O ile przed rokiem ligą miała rządzić wielka czwórka (Cracovia, tyski GKS, Podhale i Zagłębie, co zresztą potwierdziło się), o tyle teraz medalowe apetyty ma większość zespołów. - Według mnie jest sześć - siedem wyrównanych drużyn: Cracovia, Tychy, Zagłębie, Stoczniowiec, Podhale, Toruń, a groźny będzie też Naprzód - ocenił Wiktor Pysz, ostatni trener który wprowadził naszą kadrę do światowej elity. - Czarnym koniem może być Jastrzębie, co potwierdzają wyniki sparingów. Zawiedli się ci, którzy tego lata czekali na hity transferowe. Na rynku był jednak spory ruch. Efekt jest taki, że zespoły środka tabeli z minionego sezonu zmniejszyły różnicę kadrową dzielącą ich od Cracovii i GKS-u. W dodatku dwie najsilniejsze ekipy mają spore kłopoty. Od kilku miesięcy pech prześladuje tyszan. Najpierw przepuklina kręgosłupa dopadła Mariusza Justkę, później koszmarny wypadek motocyklowy miał Bartłomiej Gawlina, poważna kontuzja barku Przemysława Witka wymusiła operację, a kompletnym szokiem była wiadomość, że Łukasz Sokół ma torbiele na trzustce. Grać na razie nie może też Bartosz Matczak. Na lodzie długo nie zobaczymy również kilku zawodników Cracovii. Grzegorz Pasiut jest po operacji kolana, Filip Drzewiecki leczy zwichnięty bark, Sebastian Witowski i Rudolf Verczik mają problemy z kolanami. Efektownych transferów nie doczekaliśmy się, ale na zbrojenia przyjdzie jeszcze pora, z tym, że na kulminację musimy poczekać do drugiej połowy stycznia. Pomysł wydłużenia okienka transferowego wywołuje mieszane uczucia. Przeciwnicy pytają po co grać przez pięć miesięcy, skoro końcem stycznia najbogatsi nie będą żałować dutków i zapłacą wielkie - jak na nasze warunki - pieniądze w pośpiechu ściągniętym obcokrajowcom. Ale są też plusy. - Dawniej terminem ostatecznym był bodajże 21 grudnia podczas gdy na zachodzie koniec stycznia. W efekcie brało się zawodników po kontuzjach, bo zachodnie kluby nie chciały rezygnować z kogokolwiek tak wcześnie. Teraz nasze kluby mają większe pole manewru przy sprowadzaniu nowych graczy, dlatego zrównanie terminu z tym na zachodzie jest dobrym rozwiązaniem - argumentuje Wiktor Pysz, nowy szef szkolenia PZHL. Mimo plag groźnych kontuzji, ubiegłoroczni finaliści: "Pasy" i GKS będą walczyć o "złoto", lecz ich miejsce w finale jest znacznie mniej pewne niż przed rokiem. Taki sam plan mają sosnowiczanie. Zespół trenera Jozefa Zavadila przeszedł w przerwie trzęsienie ziemi. Pożegnano się z trzynastoma hokeistami, a pozyskano piętnastu. Już przed rokiem wielu zawodników wskazywało na Zagłębie jako na zespół, z którym gra się najtrudniej. Teraz jeszcze trudniej będzie ich pokonać, bo wzmocnili defensywę. Pytanie tylko jak zniesie obciążenia prześladowany przez kontuzje Tomasz Jaworski? "Jawa" to solidna firma, lecz organizmu oszukać się nie da, a czeka nas gra systemem piątek - niedziela - wtorek. Nie jest to dobra wiadomość dla hokeistów Energi Stoczniowca, którzy w tym sezonie nie będą mieli łączonych wyjazdów. Oznacza to, że o wiele więcej czasu niż na lodzie, spędzą w podróżach, a jak mówi stara maksyma: formę gubi się w autobusie. Mimo tego "Stocznia" będzie bardzo mocna. Henryk Zabrocki stworzył w Gdańsku bardzo solidną drużynę. W tym sezonie procentować będzie nie tylko ogranie, ale także zdobyte doświadczenie. Jak na tym tle będzie prezentował się mistrz z 2007 roku? Podhale zaskakująco łatwo odpuściło kilku podstawowych zawodników. - Szkoda. Zwłaszcza tych młodszych. Czy przekreślam szanse "Szarotek" na mistrzostwo? Nie. Zostali doświadczeni zawodnicy, a może wybuchnie forma tych, którzy już nieco okrzepli w lidze. Jestem pewien, że będą groźni dla każdego - przekonywał Wiktor Pysz. Po letnich transferach kibice w Toruniu przyszli na pierwszy mecz sezonu pełni wiary w to, że ich zespół da im znacznie więcej powodów do radości niż przed rokiem. Tymczasem w pierwszej tercji przeżyli szok. W meczu z Cracovią ewidentnie zjadły ich nerwy, w dodatku zawiedli ci, od których oczekuje się najwięcej: Vlado Burzil i Marian Kacirz. Wynik poszedł w świat, ale przekreślanie "Stalowych Pierników" byłoby wielkim błędem. Ten zespół stać na walkę o medale. Zresztą, podobnie jak przed rokiem, w pierwszych kolejkach możemy być pewni jeszcze bardziej zaskakujących wyników. - Realny układ sił w lidze zacznie krystalizować się dopiero po pierwszej rundzie - przewiduje Wiktor Pysz. - Wcześniej będą niespodzianki, bo niektóre drużyny rozpoczną sezon na świeżości, podczas gdy inne będą miały problemy z kontuzjami, a na ich grze może odbić się natłok przedsezonowych sparingów. Sądząc po test-meczach wysoko powinny stać akcje Naprzodu. Postawa janowian w minionym sezonie była bardzo pozytywną niespodzianką. W lecie wzmocnili kadrę bardzo wartościowymi zawodnikami i tego sezonu wcale nie muszą zakończyć na pierwszej rundzie play off. Bardzo ciekawe co wniesie do PLH beniaminek z Jastrzębia. Przez I-ligowe rozgrywki przeszedł jak burza. 38 zwycięstw z rzędu musi robić wrażenie na każdym. Trudno wróżyć pasma sukcesów dwóm pozostałym zespołom - KH Sanok i Polonii Bytom. Po zmianach kadrowych drużyna z Podkarpacia jest raczej słabsza niż przed rokiem. Brakuje w niej m.in. braci Radwańskich, Piotra Ciepłego i najlepszego strzelca - Ondreja Lauko. Poza tym KH nie od dziś ma duże problemy z defensywą, w dodatku do Podhala wrócił Krzysztof Zborowski. W bramce ma zastąpić go Kanadyjczyk z polskim paszportem Wojciech Rocki. Czy ambicją uda mu się nadrobić brak doświadczenia i stracony poprzedni sezon? Bez pewnego bramkarza ani rusz. Nieporównywalnie większe problemy mają sześciokrotni mistrzowie Polski z Bytomia. Miasto pomogło finansowo, ale kasy jest mniej niż na to liczył nowy prezes klubu Adam Fras. Poloni nie udało się utrzymać składu sprzed roku, ale bytomianom należy się szacunek za to, że nie wywiesili białej flagi nawet po tym, jak ich kontrakty trzeba było obciąć o jedną trzecią. - Nie przesądzałbym tego kto spadnie z ligi. Wszystko jeszcze może się zmienić. Jeśli klubom uda się znaleźć sponsora, to sytuacja wywróci się do góry nogami - przekonuje były selekcjoner reprezentacji Polski. System rozgrywek nie zmienił się w porównaniu z poprzednim sezonem. Na początku rozegrane zostaną cztery rundy systemem każdy z każdym. Później sześć najlepszych zespołów grać będzie ze sobą, a drużyny z miejsc 7-10 utworzą słabszą grupę. W tej fazie stawką będzie jak najwyższe miejsce przed play offami. W pierwszej rundzie play offów gra toczyć się będzie do trzech zwycięstw, w półfinałach i finale do czterech. Drużyny z miejsc 9. i 10. zagrają do czterech zwycięstw o utrzymanie. Relację internetową z wszystkich meczów przeprowadzi INTERIA.PL! Wybrane mecze Polskiej Ligi Hokejowej będzie relacjonować TVP Sport. Co piątek tuż po meczu - magazyn hokejowy.