Cracovia, która zaskoczyła najlepszy zespół sezonu zasadniczego w pierwszym spotkaniu i wywiozła z Katowic zwycięstwo, bardzo mocno rozpoczęła drugi mecz. Gospodarze oddawali sporo strzałów, ale trochę na wiwat. Kevin Lindskoug zachowywał czyste konto do 13. minuty. Wtedy świetną akcję na prawym skrzydle przeprowadził Marek Tvardoń. Zgubił Grzegorza Pasiuta, wjechał przed bramkę i choć rywale nie pozwolili mu oddać strzału, to zostawił krążek Emilowi Szvecowi, a ten wykorzystał okazję. "GieKSa" szybko wypracowała okazję do wyrównania, ale po akcji Marka Strzyżowskiego za słabo uderzył Radosław Sawicki. Katowiczanie musieli odłożyć plany odrabiania straty na drugą tercję, bo dwie kary z rzędu zarobił Strzyżowski i jego koledzy musieli skupić się przede wszystkim na bronieniu. Dopiero tuż przed przerwą wyprowadzili kontrę, którą mocnym, ale niecelnym strzałem zakończył Bartosz Fraszko. Bliżej zdobycia bramki była Cracovia, gdy grała sześciu na pięciu, ale Damian Kapica trafił w boczną siatkę. Nie minęło 13 sekund drugiej tercji, a miejscowi mieli już dwubramkową zaliczkę. Pawieł Czarnaok wstrzelił krążek spod bandy, Kamil Kalinowski próbował go strącić, czym zdekoncentrował bramkarza, Lindskoug odbił gumę, a napastnik Cracovii dobił ją do siatki. Sędziowie analizowali sytuację na wideo i uznali gola. Dwie minuty później mogło być 3-0, ale Paweł Zygmunt nie trafił w bramkę w sytuacji sam na sam. Goście mocno przycisnęli, gdy po faulu Bartłomieja Bychawskiego mogli atakować z przewagą zawodnika. Wtedy jednak na wysokości zadania stanął Miroslav Koprziva i zaliczał kolejne świetne interwencje w bramce "Pasów". Już do końca drugiej części goście mieli przewagę, ale zawodziła ich skuteczność. "GieKSa" potrzebowała gola, ale hokeiści Cracovii mądrze się bronili. Nie pozwalali zepchnąć się przed bramkę, wysoko atakowali rywali nie tylko utrudniając im w rozegraniu akcji, ale także zmuszając do błędów. Tak było m.in. w 43. minucie, gdy bliski zdobycia gola był Michal Vachovec. Bardzo groźna była też kontra Kapicy z Kalinowskim, ale nie udało im się oddać strzału. Sytuacja mogła się zmienić, gdy goście atakowali w przewadze, ale Cracovia się obroniła. Po chwili na ławkę kar trafił Maciej Urbanowicz i to katowiczanie bronili się w osłabieniu. W 53. minucie Patryk Noworyta cieszył się ze strzelenia gola, jednak sędziowie nie widzieli krążka w bramce, a po sprawdzeniu na wideo uznali, że gol nie padł. Pięć minut przed końcem Jesse Rohtla uderzył na bramkę, a Maciej Kruczek interweniował tak pechowo, że odbity od jego rękawicy krążek zmylił bramkarza i wpadł do siatki! Kilka sekund później mogło być 2-2, ale po strzale Pasiuta miejscowych uratował słupek. Trener gości Tom Coolen wycofał bramkarza, żeby wzmocnić atak, ale "Pasy" przejęły krążek i 18-letni Sebastian Brynkus ograł rywala na niebieskiej linii, a potem trafił do pustej siatki, pieczętując sukces Cracovii. W drugiej półfinałowej parze broniący tytułu GKS Tychy prowadzi z TatrySki Podhalem Nowy Targ 1-0. Drugie spotkanie w piątek w Nowym Targu. Mirosz Drugi mecz półfinałowy: Comarch Cracovia - Tauron KH GKS Katowice 3-1 (1-0, 1-0, 1-1) 1-0 Emil Szvec (13.00; Marek Tvardoń)2-0 Kamil Kalinowski (20.13; Pawieł Czarnaok)2-1 Jesse Rohtla (54.27; Janne Laakkonen, Oleg Jaszyn)3-1 Sebastian Brynkus (59.00 do pustej bramki; Marek Tvardoń) Kary: Cracovia - 12; GKS - 16 . Widzów: 2 000. Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2-0 dla Comarch Cracovii.