Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Wygrana 3-2 nad liderem GKS-em Tychy, w sporej mierze dzięki Twoim interwencjom. W dobrym stylu kończycie rok 2017. Przemysław Odrobny, bramkarz reprezentacji Polski i TatrySki Podhala Nowy Targ: Na pewno wygrana nad liderem bardzo cieszy, Chcieliśmy pokazać, że możemy pokonywać też drużyny z czuba tabeli. Zwyciężyliśmy po pięknym golu Siergieja Ogorodnikowa, a faktycznie w meczu z tyszanami miałem sporo pracy. W drugiej tercji złapaliśmy za dużo kar, to się przełożyło na sporą liczbę sytuacji strzeleckich rywala. Fajnie całą drużyną wybroniliśmy się, szczególnie w newralgicznym momencie, gdy musieliśmy to robić w trójkę. To był bodziec, który odmienił ten mecz. Na trzecią tercję wyszliśmy mega zmobilizowani. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że możemy rywalizować z Tychami i z nimi wygrać. Tak też się stało. "Wiedźmin" zamurował bramkę! Tego dawno nie było! Skąd złapałeś tak dobrą formę fizyczną, mając za sobą podróż do Kanady i trzy mecze tam rozegrane w krótkim czasie, w barwach reprezentacji Polski? - Faktycznie, podróże do tak dalekiej strefy czasowej, dzielącej naszą o sześć godzin, nie są łatwe, organizm to odczuwa, ale wszyscy razem naprawdę fajnie zagraliśmy. Trener rozrysował nam taktykę obronną w szczegółach. Zaczynamy ją realizować, mam nadzieję, że to zaprocentuje. Tak się śmialiśmy, że w meczu z GKS-em Tychy zaczynamy serię zwycięstw. Oby ona trwała. Mamy ułożony mikrocykl treningowy, bo niestety, nie gramy w Pucharze Polski. Mam nadzieję, że w Nowy Rok wejdziemy z passą zwycięstw. Co Cię nakłoniło do powrotu do Polski? Grałeś w ekstraklasie Anglii, tam pewnie wyższy poziom niż w PHL? - No tak, hokej w Anglii jest nieco szybszy. Tym bardziej, że gra tam po 15 obcokrajowców w drużynie, w mojej było ich nawet 17. Musieliśmy nimi rotować. Postanowiłem jednak zmienić klub. Do ostatniej chwili nie wiedziałem, czy na polski, ale z uwagi na osobę trenera Marka Ziętary zdecydowałem się na Podhale. Razem zdobyliśmy Puchar Polski i mistrzostwo Polski w Sanoku i to było dla mnie ważnym aspektem. Rozważałem też dwa inne, zagraniczne klubu, ale trener Ziętara na tyle mocno mnie "presował", że wróciłem do Polski, do Nowego Targu. Czas pokaże, jak będzie dalej. Ja nie zamierzam spoczywać na laurach. Z Markiem Ziętarą długo nie popracowałeś, bo zrezygnował, jest jednaka łotewski szkoleniowiec Belavskis. Inne są treningi? - Na pewno różnice są niż z trenerem Ziętarą. Z uwagi na wyjazd z kadrą do Kanady, nie mam zbyt wielu ćwiczeń z nowym szkoleniowcem, więc za wcześnie, by mówić o szczegółach tych różnic. Najważniejsze, że wszyscy wierzymy w to, iż treningi Belavskisa są złotym środkiem na sukces. Rozmawiał w Nowym Targu Michał Białoński