Polski hokej od lat dryfuje w kierunku rozgrywek oldbojów. Nie ma systemu szkolenia, nie ma sponsora, a liga jest słaba sportowo i organizacyjnie. Pokolenie hokeistów, które ciągnęło grę reprezentacji w ostatnich dekadach, zbliża się do końca kariery, a bez rewolucji w szkoleniu nie doczekamy się wartościowych następców. Na stare, dobrze znane, problemy nałożyły się nieodpowiedzialne rządy dwóch poprzednich prezesów PZHL - Piotra Hałasika i Dawida Chwałki. Zostawili po sobie wielkie długi. Nikt w środowisku hokejowym nie ma wątpliwości, że potrzeba rewolucyjnych zmian. Czy potrafią przeprowadzić je obecne władze, skoro są współodpowiedzialne za bałagan pozostawiony po dwóch poprzednikach? Działacze tworzący obecny zarząd PZHL byli także w poprzednich. Nie mieli więc pojęcia o decyzjach podejmowanych przez ówczesnych prezesów? Trudno w to uwierzyć, ale jeśli rzeczywiście nie wiedzieli o zadłużeniu centrali, to jest to okoliczność dyskwalifikująca ich jako działaczy związku sportowego. Dlatego dzisiaj nie wystarczy komunikat o podjęciu rozmów z Henrykiem Gruthem w sprawie stworzenia systemu szkolenia, aby przekonać, że są w stanie naprawiać polski hokej. Nie wystarczy też informacja o zakończeniu współpracy z kanadyjskimi trenerami kadry - Tedem Nolanem i Tomem Coolenem, którzy nie uratowali nas przed spadkiem do trzeciej ligi. Nie wystarczy także ogłoszenie konkursu na nowego selekcjonera reprezentacji. Nawiasem mówiąc, mogliby wyjaśnić, w jaki sposób rozwiązano z nimi kontrakty, skoro miały obowiązywać jeszcze przez rok. Czy ta decyzja nie wiąże się z koniecznością wypłacenia wysokich odszkodowań? Jeśli rzeczywiście zależy im na przyszłości polskiego hokeja, to droga jest prosta - trzeba poczekać na wyniki audytu, a po ich ogłoszeniu zwołać walny zjazd sprawozdawczo-wyborczy, na którym poddadzą się weryfikacji środowiska. Jeśli ono im ufa i chce, aby kierowali odbudową polskiego hokeja, to otrzymają mandat. Mając poparcie delegatów, byłoby im łatwiej przekonać też ministra sportu, który po analizie sytuacji w związku sprawił, że PZHL stracił prawo do prowadzenia kadry narodowej i szkolenia młodzieży. To nie obecny zarząd powinien wybierać nowego trenera reprezentacji. Decyzja o tym powinna być jednym z elementów przemyślanego, spójnego planu odbudowy polskiego hokeja. On z kolei powinien powstać w wyniku obrad "okrągłego stołu", w oparciu o doświadczenie uznanych autorytetów, byłych zawodników i trenerów, którzy tworzyli historię tej dyscypliny w naszym kraju. Bądźmy realistami - nie ma pośpiechu z wyborem nowego trenera, bo tak naprawdę potrzebny będzie dopiero w październiku - listopadzie. Teraz najważniejszy jest audyt finansowy, a po nim wyprostowanie relacji z ministerstwem sportu. Zresztą dopiero wtedy będzie wiadomo, na jakiego trenera nas stać. Jaki jest sens zaczynać reformę od końca? Mirosław Ząbkiewicz