"Szarotki" rozpoczynały play-offy z piątego miejsca podczas gdy Cracovia z czwartego, ale nie tylko z tego powodu faworytami byli krakowianie, którzy mają znacznie bardziej doświadczoną drużynę z wieloma obcokrajowcami. Tymczasem młody zespół trenera Marka Ziętary w meczach w Krakowie imponował walecznością i dyscypliną taktyczną. Górale już w środę mogą cieszyć się z awansu do półfinału, ewentualny czwarty mecz w czwartek, także w Nowym Targu, a jeśli po nim będzie remis, to piąty w niedzielę odbędzie się w Krakowie. - Teraz wszystko zależy od tego, co zrobi Podhale. W play-offach każdy mecz jest inny i trzeba poczekać z oceną. Na pewno wyjściową sytuację mają dobrą, ale teraz będą musieli zmierzyć się z presją. Zawsze podkreślam, że postawienie kropki nad "i" jest najtrudniejsze - podkreślił Roman Steblecki. Walka Cracovii z Podhalem zapowiadała się najciekawiej w ćwierćfinałach, ale mimo wszystko dwie porażki "Pasów" w Krakowie to duża niespodzianka. - Na pewno nie nazwałbym tego sensacją, bo Podhale wielokrotnie pokazało, że jest w stanie powalczyć z każdym. Układanka Marka Ziętary funkcjonuje, trzeba też powiedzieć, że Podhalu dopisało szczęście, bo Cracovia miała przewagę i sporo okazji do zdobycia goli - przypomniał były znakomity hokeista "Pasów" i reprezentacji Polski. Teraz Cracovia jest przyparta do muru i nie ma marginesu na błąd. Chcąc awansować do półfinału, musi wygrać oba mecze w Nowym Targu, a w niedzielę zakończyć rywalizację zwycięstwem na własnym lodzie. Hokeiści "Pasów" wygrali w tym sezonie dwa z trzech meczów w Nowym Targu. Nie wygrają jednak kolejnych dwóch, jeśli będą tak nieskuteczni, jak w niedzielę w drugiej tercji i tak bezradni w ofensywie, jak w trzeciej. - Z bólem serca patrzę na Cracovię, bo powinna mieć większy budżet i nie jest właściwie poukładana pod względem organizacyjnym. Wciąż brakuje zaplecza, a ściąganie zawodników tuż przed play-offami nie jest dobrym rozwiązaniem, bo zespół trzeba budować na początku sezonu - twierdzi legenda Cracovii. W pozostałych trzech parach po dwa zwycięstwa mają faworyci i mimo że rywalizacja przenosi się teraz na lód niżej notowanych zespołów, to trudno liczyć na niespodzianki. - Może któremuś z tych zespołów uda się wygrać jeden mecz, ale na pewno nie trzy. Dla mnie faworytem pozostaje Sanok, choć sezon zasadniczy wygrało Jastrzębie, jednak nikomu nie można odbierać szans na tytuł - podsumował Roman Steblecki. Autor: Mirosław Ząbkiewicz