Jastrzębianie zagrali osłabieni brakiem lidera Leszka Laszkiewicza, który ucierpiał we wtorkowym spotkaniu i ma stłuczoną rzepkę. Mimo tego byli zdecydowanymi faworytami i początek zdawał się zapowiadać, że w przeciwieństwie do pierwszego meczu, emocje szybko się skończą. We wtorek mieli miażdżącą przewagę, a mimo tego na pierwszego gola czekali aż do 46. minuty. Tym razem pokonali Ondreja Raszkę już w 25. sekundzie! Jan Steber przymierzył z nadgarstka i krążek wpadł do bramki. W 14. minucie "Szarotki" po raz pierwszy musiały bronić się w osłabieniu i gospodarze wykorzystali okazję - Artjom Bondariew huknął pod poprzeczkę po akcji Macieja Urbanowicza i było 2-0. Wydawało się, że faworyci pójdą za ciosem, a tymczasem pół minuty później z uderzenia wybił ich Jegor Omieljanienko. Było przy nim trzech rywali, a mimo tego pozwolili mu oddać strzał, lepiej mógł zachować się też bramkarz, bo nie był zasłonięty. Po chwili nerwy poniosły Damiana Kapicę i za atak z tyłu na Przemysława Odrobnego dostał 2+10. Kolejne kary złapali Krystian Dziubiński i Maciej Sulka, ale jastrzębianie zmarnowali dwuminutowy okres gry w podwójnej przewadze. Dobrze, a przy tym szczęśliwie bronił Raszka. W 24. minucie uratował go słupek (uderzenie Stebera), w kilku innych sytuacjach rywale strzelali prosto w niego, ale zaliczył też kilka świetnych interwencji i mimo przewagi JKH GKS, w drugiej tercji gole nie padły. Na początku trzeciej części hokeiści Podhala nie wykorzystali prawie dwuminutowego okresu gry w podwójnej przewadze, a gdy w 44. i 46. minucie na ławce kar siedział Dziubiński, stracili dwa gole. Najpierw trafił Roman Nemeczek, a dwie minuty później Petr Polodna. Drugi mecz półfinałowy: JKH GKS Jastrzębie - MMKS Podhale Nowy Targ 4-1 (2-1, 0-0, 2-0) Bramki: 1-0 Jan Steber (1), 2-0 Artjom Bondariew (14), 2-1 Jegor Omieljanienko (15), 3-1 Roman Nemeczek (45), 4-1 Petr Polodna (47). Kary: JKH GKS - 8; Podhale - 22 minuty, w tym 10 Damian Kapica. Widzów 1˙000. Stan rywalizacji do 4 zwycięstw: 2-0. Kolejne dwa mecze w Nowym Targu w sobotę i niedzielę.