Polski hokej marketingowo i medialnie od dawna przykrywa gruba warstwa kurzu. I nic dziwnego. Właśnie minęło 30 lat od ostatniego występu naszej reprezentacji na IO, za miesiąc minie 20 lat od ostatnich meczów "Biało-Czerwonych" w MŚ elity, czyli turnieju, na którym gra się o mistrzostwo świata, a nie o awans do wyższej dywizji. Minęło też 16 lat od ostatniego występu Polaka - Mariusza Czerkawskiego - w najlepszej lidze świata - NHL. Szczytem marzeń dla naszych wybrańców są występy w Czechach, czyli dopiero szóstej ligi Europy, która pewnie nie mieści się w 10 najlepszych na świecie. Generał Polko mocno o rusko-polskiej lidze Ostatnio o Polskiej Hokej Lidze zrobiło się niespodziewanie głośno. Ale nie za sprawą jej poziomu sportowego. - Najwyższy czas zlikwidować tę rusko-polską ligę! - zaapelował generał Roman Polko. Słowa te odbiły się szerokim echem. Nie tylko w środowisku hokeju. Choć jestem dziennikarzem zakochanym w hokeju, z największą przykrością musiałem mu przyznać rację. Kluby naszpikowane Rosjanami nie wykazywały empatii Brak empatii klubów hokejowych, u których na garnuszku jest nadal sporo Rosjan, a one w żaden sposób nie zareagowały na rzeź, jakiej dokonuje putinowska Rosja na Ukrainie, osiągnął poziom zenitu! Za wyjątkiem Energi Toruń żaden klub PHL nie nakłonił Rosjan do chociażby potępienia bestialskiej wojny przeciwko Bogu ducha winnemu krajowi. "Rywalizować chcemy tylko na lodzie, dlatego stanowczo mówimy NIE wojnie, która dotyka mieszkańców Ukrainy, wśród których są również nasi przyjaciele i koledzy, z którymi w przeszłości mieliśmy okazję grać na jednej tafli" - oświadczyli Rosjanie Dmitrij Kozłow, Jegor Rożkow, Danił Kuraszow, Aleksander Rodjonow, Jegor Szkodenko, Michaił Szabanow, Robert Korczocha, a także Białorusini Aleksander Szkrabow i Nikołaj Syty, którzy występowali w Toruniu. Tylko tyle i aż tyle. Wzorowo zachowała się też Polonia Bytom. Niemal natychmiast odesłała do domu pięciu Rosjan, którzy nie chcieli potępić wojny. Wzorowo zachował się GKS Katowice, który 9 marca wypędził na cztery strony świata Aleksandra Jakimienkę, gdy ten nie chciał się odciąć od wojny, jaką wywołał jego kraj. Nie zawiódł Ciarko STS Sanok, który na początku marca powiedział "daswidanija" Rosjaninowi Aleksandrowi Mokszancewowi. Pozostałe kluby udawały, że nie ma wojny. Comarch Cracovia utrzymywała 12 Rosjan, a jej właściciel Janusz Filipiak opowiadał, że reprezentują Cracovię, a nie Rosję. Pobita w finale Re-Plast Unia ma siedmiu Rosjan i jednego Białorusina. GKS Tychy utrzymuje pięciu Rosjan, a JKH GKS Jastrzębie-Zdrój - jednego i jednego Białorusina. Opamiętanie nie nadeszło nawet wtedy, gdy TVP Kraków zrezygnowała z transmisji meczów fazy play-off, wobec braku reakcji ws. wojny Unii i Cracovii. Zarabiający w Polsce Rosjanie nie mogą sobie pozwolić na milczenie Żaden z przybyszów ze wschodu, z wyżej wymienionych klubów, nie potępił wojny, a dziś, w dobie mordowania niewinnych Ukraińców, żaden Rosjanin i Białorusin zarabiający na życie w wolnym świecie nie może sobie pozwolić na milczenie. I bajania w stylu "nie mieszajmy sportu z polityką". Wyznawcy tego hasła niech je powtórzą i spojrzą w oczy sportowcom ukraińskim, którzy umierają w obronie swojego kraju. Jedyna ich wina jest tak, że tam właśnie mieszkają - jak śpiewa Kazik Staszewski w utworze "Łysy jedzie do Moskwy". Zawadzka: PZHL nie ma narzędzi, by zabronić tego klubom. Czekamy na "górę" Na koniec zdanie Marty Zawadzkiej - szefowej Polskiej Hokej Ligi, wiceprezes PZHL-u, która jest w zarządzie światowego hokeja IIHF. IIHF już 28 lutego wykluczył Rosję i Białoruś z tegorocznych MŚ elity. Putina to musiało zaboleć bardziej niż niektóre sankcje.