Podhale gorączkowo szuka nowego trenera po tym, jak zawieszony został Marek Ziętara. Rodzi się tylko pytanie, czy taki trener jest potrzebny? Z Markiem Rączką drużyna gra mądrze i walecznie, pokonała faworyzowanych tyszan dwa razy z rzędu w ciągu kilkunastu dni. Który szkoleniowiec zapewni "Szarotkom" takie wyniki? GKS szykuje się do batalii w Pucharze Kontynentalnym i dlatego to spotkanie zostało rozegrane awansem. Z powodów problemów zdrowotnych w ekipie Podhala musiało dojść do roszad. Chorego Joniego Haverinena musiał na obronie zastąpić rutynowany Jarosław Różański, który świetnie radził sobie dotąd w ataku, strzelił m.in. zwycięskiego gola w ostatnim meczu z Polonią Bytom. W I tercji tyszanie mieli przewagę optyczną i w oddanych strzałach, lecz nie znaleźli recepty na pewnie broniącego Marisa Jucersa. Już w 5. min pojedynek z Łotyszem przegrał Jaroslav Kristek, a za moment Remigiusz Gazda trafił w słupek. Po dwóch stratach krążka we własnej tercji Mateusza Wojdyły świetne okazje mieli Kristek, a także Kamil Kalinowski i obaj musieli uznać wyższość bramkarza, który z Łotwą był na MŚ elity. "Szarotki" miały również swoje szanse. Najlepsze dwie miał Krzysztof Zapała, który najpierw trafił w poprzeczkę (14. min), a później przegrał pojedynek ze Sztefanem Żigardym. Pierwsza tercja była tylko preludium do hokejowej uczty, jakiej byliśmy świadkami po przerwie. Najpierw uderzyli goście - Bartłomiej Jeziorski minął Różańskiego, wyszedł sam na sam. Finał był tradycyjny: musiał uznać wyższość Jucersa, który obronił parkanem. Później podobną historie, będąc sam na sam z bramkarzem Podhala, przeżywali: Michał Woźnica, Jozef Vitek i Radosław Galant, który z niedowierzaniem kręcił głową, jak Maris obronił jego uderzenie. W 24. min tyszanom postanowił się odgryźć Jarmo Jokila. Fin przejął krążek w tercji neutralnej, minął wszystkich, których miał na drodze i z bekhendu trafił w okienko! Gol-marzenie, dla takich rajdów ludzie bezgranicznie zakochują się w hokeju na lodzie. Za moment GKS grał w przewadze i chciał szybko wyrównać. Zamiast tego, nadział się na kontrę, w finale której Zapała idealnie obsłużył Jokilę, a ten tylko dostawił kija i było 2-0. Feta na trybunach nie miała końca, bo oto utytułowany rywal stracił gola, grając w przewadze. Do ciekawej sytuacji doszło w 32. min. Jarosław Różański został uderzony kijem przez któregoś z rywali, aż z bólu upuścił kija. Sędzia Włodzimierz Marczuk nie zauważył faulu, lecz w przerwie skonsultował się z liniowymi i wyrzucił do boksu kar Galanta, na cztery minuty. Ktoś, kto spodziewał się gola na 3-0 w tym momencie, musiał się srodze rozczarować. Nie dość, że on nie padł, to jeszcze tyszanie o mały włos nie złapali bramkowego kontaktu, jednak Kalinowski nie dał rady Jucersowi! Co więcej, grający w czwórkę tyszanie przez moment zamknęli w tercji piątkę Górali i ci musieli wybić na uwolnienie. W III tercji goście zapamiętale atakowali. Na 2-1 mógł strzelić Martin Vozdecky, który odebrał krążek Dariuszowi Gruszce, jednak niesamowity Jucers obronił. Za moment skontrowały "Szarotki", sędzia sygnalizował karę dla jednego z tyszan, po faulu na Bartłomieju Neupauerze, ale nie zdążył do boksu zjechać bramkarz Podhala, gdyż bombą spod bandy Żigardiego pokonał Mateusz Michalski. Przynajmniej część winy za to trafienie ponosi czeski bramkarz tyszan. Goście mieli idealną okazję do zdobycia gola w 48. min, gdy po faulu Jokili i wcześniejszym Jarkko Hattunena, przez 83 sekundy mieli grać w pięciu na trzech. Strzałem z nadgarstka w okienko pokonał Jucersa Vozdecky i GKS wrócił do walki. Na 6 minut i 15 sekund przed końcem III tercji Aliaksandr Syeri rzucił na bandę Vozdeckiego, w obronie którego na Białorusina rzucił się Adam Bagiński. Wywiązała się bójka między nimi, którą szybko przerwali sędziowie. Za rzucenie rękawic Syrei został odesłany do szatni z karą meczu. W 56. min Kalinowski wywalczył sobie rzut karny, ale nie potrafił pokonać Jucersa, który pewnie interweniował parkanem. Gdy Sebastian Łabuz wystrzelił krążek za bandę, GKS grał w czterech na trzech, a po 10 sekundach, gdy wrócił na lód zastępujący opatrywanego Bagińskiego Jeziorski, już w podwójnej przewadze! Wykorzystał ten fakt Kristek i dobitką z metra zdobył kontaktowego gola! Do końca III tercji pozostały niemal trzy minuty i choć wrócił ukarany Łabuz, to trener gości Jirzi Szejba wycofał bramkarza, dzięki czemu jego ekipa miała nadal o dwóch zawodników z pola więcej na lodzie. Kocioł pod bramką "Szarotek" był niesamowity, ale zakończył go Jokila, kompletując hat-tricka strzałem do pustej bramki z połowy lodowiska! W ten sposób zakończył się ten piękny i emocjonujący mecz! 15. kolejka PHL: TatrySki/Podhale - GKS Tychy 4-2 (0-0, 2-0, 2-2) Bramki: 1-0 Jokila (23:54), 2-0 Jokila (25:03 Zapała w osłabieniu), 3-0 M. Michalski (46:48 Neupeuer), 3-1 Vozdecky (49:08 w podwójnej przewadze), 3-2 Kristek (57:05 w podwójnej przewadze), 4-2 Jokila (59:06 do pustej bramki). TatrySki/Podhale: Jucers - Tomasik, Syrei, Hattunen (2), Bryniczka, Gruszka - Wojdyła, Różański, D. Kapica, Zapała, Jokila (2) - Jaśkiewicz, Łabuz (2), M. Michalski, Neupauer (2), Svitac - P. Michalski, Stypuła, Olchawski, Siuty. GKS Tychy: Żigardy - Kubosz, Ciura, Jeziorski, Komorski, Vitek - Zatko, Kotlorz, Bepierszcz, Kalinowski, Galant (4) - Bryk, Pociecha (2), Vozdecky, Kristek, Woźnica - Górny, Gazda, Witecki, Rzeszutko, Bagiński. Sędziował: Włodzimierz Marczuk z Torunia. Kary: 35 (w tym kara meczu 25 min dla Syereia) oraz 12 min. Widzów: 1500 Z Nowego Targu Michał Białoński