Katowiccy działacze ściągnęli zawodników mających po dwadzieścia kilka lat. "Zrobiliśmy to także z myślą o ewentualnym wzmocnieniu naszej reprezentacji. Nick Sucharski (grał już w Polsce w barwach Cracovii) ma już polskie obywatelstwo. Inne sprawy są w toku" - dodał Domogała. W klubie przybyszom zza oceanu tłumaczono różnice w interpretacji przepisów. W polskiej lidze zdecydowanie mniej wolno na lodzie. Były obawy o to, że nowi będą "łapali" sporo kar. "Rzeczywiście w pierwszym meczu tak było (katowiczanie siedzieli na ławce 26 minut). Może w innym przypadku wygralibyśmy spotkanie z Ciarko Sanok w normalnym czasie" - stwierdził wiceprezes. Na inaugurację sezonu HC GKS pokonał u siebie mistrza Polski z Sanoka po rzutach karnych w obecności kompletu widzów. "Ludzie są ciekawi i pewnie tak będzie również w innych halach. Stawili się też na trybunach nasi sponsorzy i zobaczyli efekt wydanych pieniędzy" - dodał działacz. Wyjaśnił, że pomysł zatrudnienia pochodzących z Polski zawodników grających w USA i Kanadzie chodził mu po głowie już dawno. "Realizacja trwała długo. Najpierw nawiązaliśmy kontakty, potem polecieliśmy do Toronto. I udało się, przy czym takie wzmocnienie zespołu nie było tak kosztowne, jak sadzą niektórzy. Nie mamy dużego budżetu i musimy bardzo rozsądnie wydawać pieniądze" - powiedział. Do Katowic trafili hokeiści z klubów Central Hockey League (dwie klasy rozgrywkowe niżej niż NHL). Mają podnieść poziom gry drużyny i przyciągnąć więcej kibiców na mecze. Napastnik Luke Popko może się pochwalić tytułem mistrza świata do lat 18 w barwach reprezentacji USA. "Oni nie przyjechali tu na chwilę, by zarobić parę dolarów. Wiążą przyszłość z naszym krajem, starają się uczyć języka. Zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi z uwagą nas obserwuje. Mam nadzieję, że ten sposób budowania zespołu przyniesie korzyści. Nie tylko klubowi" - zakończył Domogała.