Po meczu powiedzieli: Andriej Gusow (trener GKS Tychy): - Gratuluję Cracovii zwycięstwa. W takich meczach, gdy gra się o trofeum, nie wolno łapać tylu kar, my trzy z nich dostaliśmy za wybicie krążka poza lodowisko. To dla mnie niezrozumiałe. Moja drużyna walczyła jednak do końca, bardzo chciała wygrać. Rzuty karny to już moja wina, bo nie wybrałem tych zawodników, którzy potrafiliby je wykorzystać. Rudolf Rohaczek (trener Comarch Cracovii): - To był bardzo dobry mecz w wykonaniu obydwu zespołów. Gra była twarda, dobre tempo, dużo kombinacyjnych akcji i okazji bramkowych. Szkoda tej chwili dekoncentracji w końcówce, bo mogliśmy wygrać w normalnym czasie. Moi zawodnicy chyba się rozluźnili, pomyśleli że rywale nie będą już gonić wyniku, a z Tychami trzeba grać zawsze do ostatniej minuty. Chciałbym podziękować zawodnikom, że wybronili okres gry w osłabieniu podczas dogrywki. Rzuty karne to loteria, ale Teddy Da Costa swoje próby wykorzystał perfekcyjnie. Michał Kotlorz (kapitan GKS Tychy): - W tym meczu była spora huśtawka nastrojów i to było dobre dla kibiców, ale z naszej perspektywy nie było to udane spotkanie. Kary wybijały nas z rytmu. Na plus trzeba zapisać, że walczyliśmy do końca, pokazaliśmy charakter. Doprowadziliśmy do dogrywki, ale serii rzutów karnych nie udało się wygrać. Chciałbym podziękować naszym kibicom, którzy nas wspierali i liczę, że na koniec sezonu będziemy w innych nastrojach. Maciej Kruczek (kapitan Comarch Cracovii): - Można powiedzieć, że graliśmy przez 59 minut, bo dekoncentracja w końcówce trzeciej tercji kosztowała nas dogrywkę. Trzeba podziękować Rafałowi Radziszewskiemu, który obronił pięć rzutów karnych i no i oczywiście Teddy’emy Da Coście za dwa perfekcyjne najazdy. Ja bardzo się cieszę, bo to moje pierwsze trofeum w roli kapitana Cracovii.