło się w sposobie rozgrywania przez nich przewag. Dwukrotnie atakowali z przewagą zawodnika w pierwszej tercji, ale byli znacznie bliżsi utraty gola niż zdobycia go. W 27. minucie w podwójnej przewadze atakowali goście i to, że nie padł gol, miejscowi zawdzięczają znakomitej postawie Owena. Kolejna kara kosztowała już katowiczan utratę gola. W zamieszaniu podbramkowym czystego strzału nie oddali ani Alex Szczechura, ani Komorski, ale do krążka dopadł Klimienko i trafił do siatki. W 35. minucie goście skontrowali i Joonas Huovinen trafił w słupek. Gospodarze mieli znakomitą okazję na odzyskanie prowadzenia w końcówce drugiej tercji, bo przez 105 sekund mogli atakować pięciu na trzech. Rozgrywali jednak krążek w zamku zbyt wolno i statycznie, a strzały z dystansu były zbyt sygnalizowane, żeby mogły zaskoczyć Murraya. Tyszanie narzucili wysokie tempo na początku trzeciej tercji i efekty szybko przyszły. O ile Owen uratował "GieKSę" w 42. minucie broniąc strzał Szczechury, to dwie minuty później był bez szans. Witecki przeprowadził rajd, wymienił krążek z Radosławem Galantem i gdy dostał świetne zwrotne podanie, trafił pod poprzeczkę. Ekipa Andrieja Gusowa miała korzystny wynik, a mimo tego nadal atakowała z determinacją. Katowiczanie nie mieli niczego do stracenia, więc trwała wymiana akcja za akcję. Bliski wyrównania był Malasiński, a później Denis Dalidowicz. Z kolei po drugiej stronie lodowiska Bartłomiej Pociecha huknął w słupek. Kilka minut przed końcem Marek Strzyżowski zaatakował rywala pod bandą i przypłacił to kontuzją barku. Po chwili tyszanie skontrowali i Szczechura zaskoczył Owena strzałem zza obrońcy. Gdy goście bronili się w osłabieniu, trener Coolen wycofał bramkarza i padł kontaktowy gol. Wydawało się, że zdobył go Malasiński, ale powtórki pokazały, że po wrzutce Martina Vozdecky'ego zza bramki pechowo interweniował Michał Kotlorz i krążek odbił się od łopatki jego kija, trafił w parkan bramkarza i wpadł do siatki. Po chwili Owen ponownie zjechał z lodu, ale tyszanie nie pozwolili wydrzeć sobie zwycięstwa. Mirosz Trzeci mecz finałowy: Tauron KH GKS Katowice - GKS Tychy 3-4 (2-1, 0-1, 1-2) Bramka: 1-0 Bartosz Fraszko (3.30; Tomasz Malasiński), 1-1 Bartłomiej Jeziorski (5.23; Filip Komorski), 2-1 Patryk Wronka (7.04; Bartosz Fraszko, Tomasz Malasiński), 2-2 Gleb Klimienko (32.25; w przewadze), 2-3 Jakub Witecki (43.32; Radosław Galant), 2-4 Alex Szczechura (53.10), 3-4 Martin Vozdecky (57.45 w przewadze, bez bramkarza). Kary: 18 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie Martin Vozdecky) - 12 minut. Stan rywalizacji: 0-3 (do czterech zwycięstw)