- Nie jedziemy do Francji w roli faworyta, ale sport jest nieprzewidywalny i zrobimy wszystko, będziemy walczyć o każdy centymetr lodu. Pokażemy, że w Polsce potrafi się grać w hokeja - dodał. Turniej w Angers, w którym oprócz drużyny z Sanoka wystąpią: Belfast Giants, Nioman Grodno i Ducs d'Angers, odbędzie się w dniach 21-23 listopada. Edyta Bieńczak: Sytuacja w lidze jest w tej chwili taka, że mamy mocną czołówkę z czterema zespołami, między którymi różnice punktowe są minimalne, bardzo blisko tej czołówki jest piąte w tabeli Podhale - a później jest duży jakościowy dystans. Taka sytuacja nie może być dobra ani dla oka kibica, ani dla poziomu rozgrywek, bo wiele meczów gra się chyba tak "na pół gwizdka". - Każde z tych miast chce mieć hokej, walczy o to, żeby mieć drużynę. Nie ma się co dziwić Katowicom, Polonii czy innym drużynom, które są teoretycznie słabsze, że chcą w hokeja grać. Chłopaki mają serce dla hokeja, chcą walczyć, całe życie grali w hokeja i pewnie bez niego nie wyobrażają sobie życia. Na pewno są wdzięczni władzom klubów, że robią wszystko, żeby te drużyny mogły grać - mimo że od czasu do czasu dostają srogie lanie. - Każdy był kiedyś w takiej sytuacji - choćby Sanok czy niedawno Podhale. Takie sytuacje miały miejsce w każdym praktycznie mieście - i te miasta wychodziły z kłopotów z pomocą lokalnych władz. Myślę, że te obecnie słabsze drużyny też z kłopotów wyjdą. - Czego nie można odmówić tym chłopakom, to, że chcą grać w hokeja. A jeżeli będzie nas coraz mniej, będzie mniej drużyn, które będą zatrudniać - może i na minimalnych krajowych - to zawodnicy, którzy kochają hokej i grają w niego całe życie, nie będą mieli gdzie się podziać. Tak sobie myślę, że gdyby o zdobyciu mistrzostwa Polski decydowały wyłącznie zaangażowanie i chęć walki, to mielibyśmy wielu kandydatów do tytułu w tym sezonie. To, co robią choćby zawodnicy z Katowic, to, że w ogóle wychodzą na lód i w każdym meczu walczą, to jest niesamowite. - Dokładnie. Każdy sportowiec jest nauczony walki, każdy chce pokazać drugiemu: "Mimo że dzisiaj jestem tu, gdzie jestem, to udowodnię ci, że niczym się nie różnimy, że nawet jestem lepszy - tylko akurat okoliczności są takie, jakie są". Każdy chce wygrywać i to jest naprawdę fajne, że te chłopaki wychodzą na lód, grają, dają z siebie wszystko. I za to im chwała. - Niektórzy trenerzy pytali, kto dał im pozwolenie na grę w ekstraklasie, a miesiąc później męczą się z tą drużyną. Więc niech każdy patrzy na swoje podwórko i ocenia siebie. - Myślę, że Katowice jeszcze kiedyś pokażą skład, który - jak kiedyś - będzie mistrzem Polski. Zmieniając temat: dobrze było wrócić do klubu po przerwie na reprezentację? Myślę o problemach z pieniędzmi, sprzętem, ubezpieczeniami... - Co nas nie zabije, to nas wzmocni. My chcemy grać, to jest grupa chłopaków, która nie jeździ na zgrupowania dla pieniędzy, nie ogląda się wyłącznie na sprawy polityczne, jakie dzieją się wokół reprezentacji. Jesteśmy fajną grupą ludzi, która dobrze ze sobą współgra, dobrze kontaktuje. I przyjeżdżamy, mimo że są jakieś zaległości finansowe czy inne problemy. Staramy się odrzucać to na bok, grać dla Orzełka, dla tych ludzi, którzy w nas wierzą - ale i tych, którzy w nas nie wierzą. I myślę, że na razie robimy dobrą robotę. Trener Jacek Płachta nas motywuje, przekazuje to, co przekazywał trener Zacharkin. Myślę, że mu w tej pracy pomagamy, chcemy grać dobry hokej, chcemy zaistnieć w kwietniowych mistrzostwach świata. Po ostatnim turnieju w Budapeszcie nie wyglądamy tak źle, jest dobra atmosfera, żeby w Krakowie było jak najlepiej. - Sprawami politycznymi się nie interesujemy, bo to nas nie dotyczy - choć może i powinniśmy, ale tacy już jesteśmy, że chcemy zająć się sportem, przyjechać, zagrać dobre zawody i dużo się nauczyć - bo gramy z dobrymi zespołami. Za lekcję niekiedy trzeba zapłacić. Na koniec wróćmy jeszcze do turnieju półfinałowego Pucharu Kontynentalnego. Kto będzie we Francji najtrudniejszym przeciwnikiem? Będą w ogóle słabsi rywale? - Myślę, że wszystkie drużyny będą na podobnym poziomie. Zadecyduje przede wszystkim dyscyplina w grze, podejście do meczu i postawa bramkarzy. Moim zdaniem, wszystko może rozstrzygnąć się właśnie w tych elementach. - Według mnie, jesteśmy w stanie dla Sanoka, dla polskiego hokeja - bo w tej chwili jesteśmy przedstawicielami polskiego hokeja - awansować do finału. Zrobimy wszystko. Jedziemy z nastawieniem na ciężką walkę i chcemy pokazać się na arenie międzynarodowej z dobrej strony. Powiedział pan, że jesteście przedstawicielami polskiego hokeja. Fajny był moment, kiedy po waszym awansie do półfinału PK kibice hokeja z całego kraju, na co dzień czasem mocno podzieleni, zjednoczyli się w gratulacjach i w radości z tego, że polska drużyna odniosła sukces. - To bardzo cieszy - że w takich sytuacjach potrafimy być jedną drużyną. Zrobiliśmy krok do przodu, przede wszystkim, troszeczkę, dla polskiego hokeja. Mam nadzieję, że teraz zrobimy drugi krok. Nie jedziemy tam na pewno w roli faworyta, ale sport jest nieprzewidywalny i zrobimy wszystko, będziemy walczyć o każdy centymetr lodu. Pokażemy, że w Polsce potrafi się grać w hokeja. Cały artykuł można przeczytać na stronie www.rmf24.pl